Rozdział 9

4.1K 204 34
                                    

Blood Quill Consequences

Część dziewiąta.

Raz jeszcze Harry był w drodze na dół do lochów, która stała się bardzo znajomą ścieżką i gryfon był pewien, że odnalazłby się teraz nawet z zamkniętymi oczami. Dotarł do drzwi, zapukał i wszedł do środka.

– Profesorze? – Zawołał, ale gabinet wydawał się pusty. Nie było to niecodzienne, Snape często miał sprawy do załatwienia, zanim znalazł czas dla Harry'ego.

Chłopak opuścił swoją torbę na ziemię i rozejrzał się po biurze, zauważając misę z dziwnymi rycinami, która jeszcze nigdy wcześniej nie była wystawiona w gabinecie Snape'a. Harry rozpoznał ją jako Myślodsiewnię, jednak nie była tak duża bądź ozdobiona, jak ta stojąca w gabinecie Dumbledore'a.

Potter podszedł bliżej, tylko aby rzucić okiem na znaki wyryte w misie. Chciał zobaczyć, czy będzie tam coś, co rozpozna, kiedy potknął się o zapomniany kociołek i poleciał twarzą prosto do Myślodsiewni. Jego ostatnią myślą, zanim został wessany we wspomnienia, było, że takie rzeczy zawsze zdarzały się właśnie jemu.

Snape szedł korytarzem, patrząc krytycznie na bałagan, jaki został z jego szat. To było po prostu jego szczęście, że akurat kiedy przechodził, jakiś kretyn postanowił przetestować na sobie eliksir regurgitacyjny*. Otworzył drzwi do swojego gabinetu, wzrokiem nadal patrząc na plamę zdobiącą jego szaty, myśląc, który czar najlepiej poradziłby sobie z tym problemem. Gdy już usunął czarne, pokryte wymiocinami szaty, spojrzał w górę i poczuł, jak krew odpływa mu z twarzy na widok Pottera w jego Myślodsiewni. Dopadł do niego, potykając się o kociołek, który tam zostawił. Złapał równowagę zanim wpadł na plecy nastolatka i logika wbiła mu do głowy, mówiąc, że młodzieniec najprawdopodobniej nie chciał wtykać nosa w Myślodsiewnię, jednak nie sprawiło to, iż był mniej wściekły, że Potter był świadkiem jednych z najgorszych wspomnień z jego dzieciństwa. Złagodziło go to jednak na tyle, że wyciągnął młodszego mężczyznę z Myślodsiewni i wepchnął go na krzesło, krzywiąc się groźnie, zanim warknął:

-Siadaj!

Harry podążył za poleceniem bez protestu, jego myśli wciąż wirowały i przewijały to, co zobaczył. Jego ojciec, nieznany człowiek, o którym zawsze myślał jak o bohaterze, był cholernym kutasem. Dręczycielem, który zabawiał się sprawianiem innym bólu, śmiejąc się z ich upokorzenia. Nie tylko to, ale przyjaciele Jamesa byli tacy sami. Syriusz... nawet Remus nie zrobili niczego, aby go powstrzymać. Harry czuł się zagubiony; wszystko, co myślał, że wiedział, było błędne i teraz nie wiedział komu wierzyć ani co myśleć. Było to dziwne i prawdopodobnie głupie, ale poczuł się osierocony raz jeszcze.

Snape poszedł do swoich pokoi, by szybko się przebrać - nawet jego wewnętrzne szaty były nieco... wilgotne - oraz aby dać sobie wystarczająco dużo czasu, by powstrzymać się od wybuchu. Przez chwilę, jedną krótką chwilę, ponownie zobaczył Jamesa w Harrym i prawie stracił nad sobą panowanie, ale wtedy uderzające spojrzenie w oczy młodzieńca zatrzymało wszystkie podłe słowa, zanim zdążyły opuścić jego gardło. Gorąco pragnął, aby James Potter nadal żył, choćby tylko po to, aby móc się z nim zmierzyć i uwolnić cały jad, jaki narósł przez lata w jego duszy na cholernego drania. Jego stary dręczyciel był jednak sześć stóp pod ziemią, zabroniono mu wyładowania się na Blacku i Lupinie, a jedynym celem mógł być niewinny nastolatek, który był już wystarczająco często dręczony.

Wszedł z powrotem do gabinetu i podszedł do szafki, wyciągając Uspokajający Eliksir i podał go Potterowi, zanim nalał sobie szklankę Ognistej.

Biorąc eliksir, Harry przełknął go szybko, utrzymując wzrok skupiony na własnych stopach. Nie wiedział, co powiedzieć, nie było niczego, co sprawiłoby, by przeszłość stała się lepsza, ale teraz przynajmniej Harry rozumiał nienawiść Snape'a. Był przecież lustrzanym odbiciem mężczyzny, który go gnębił.

Blood Quill Consequences || tłumaczenie SnarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz