*1*

246 11 6
                                    

Spotkamy się dzisiaj?

Tak brzmi tekst Sms-a od Marcusa, przez który omal zginęłam. Tak brzmi tekst Sms-a przez którego obiecałam ,,wszystko" zabójcy. Tak brzmi tekst Sms-a przez którego wszystko się zmieni o 360°. Tak brzmi tekst Sms-a na który nie mam zamiaru odpisywać.

Gdy odszedł wszystko działo się tak bardzo szybko. Najpierw telefon na numer alarmowy, a później przesłuchanie na policji, na którym jedynie co słyszeli to kłamstwa. Wersja jest taka, że jak wracałam z wywiadu ciało już tak leżało. Póżniej policjant zawiózł mnie do domu i kazał odpoczywać oraz dużo o tym nie myśleć. Łatwo mu kurwa powiedzieć. Jednak to wszystko nie jest takie złe, w porównaniu z przywitanie mojego szefa.

- Witaj Alice, psycholog czeka na ciebie pokoju trzecim. - Patrzę się na niego jak na wariata. Po co mi psycholog? Nic mi przecież nie jest. Widziałam poprostu zabójstwo młodego, zadłużonego mężczyzny. Jedank idę tam gdzie mi kazano, ale tylko aby dali mi spokój. W śrdoku na jednej z kanap siedzi kobieta, na oko po czterdziesce. Ma ona bląd włosy spiętę w koka i zielone duże oczy. Ubrana jest oczywiście elegancko, jak na jej pracę przystało.

- Dzień dobry Alice. - Krzywie się na to jak mnie nazwała. Pozwlam tak mówić tylko szefowi bo lepiej to niż ,,ta brunetka". Siadam na fotelu naprzeciwko niej.

- Poprostu Ali. - Zakładam nogę na nogę aby pokazać że się nie boję i wogóle nie stresuję. Nie pokazują to jednak moje spocone dłonie. Biorę w dłoń moją bransoletkę i zaczynam się nią bawić. Zazwyczaj robie to przed agzaminami lub ważnymi wywiadami.

- Dobrze Ali. Mam na imię Anna. - Podkreśla moje imię i miło uśmiecha. Biorę głeboki wdech i czekam. Czekam, czekam i czekam. Siedzimy tak w ciszy chyba z pięć minut. Może tę cisze bym przerwała gdyby nie to że nie mam nawet co jej powiedzieć - Odpowiedź co czujesz. - Mowi wkońcu, a ja zakładam branzoletkie na rękę. Czyli sesja się zaczyna, a ja nie mogę się w jaki kolwiek sposób złamać.

-W tej chwili niezręczność. - Blądynka kiwa głową i coś zapisuje. Co ona może zapisać po tylko jednym zdaniu? Mogłam usiąść obok, a nie naprzeciwko. - Co pani pisze? - Pytam próbując coś zobaczyć, jednak to na marne.

- W tej chwili nic szczególnego. - Przekrecam oczami i wzdycham. Świetnie, trafiła mi się kobieta która chce się "zaprzyjaźnić" i ze mnie wszystko wyciągnąć. Ja już znam ich sposób działania. - A co czujesz wobec wczorajszego wydarzenia. Daniel się martwi że zostawiło to w tobie jakiś ślad. - Czy ona z moim szefem jest na ty? Pierwszy raz słyszę żeby ktoś o nim powiedział inaczej niż szef. Przez pierwszy tydzień pracy, wogóle nie wiedziałam jak on ma na imię.

- Nic mi nie jest. To tak jakbym zobaczyła ciało po śmierci na różańcu. - Kłamstwo. Widzę je za każdym razem gdy zamknę oczy. - Tylko wtedy znam to osobę. - Kobieta kiwa głową i znów coś zapisuje. Przez jej zapiski jeszcze bardziej się stresuje. Biorę ponownie do ręki bransoletkę i znów się nią bawię.

- Czy widziałaś tam jeszcze kogoś innego? - Tym razem przed oczami mam twarz bruneta, tyle że bez szczegółów. W porównaniu do blądyna jego twarz nie jest tak wyraźna.

- Nikogo. - Patrzę się w jej oczy. Czytałam kiedyś że jeśli ktoś kłamię nie patrzy się w oczy, a jeśli mówi prawdę patrzy na oczy. Chce żeby uwierzyła w te kłamstwa, więc muszę wszystko zrobić idealnie. - A teraz przepraszam, ale jestem w pracy i nie mam czasu z panią rozmawiać. - Wstaję i wychodzę szybko z pokoju. Teraz dopiero zadaje sobie sprawę jaka spięta byłam. Idę prosto do pracowni Marcus'a. Mam chęć mu powiedzieć wszystko co się stało i że to jego wina, ale nie mogę. Nie chcą go w to wplątać. Każdy kto będzie o tym wiedział, będzie w niebezpieczeństwie.

Gdy jestem już przy drzwiach pukam trzy razy, a gdy słyszę ,,proszę" wchodzę do środka. Marcus siedzi przed komputerem i ogląda nagranie z mojego wywiadu, popijając przy tym kawę. Jak zawsze siadam na krzesełku obok i biorę swoją kawę ( zawsze kupuje też dla mnie).

- Słyszałem co się stało. - Odwrca się w moją stronę i uśmiecha. To nie jest uśmiech ten co zawsze, to uśmiech współczucia. Widzę po nim że próbuje nie powiedzieć czegoś nieodpowiedniego, jakbym zaraz miała dostać depresji przez to co widziałam. Chociaż w sumię ma trochę racji.

- Możesz zapytać o co chcesz. -Wzdycham patrząc na kubek, zamiast niego. A co jeśli rozpozna że kłamię? Mogłam nic nie mówić, nie przemyślałam tego. Nastała chwili ciszy, niezręcznej ciszy, której jeszcze niedoświadczyłam w jego obecności.

- Co czułaś gdy znalazłaś ciało? - Nie chce go okłamywać, ale zadał takie pytanie na którę odpowiedzią może być tylko kłamstwo. Chociaż, gdybym inaczej dobrała słowa...

- Jak go widziałam, bez ruchu, bladego, cieknącego krwią czułam strach i ... - Przerywam bo nie umiem nazwać drugiego uczucia. - Czułam jakbym to ja dostała w serce. - Czuje jak po policzku płynie mi pojedyńcza łza. Myślałam że już się wyczerpały po dzisiejszej nocy, ale nawyrazień nie. Chłopak przysuwa się do mnie i mocno przytula. Tego mi właśnie było trzeba, bliskości. Wtedy już się rozpadam i znów płaczę jak małe dziecko, które właśnie zleciało z roweru.

- Spokojnie, wszystko będzie dobrze... - Przytula mnie mocno i głaszczę po plecach. Jak dobrze mieć kogoś takiego jak Marcus, jednak niedługo to się skończy. Gdy ten morderca przyjdzie do mnie z przysługą, wiem że wszystko się zmieni. Nie chce tego, tak bardzo tego nie chce. Marcus odsuwa się ode mnie trochę, a po chwili całuje. Wiem że nie powinno to się stać, ale oddaje pocałunek. Skrzywdzę go, teraz go krzywdzę, ale w końcu zapominam. Zapominam w jakie główno weszłam poprzedniego dnia.

/////

Co o tym myślicie?

Mam nadzieję że chociaż trochę wam się podoba to jak piszę i to o czym piszę. Mam nadzieję że wrócicie czytać dalsze rozdziały ;*

Przegrana gra Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz