Wychodzę z białego budynku i zaczynam iść przed siebie. Nie było tak źle, nawet trochę mi lepiej. Za tydzień znowu się z nią widzę, za tydzień będę wolna. Będę wolna za dwa dni. Uśmiecham się do siebie wyobrażając sobie moment w którym wychodzi z mojego domu. Nadal morderca będzie na wolności i każdy zamordowany człowiek będzie moją winą, ale ja będę wolna. Wiem, myśle tak samolubnie, że bardziej się nie da. Wiem oczywiscie że moja radość nie potrwa długo, ale chodź przez chwile poczuje ulgę.
Po tej mysli czuje pierwsze krople deszczu. Cholera, nie wzięłam parasola. Deszcz pada coraz mocniej, a wszyscy otwierają swoje parasolki. Dlaczego tu nigdzie nie ma żadnego daszka?! Jest! Zatrzymuje się i chce już iść w małą uliczkę, ale coś mnie zatrzymuje. Ostatnio pójście mała uliczka nie opłaciło mi się, więc dlaczego teraz miałoby być inaczej? Patrzę na nią, czując jak coraz bardziej mokrne.
- Może pani nie stać na środku chodnika? - Słyszę przy sobie gniewny głos. Odwracam się w stronę mężczyzny po 30 który patrzy się na mnie ze złością. Dopiero teraz zauważam ludzi którzy próbują jak najszybciej biec, a ja jak idiotka stoję na środku. Mówię ciche przepraszam i idę w stronę domu. Czy do końca życia będę się bała iść na skróty? Schować się pod daszkiem? Tak by się nie dało żyć. Mogę sobie wmawiać że to z czasem przejdzie, ale realia są inne. Dopóki będę tak bezbronna jak do tej pory nic mi się w życiu nie ułoży. Każdy brunet będzie mi przypominał Finn'a, a blondyn zabitego chłopaka. Chce się bronić, nie chcę już nigdy czuć to co wtedy. Nie chce czuć że moje życie się kończy, a ja nawet nie mogę walczyć.
Wchodzę do domu już przemoknieta do suchej nitki, więc pierwsze co robię to idę po suche ciuchy, a później do łazienki wykąpać się na spokojnie.
***
Mam pukać? To przecież mój dom, nie muszę. A jeśli jest nagi? Nie, dlaczego miałby być nagi? Z drugiej strony może robić coś, czego obrazu nigdy nie zapomnę. Ale tak naprawdę co by to było? Ali, to twój dom, możesz robić co chcesz! Powtarzam sobie to kłamstwo odkąd tu jest, tak jak powtarzam że wszystkie moje problemy znikną razem z nim. Wzdycham i pukam w drzwi trzy razy, a następnie wchodzę, nie czekając na jego proszę. Brunet leży na łóżku i zapisuje coś na kartce. Siadam na krzesełku i Odwracam się w jego stronę.
- Jutro już mnie nie zobaczysz. - Mówi cicho i bierze głęboki wdech jakby myślał nad czymś strasznie ciężkim. Siedzę przez chwile w ciszy, nie wiedząc jak zacząć ten temat. Jak się kąpałam zrozumiałam dwie rzeczy. Po pierwsze on nie zniknie na zawsze, a po drugie jedyną osobą która nauczy mnie obrany przed mordercą, jest morderca.
- Finn. - Uśmiecha się słysząc jak do niego mówię. Dlaczego się uśmiecha, to tylko jego imię. A jeśli nie? To przecież mogą być podrobione dokumenty. Dlaczego od razu o tym nie pomyślałam? - Będziesz mógł zostać. - Podnosi głowę i parzy na mnie z szeroko otwartymi oczami, w których widzę błysk nadzieji, chociaż mogło mi się to przwidzieć - Dopóki nie nauczysz mnie... - Dlaczego nie pomyślałam jak mu to powiedzieć? Nie wiem jakiego słowa mam użyć. Walczyć? Nie, nie chcę nauczyć się walczyć. Przeżyć? Nie, to zbyt dramatyczne, jakbym potrzebowała to w swoim życiu. - Bronić. - Podnosi brew do góry chyba nie wiedząc o co mi chodzi. Mężczyźni naprawdę są głupi. - Przed takimi sytuacjami, jak tamta. Gdy... no wiesz... prawie mnie... Ty... - Nie chce kończyć tego zdania. Naszczęście mnie zrozumiał.
- Czyli mogę tu zostać, przez czas gdy będę Cię uczył obrony? - Kiwam głową zaczynając bawić się palcami. Czy ja właśnie proszę mordercę o pomoc? Przez ten strach już naprawdę straciłam rozum. - Zaczynamy dzisiaj o... - Patrzy na zegarek stający na biurku. - Dwudziestej. - Mówi po chwili jakby coś obliczał. Kiwam głową i napięta jak struna wychodzę z "jego" pokoju. Dopiero jak jestem za pokojem czuję spokój i mogę się rozluźnić. Mam godzinę,aby się przygotować. Czy to dzieje się naprawdę?
~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~Po dosyć długiej przerwie mamy kolejny rozdział. Piszcie w komentarzach czy książka nie jest zła, wasza opinia jest dla mnie ważna.
CZYTASZ
Przegrana gra
Romance- I co ja teraz mam z Tobą zrobić? - Czuję jak przykłada mi lufę do czoła. Zaczynam jeszcze mocniej płakać i zaciskać oczy. Nie chce umierać, nie w taki sposób, nie teraz. Mam dopiero do cholery 25 lat. - Błagam, nie zabijaj mnie. - Otwieram oczy kt...