Rozdział XXVI

39 3 0
                                    

O umówionej porze wszyscy wymknęliśmy się z dormitoriów.
-Colloportus -szepnęłam zamykając zaklęciem drzwi z. Nie chciałam budzić dziewczyn. Miałam dość paplaniny Dorcas. Biedaczka od kilku miesięcy nie mówi nic innego niż to, że Syriusz przestał zwracać na nią uwagę.
- Lumos- Gdyby nie światło wydobywające się z różdżki obiłabym swoje stopy o wszelkiego rodzaju meble. Chłopacy wczoraj wygrali mecz ze Ślizgonami i organizowali imprezę. Efekty tego widać gołym okiem. Nic nie stoi na swoim miejscu. Pokój wspólny zamienił się w pole minowe.
- A dokąd to moja panno ? - od krzyku zatrzęsła obrazem Gruba Dama - Najpierw ci huligani, a teraz Ty !
Cholibka chłopacy mnie wyprzedzili. Ominęłam uwagi Grubej Damy i puściłam się biegiem na trzecie piętro. Pusto... Gdzie ci mężczyźni. Czyżby damka zrobiła mnie w bambuko?
- Psst tu jesteśmy - wyszeptał James spod peleryny niewidki.
- Sprytnie - pokiwałam głową z uznaniem.
Staliśmy pod ścianą aż pojawił się pokój. Ten sam, który się pojawiał od kilku dni. Niezmiennie ze stolikiem i starym kozakiem.
- Jesteście gotowi panowie?
- Ha ha
- Jeszcze się pytasz maleńka? - odparł z nonszalancją Syriusz
- Chciałbym dodać, że według W.O.M.B.A.T., żeby świstoklik transportował pomiędzy krajami jest wymagana zgoda Ministerstwa obu narodów.
- Remus ! I mówisz nam to dopiero teraz?
- Chciałbym dodać, że nie po to pracowałem nad nim niemal tydzień by dać się złapać. Zabezpieczyłem go tak, że nawet Dumbledore nie będzie wiedział gdzie nas szukać.
- Jesteś genialny.
- Ekstra pomysł
- Musimy go dotknąć razem. Trzeba być bardzo czujnym i zrobić to w odpowiednim momencie.
Wyjął stary zegarek z kieszeni i odliczał po cichu
- Na trzy.
Jak na rozkaz wszystkie nasze dłonie były wyciągnięte jak najbliżej buta
- Raz, dwa, trzy !

Miłość Z Durmstrangu/HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz