Rozdział VII

246 11 1
                                    

Pov Maggie
Zaczął się początek października, a wszyscy mówili o Święcie Duchów. Będąc w Łazience Jęczącej Marty rozmawiałam z nią o sukience, którą chciała założyć na tą imprezkę. Chyba nie spodobał jej się mój ton, gdy powiedziałam, że i tak jej nikt nie zobaczy. Swoją drogą nawet nie wiem po co do niej poszłam. Gdybym chciała pogadać o sukienkach albo stanikach powinnam udać się do znawczyni Dorcas. Od początku ma coś do mnie. Na dzisiejszej lekcji transmutacji powiedziała na głos, że moglibyśmy zmienić coś w uroczego jednorożca, ponieważ " świeżynka " je lubi. Skąd ta teza? Widziała mnie w piżamie.. no ale nie mam w jednorożce.. Tylko małe smoki... przydałyby się jej dodatkowe lekcje z Magicznych Zwierząt. Żałuję, że nie powiedziałam jej jakiejś riposty. Ja dałam po sobie pojechać... Ostatnio jestem dziwnie rozkojarzona. Chciałabym zbliżyć się jakoś do Syriusza. Z kolei Remus... A ci dwaj to przyjaciele. Nie mogę ich skłócić.
Nagle usłyszałam dźwięki wydobywające się z rur. Wstałam na równe nogi i wyciągnęłam różdżkę z szaty. Ii w tym samym momencie zostałam oblana. Przez kogo? Mojego własnego smoka. Akurat teraz postanowił zadbać o higienę.
-Hermesie! Co Ty sobie wyobrażasz ?! - pisnęłam na niego i od razu pożałowałam. Serce mi pękło jak zaczął ode mnie uciekać i podkulać ogon. Szczerze nie pamiętałam kiedy ostatnio go tak skrzyczałam.
-Hej, nie bój się mnie. Przepraszam. To się więcej nie powtórzy - zaczęłam go przepraszać. Nie wydawał się chętny do zawarcia sojuszu. Skrył głowę między łapkami, a gdy podeszłam go pogłaskać to zionął ogniem. Nie było jakoś mocno, ale serce mi zabiło bardziej
-Hermesie - rzekłam zdziwiona
Podniósł się, poprawił i wyleciał wybijając szybę
-No tak, a sprzątanie zostaw mi ! - krzyknęłam za nim choć i tak pewnie mnie nie słyszał
Co mi innego pozostało? Naprawiłam szkody i wyszłam zanim pojawiła się Marta.

Świetnie. Tego brakowało. Zapomniałam hasła. Rzuciłam zaklęcie wyciszające na Grubą Damę. Nie wytrzymałabym jej jazgotu przez 15 minut. Pogodziłam się z myślą, że noc spędzę w Pokoju Życzeń. Kopnęłam w mur tuż obok ramy obrazu i niemal od razu zauważyłam, jak oczy dla Damy wychodzą z orbity. Zaśmiałam się w duchu, jednak smutek był silniejszy. Byłam na schodach, gdy ktoś mnie zawołał
-Pssst. Ty tam...
Odwróciłam się i zobaczyłam Syriusza żywo wskazującego na mnie
-Widziałem co zrobiłaś Damie... niezły sposób na nią znalazłaś - śmiał się cicho
-Dziękuję...
Przyjrzał mi się uważniej
-Chcesz się przejść?
Skorzystałam z okazji i razem szliśmy w kierunku Wielkiej Sali. Było po kolacji, ale Syriusz powiedział mi, że zna sposób by dostać się do kuchni. Niebawem byliśmy już po środku krzątających się skrzatów.
-Niesamowite... - wydusiłam z siebie
Skrzaty używając czarów zmywały po kolacji. Syriusz przywołał jednego z nich i poprosił o lazanię, coś do picia i deser
No nieźle, pomyślałam.
Przenieśliśmy się do Pokoju Życzeń tam spędziliśmy dobre 3 godziny. Syriusz okazał się być miłym chłopakiem. Opowiadał mi o swojej rodzinie. Zaczął to robić by mnie przekonać, że nie ważne jak bardzo jest źle, nie ważne skąd pochodzimy, bo zawsze znajdzie się coś lub ktoś co da nadzieję. On na swojej drodze spotkał Jamesa. Stał się dla niego niemal jak brat, a jego rodzina akceptowała Syriusza. Żadne z nas nie wspomniało o tym co powiedział mi jakiś czas temu. Dalej będę żyć w niewiedzy.

Miłość Z Durmstrangu/HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz