Co to do cholery jest? Ten dźwięk jest taki głośny. Otwieram powoli oczy. Głowa mi eksploduję, a ten dźwięk nadal skądś się wydobywa. Ostatnie co z wczoraj pamiętam to pusta butelka wódki. Biorę budzik do ręki i rzucam o ścianę naprzeciwko łóżka. Najgorsza rzecz jako ktokolwiek mógł wymyśleć człowiek. Siadam na łóżku chcąc wstać, ale siedzę. Z jednej strony chce iść po tabletkę na ból głowy, a z drugiej strony przez ten ból mam ochotę się położyć i zasnąć. Na ratunek przychodzi Jackson. W jednej ręce trzyma listek tabletek, a w drugiej wodę. Wczoraj to był tak świetny pomysł, a dzisiaj obiecuje sobie że już nigdy nie tknę alkoholu. Chłopak podaje to co trzyma w rękach, a ja od razu połykam tabletkę popijając ją wodą. Kładę połowę szklanki na szafkę obok i znów się kładę.
- Zrobię Ci kawę. - Kiwam głową zamykając oczy. Już nie myślę czy to morderca, czy nie. Jedynie o czym marzę to kawa. Szczerze to jeszcze nigdy się tak nie nachlałam. Ostatni raz tak naprawdę na studiach, a wczorajsza wódka została mi z parapetówki która urzadzilam wprowadzając się tutaj. Nigdy nie urwał mi się zresztą film, to mój pierwszy i chyba ostatni raz. - Proszę. - Przychodzi po jakimś czasie i podaje mi kubek z kawą. Siadam i prawie na raz wypijam wszystko. To oczywiście nie pomaga, nadal moja głowa ekspoduje. - Tutaj masz wodę. - Uśmiecha się do mnie lekko i kładzie obok szklanki całą butelkę wody. W tej chwili chłopak którego nienawidzę (czytaj boję) jest moim bohaterem. Kładę się znowu i po może dwudziestu minutach cierpienia zasypiam.
***
Budzę się przez Jackosna kłócacego się z kimś. Nie zwracając uwagi na już mniejszy ból i suchość w gardle wstaje i otwieram powoli drzwi aby nie zauważyli że wstałam. Czy ja właśnie popełniam ten sam błąd co kilka dni temu? Tak, ale to nie nowość. Jestem głupia i okropna.
- Ja Cię znalazłem, to i on cię znajdzie. - Mówi jakiś łysy mężczyzna. Jest wysoki i umięśniony, a przez to że stoi do mnie tyłem nie mogę zaokraglić jego wieku. W książkach by to opisali jako tak zwanego goryla. Po plecach przechodzi mnie zimny dreszcz. Jacksona szukają, a ja razem z nim jestem na lini strzału.
- Jeśli mu nie powiesz, nic się nie stanie. - Chyba przyjaciel bruneta zaczyna się śmiać. Nie wieży w jego słowa, zresztą jak brunet. Widze to po jego twarzy. Pierwszy raz rozpoznałam co czuje na sto procent, to naprawdę wielki sukces. - ma jakiś trop? - Po minucie ciszy, w końcu zadaje te pytanie. Czuję jakbym na plecach miała narysowany x do którego się strzela. Tylko ciekawe kto wygra, Jackson czy człowiek o którym rozmawiają.
- Możliwe że zna ten adres. - Mój oddech staje się płytszy, a x staje się większy. Wie gdzie mieszkam, a chce zabić bruneta którego ja chowam. Moje nogi zaczynają robić się jak z galarety, a ja nie mogę ustać. Siadam na ziemi, a drzwi otwierają się szerzej, dopiero teraz mnie zauważają. Jackson podchodzi do mnie i klęka naprzeciwko, a łysy facet którego imienia nie znam mówi tylko już rozumiem, po czym uśmiecha się szeroko.
Ja za to nie mogę złapać powietrza. Próbuje skupić się na dźwięku zegara, co mnie jeszcze bardziej rozdrażnia. Przed oczami pokazuje mi się wszystko co ostatnio się działo, jak bym była w kinie 5D. Już nie martwi mnie ból głowy, załamany Marcus, czy strata pracy. Ja, która nigdy nawet nie dostała mandatu jestem na celowniku, a to wszystko przez bruneta klęczącego przede mną. Mówi coś, ale jego głos do mnie nie dociera. Chce aby teraz przez drzwi weszła mama, przytuliła mnie i powiedziała tylko że to zły sen. Jednak to rzeczywistość z która muszę się zmierzyć sama. Nie chce w to mieszać nikogo bliskiego, nie chcę aby ktoś przez moje błędy zginął śmiercią tragiczną. Z tą myślą powoli wracam to normalngo stanu, do normalnego oddychania.
- Alice co słyszałaś? - Rozumiem już co mówi, normalnie oddycham i przestaje płakać. Odzyskuje czucie w nogach. Zaciskam pięści i patrzę się w jego oczy pusto. Już nie liczy się kim byłam, teraz wszystko się zmieni A ja muszę się na to przygotować. To już nie jest historia jak z How to get away with morder (?) ,a z Gotham. Muszę zrozumieć sytuacje, muszę się zmienić, muszę ratować siebie, musze powiedzieć rodzicom aby na siebie uważali. Wstaje na równe nogi, brunet zresztą robi to samo. Podnoszę głowę aby patrzeć na jego ciemne oczy.
- Kto nas szuka? - Moja twarz nie wyraża niczego i dobrze, przez najbliższy czas ma tak zostać. Chłopak podchodzi do mnie i łapie za nadgarstek który po chwili robi się czerwony. Zaczynam to wyrywać ale jest za silny. - Puść to boli. - Mówię cicho aby tylko on usłyszał. Jackson jakby się zapamiętuje i puszcza mnie. Stoimy chwilę w ciszy która przerywa jego znajomy.
- Ja spadam, ale pamiętaj znajdzie się prędzej czy później. A Ty Alice... - Patrzy sie przez chwili na mnie ale nie dokańcza zdania. Jedynie wychodzi zostawiając mnie z nim i nowym życiem. Życiem pełnym niebezpieczeństwa, znaków zapytania, śmierci. A to wszystko przez bruneta stojącego bardzo blisko mnie. Odwracam się i wchodzę do pokoju trzaskajac drzwiami. Biorę telefon i wybieram numer do taty. Ta rozmowa, pierwsza rozmowa od dawna nie powinna być o tym. Po kilku sygnałach w końcu słyszę jego glos.
- Tato, tu Ali. - ojciec nic nie odpowida, a to znaczy ze ta rozmowa będzie jedynie monologiem. - Nie mogę tego wytłumaczyć, szczerze tak naprawde wiem za mało żeby to wytłumaczyć. - Przerywam na chwile, aby poskładać myśli. Co mam teraz powiedzieć? Zamykam oczy i zrezygnowana siadam na łóżku. - Moje życie się zmieniło, bardzo. Pewnie słyszałeś o zabójstwie takiwgo blondyna, ogladasz wiadomości. - Znów robie chwilę przerwy zastanawiając sie co tak naprawdę powiedzieć . Będą jeszcze w większym niebezpieczeństwie jak powiem za dużo. - To ja znalazłam ciało i tego dnia wszystko się skomplikowało. Bardzo. - Przerywam. Przed oczami mam twarz bruneta, a dokładniej jego ciemne oczy. - Zmierzam do tego że czas na wakacje, dla ciebie i mamy. Musicie wyjechać na jakiś czas. Po wszystkim wszystko wam wytłumaczę. - Gdy Tata rozumie że skończyłam chyba chce coś powiedzieć, ale ja w tej samej sekundzie naciskam czerwoną słuchawkę. Wtedy właśnie brunet wchodzi do mojego pokoju, jakby czekał jak skończę. - Czas abyś powiedzieć w co do cholery mnie wplatałeś.
~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~To ostatni rozdział na dzisiaj
Do zobaczenia niedługo
CZYTASZ
Przegrana gra
Romantizm- I co ja teraz mam z Tobą zrobić? - Czuję jak przykłada mi lufę do czoła. Zaczynam jeszcze mocniej płakać i zaciskać oczy. Nie chce umierać, nie w taki sposób, nie teraz. Mam dopiero do cholery 25 lat. - Błagam, nie zabijaj mnie. - Otwieram oczy kt...