Rozdzial XXVIII

18 1 0
                                    

- Ani mi się waż ! - powiedziałam stanowczym tonem do Syriusza. Stanislav i Patricia zaczęli lepiej poznać Jamesa i Remusa. Syriusz ze mną szedł kilka metrów za nimi.

- Nie rozumiem o co Ci chodzi - stwierdził robiąc głupią minę.

- Nie, wcale nie chcesz poderwać mojej przyjaciółki - powiedziałam sarkastycznie

- Niezła jest...

- Dla Ciebie to tylko jedna z wielu dziewczyn. A dla mnie jest jak siostra - wyznałam mu.

- Przepraszam, ale wiesz co... Mam układ dla Ciebie

- Że co?

- Pomogę Ci zdobyć Remusa, jeśli pozwolisz mi umówić się z Patricią - postawił warunek. To było takie głupie, że musiałam się zatrzymać i spojrzeć na swojego rozmówcę

- Że co, proszę? - zadałam pytanie bacznie go obserwując

- Widzę, że coś między wami jest i trzeba pomóc temu rozkwitnąć - powiedział jak gdyby nigdy nic

- Zaraz się porzygam

- Remus, do tej pory miał tylko jedną dziewczynę i to z nim zerwała. Jest bardzo skryty. Lubisz go i to rozumiem. Ale on się boi. I ma obawy o mnie i Stanislava

- To jakiś nonsens. Stanislav to mój przyjaciel.

- Remus jest czujny. Mogę go uspokajać jeśli będę mógł umówić się z Patricią.

Chyba moje zmysły nieco zawiodły, bo się zgodziłam. Nie pójdzie mu z nią tak łatwo. Umawianie się z nią jest jak samobójstwo.

- Ale posłuchaj. Ona jest zołzą...

- Lubię takie. Sam do najgrzeczniejszych nie należę - przerwał mi w półsłowie.

- Zamknij się, ok? Ona nie ma lekko. Jej matka rozstała się z jej ojcem zanim się skapnęła, że jest w ciąży. Zostawiła go, bo dowiedziała się, że on jest mugolakiem. Ale urodziła. Potem związała się z czystokrwistym czarodziejem i ma z nim dziesięcioro dzieci.

- Sądzisz, że mam z Patricią pobić ten rekord?

- Łapy precz od mojej przyjaciółki ! - pchnęłam go na ścianę, co zwróciło uwagę reszty towarzystwa - Biedaczek, potknął się o swoje nogi - wyjaśniłam głupio

- Łapo, zawsze wiedziałem, że jesteś brakowny - stwierdził śmiejący się James.

- Łapo? Ja bym go przychlastem nazwała - wtrąciła się Patricia.

- Wypraszam sobie, Ty wredna... - Czyżby Wielkiemu Huncwotowi zabrakło epitetów? Niespotykane zjawisko - Przepraszam - a to było jeszcze bardziej zadziwiające.

- Przestańcie, bo zaraz ta wyprawa zamieni się w melodramat - zaprotestował James i ruszyliśmy dalej

- Umowa stoi - szepnęłam do Syriusza.

Poszliśmy w kierunku biblioteki.

- Dziwne miejsce na ukrycie smoka - zauważył James

- Zabawne. To tajne miejsce - wyjaśnił Stanislav. Zaintrygowało mnie. Mój przyjaciel stanął bliżej mnie. Spojrzał na Patricię i spowrotem na mnie - Gotowa?

- Jasne

Podszedł do ściany i uniósł różdżkę do góry. Dotykał kolejno cegieł, a te zaczęły się poruszać. Cała ściana wydała się chodzić. Usunęła się na bok. Przed nami pojawiły się drzwi. Patricia podeszła i wyciągnęła rękę nad klamkę. Zaczęła coś szeptać. Klamka się przekręciła uchylając drzwi. W pomieszczeniu panował półmrok. Wszyscy jakbyśmy się zmówili wyjęliśmy różdżki i wypowiedzieliśmy "Lumos".

- No od razu lepiej - podsumował delikatnie znudzony James.

Zignorowałam go. Uwagę przykuł leżący, na półmartwy Hermes. Był widocznie osłabiony i poraniony. Nawet się nie zmniejszył. Do moich oczu napłynęły łzy. Patricia chciała mnie objąć i coś powiedzieć, ale ją odepchnęłam. Szlochając podbiegłam do Hermesa i położyłam głowę na jego piersi.

- Mój maleńki...

Nie rozpoznał mnie. Jego ciało stało się sztywne, a łuski kłujące.

- Uciekaj ! - krzyknął ktoś z moich bliskich.

Smok zerwał się na równe nogi, rozprostował skrzydła. Machnął ogonem tak, że wszyscy wylądowaliśmy pod ścianą. Hermes nawet się nie obejrzał. Wypalił dziurę w ścianie i odleciał zostawiając nas w potrzasku.

Miłość Z Durmstrangu/HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz