*2*

228 10 2
                                    

W pracy każdy patrzył się na mnie z współczuciem, jakbym zaraz miała zostać zabita. Szef oczywiście też mi współczuł przez co nie dał mi żadnego zadania, a do tego wypuścił wcześniej do domu. Jeśli chodzi o Marcusa, po naszym pocałunku wyszłam bez słowa i cały dzień go unikałam. Czułam się jakbym jeszcze chodziła do liceum i zdradziła chłopaka, a ja nie jestem już w liceum, ani nie mam chłopaka.

Po pół godzinie później w końcu jestem na miejscu. Dlaczego tak długo szłam, jak zazwyczaj dochodzę w max piętnaście minut? Szłam naokoło, aby iść ruchliwą ulicą. Gdy już jestem pod samym domem, po drugiej stronie ulicy widzę odwróconego bruneta. Patrzę się na niego spraliżowana od stóp do głowy. Wygląda dokładnie jak on gdy szedł przed siebie zostawiając nas, a raczej mnie samą z ciałem. Wtedy chłopak się odwraca i już wiem że zwariowałam. Kręcę głową na boki i jak najszybciej wchodzę do domu. Myślałam że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach lub książkach.

Zamykam drzwi na klucz i zasłaniam okna. Wiem że on w końcu mnie znajdzie,ale chce to wszystko spowolinić. Siadam przed telewizorem i włączam na kanał czwarty. Dopiero gdy widzę w telewizji moją twarz przypominam sobie o wczorajszym wywiadzie. Uśmiecham się widząc jak daleko zaszłam i całkowicie zapominam o morderstwie. Przyglądam się niskiej brunetce za szkłem która ma idealne życie. Pracę o której marzyła, najlepszego przyjaciela, mogłaby tylko zmienić relacje z ojcem. Po moim policzku spływa łza bo przypominam sobie o szarej rzeczywistości. Już nie jestem tą samą osobą co prowadzi wywiad. Wyłączam telewizor i idę do łazienki. Potrzebuje gorącej kąpieli.

***

- Świetnie ci poszło kochanie, jestem z Ciebie tak bardzo dumna. - Mówi mama prawie płacząc na rozmowie video. Uśmiecham się do niej jak najszczerzej i dziękuję. - Tacie też się podobało, oglądał ze mną.

- Naprawdę? - Mam kiwa głową. On mnie oglądał... Jemu się podobało... Po moim policzki spływa łza. Marzyłam o tym, marzyłam że w końcu ojciec zobaczy co osiągnąłam. Podobało mu się.

- Muszę już kończyć kochanie, ale jeszcze zadzwonię jutro. - Żegnamy się i rozłączam połączenie zamykając laptopa. Tata mnie oglądał, nie wierzę w to.

Gdy odjeżdżajałam na studia powiedział że dopóki nie zrozumiem swojego błędu nie ma córki. Może nie tymi słowami, ale jednak o to chodziło. Pamiętam ten dzień doskonale. Miał nie zobaczyć tego listu, miał się dowiedzieć dopiero gdy już będę w akademiku. Jednak tego dnia to on odebrał pocztę, to on pierwszy zobaczył list.

Nie zrozumcie mnie źle, on nie jest złym człowiekiem. Uratował tyle żyć nieznanych ludzi, a gdy kiedyś Lisa Moor zmarła na stole operacyjnym, ojciec obwiniał się za to. Zresztą nadal się obwinia i często odwiedza jej dzieci. Dla mnie też był idealnym ojcem. Jak byłam mała to z nim miałam najlepszy kontakt. To on zabierał mnie na spacery, bawił się ze mną i kupował zabawki. Gdy miałam 10 lat to właśnie zabawa w lekarza była moją ulubioną. Zmieniło się to gdy miałam 16 lat i do szkoły przyszedł jakiś dziennikarz. Zaczął opowiadać o swojej pracy, od tamtej pory już wiedziałam kim chce być. Oczywiście nie powiedziałam tego tacie, sama złożyłam papiery i sama miałam się dowiedzieć czy się dostałam. Niestety plan się nie powiódł i teraz mnie nienawidzi. Znaczy do tej pory myślałam że mnie nienawidzi, ale teraz po słowach mamy...

Podchodzę do biurka gdzie jest zdjęcie naszej rodziny oprawione w białą ramkę. Tego dnia byliśmy w Hiszpani na wakacjach. Siedzimy na plaży we troje w słoneczny dzień. Niecałe dwa miesiące później ojciec mnie zninawidził. Od czasu tego zdjecia wszystko się zmieniło. Ja się zmieniłam. Odkładam zdjęcie na biurko, zgaszam światło i kładę się do łóżka. Chcę wrócić do tamtej chwili...

- Proszę pani. - Odwracam się do dziewczynki. Ma ona brązowe włosy splecione w dwa warkoczyki, na których koncach są dwie różowe wstążki. Od kąd dziewczynka zobaczyła jak w telewizji ktoś tak nosi, ona też zaczeła. Kucam aby być z nią na równi. W jej zielonych oczach widać łzy.

- Co się stało. - Ocieram dziewczynce łzy które zdążyły spłynąć po policzkach. Naokoło nas widać tylko czarną przestrzeń. Brunetka zdejmjje jedną ze wstążek i wkłada mi ją do ręki.

- Nie powinnaś się zmieniąć, pamiętaj kim jesteśmy. - Patrze na wstążkę w mojej ręce. Już nie jest różowa, a czarna. Znów patrzę na dziewczynkę, ale jej nie ma. Jakby rozpuściła się i znikneła na zawsze. Prostuje się na nogach i idę do drzwi które nie wiem kiedy się pojawiły. Naciskam na klamkę i wchodzę do środka. Teraz stoję na ulicy. Stoję na tej samej ulicy co wczoraj. Tylko tym razem nie patrzę na mężczyznę, a na siebie trzymającą pistolet blisko głowy małej dziewczynki, która przed chwilą zniknęła.

- Nie! Zostaw ją. - Biegnę w ich stronę, ale i tak jestem za wolna. Mój sobowtór strzala w głowę dziewczynki. Brunetka opada, a na około niej tworzy się kałuża krwi. - Coś Ty zrobiła? - Podbiegam do dziewczynki, siadam, a jej głowę kładę na swoje kolana.

- Ja nic. To ty ją zabiłaś. To twoja wina. - Wstążka którą nadal trzymałam w ręce zamienia się w pistolet. Co ja zrobiłam...

Budzę się z krzykiem i cała we łzach. To tylko koszmar, Ali To tylko koszmar...

~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~

Powoli poznajemy naszą bohaterkę

Mam nadzieję że rozdział się podobał i za chwilę przeczytacie kolejny, gdyż jest już napisany i czeka tylko do sprawdzenia i opublikowania

Przegrana gra Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz