Rozdział 23

3.3K 176 15
                                    


Blood Quill Consequences

Część dwudziesta trzecia.

Poppy aż krzyknęła na widok Snape'a, po czym rzuciła się do przodu, by się nim zająć. Na początku próbowała odepchnąć Harry'ego, ale ten nie chciał się ruszyć, a żarliwy błysk w jego oku dał jej do zrozumienia, że próba ruszenia go może skończyć się tylko poważną porażką. Od tamtej pory nastawiała złamane kości, wlewała pacjentowi do gardła eliksiry uzupełniające krew i zamykała rany. Nastawiła złamane palce, a zaklęciem szybko zrosła kości, ponieważ wiedziała, jak ważne dla Severusa jest pełne wykorzystanie rąk.

Harry siedział tuż obok łóżka Snape'a i z niepokojem obserwował każdy jego ruch. Chciał chwycić jedną z rąk Severusa, ale powstrzymał się, bo nie zamierzał go skrzywdzić, to była ostatnia rzecz, jakiej pragnął. Mimo to miał nadzieję, że Severus czuje jego wsparcie, że obecność Harry'ego choć trochę go pociesza, bo nie było mowy, żeby odszedł.

Nagle drzwi do ambulatorium rozwarły się i Dumbledore wkroczył do środka w rozwichrzonej koszuli nocnej i szlafroku.

- Co tu się dzieje, w imię wszystkich założycieli?

Poppy rzuciła dyrektorowi lodowate spojrzenie i prychnęła.

- A jak to wygląda, dyrektorze? Severus został zraniony, a ja go leczę. Mów ciszej i nie waż się przeszkadzać innym pacjentom, bo sama cię wyrzucę.

Severusowi zadrgały wargi z rozbawienia, gdy kobieta beształa Albusa, zanim sam spojrzał na Dumbledore'a.

- Obawiam się, że to była pułapka, Albusie. Młodzi Crabbe i Goyle najwyraźniej zostali przyprowadzeni przed oblicze Voldemorta, aby wyjaśnić, dlaczego zostali wyrzuceni i wymknęło im się, że z łatwością mógłbym przyprowadzić do niego Pottera, biorąc pod uwagę ilość czasu, jaką spędza teraz w moim towarzystwie. - Jego głos był wciąż szorstki i zmęczony. - Użył Veritaserum. Przykro mi Albusie.

Dumbledore przez chwilę wyglądał na zaniepokojonego, ale po chwili westchnął i poprawił swoje okulary.

- Nie masz za co przepraszać Severusie; obaj wiedzieliśmy, że to tylko kwestia czasu. Najbardziej jednak zaniepokoiło mnie kilku uczniów nagle znikających z łóżek w środku nocy. Szkoła nie może przymykać na to oczu.

Harry uniósł podbródek wyzywająco, nie będzie przepraszał za to, że wyruszył, by ratować Severusa, zrobiłby to samo jeszcze raz, gdyby musiał.

- Eh, co się stało, to się nie odstanie, podejrzewam.- Dumbledore brzmiał na zrezygnowanego - Zwrócę większą uwagę na przedmioty, o których mówiłem ci Severusie, mam bardzo dobry trop, gdzie jeden z nich przebywa.

- Albus! - Mistrz Eliksirów prychnął na mężczyznę. - Cholerny wyraz to Horcruks, używaj go i nie rzucaj mi tego spojrzenia. Już powiedziałem Harry'emu o cholernej przepowiedni, więc o ile nie ma w niej więcej, niż pozwoliłeś mi wiedzieć, on już wszystko wie. Przestań ukrywać sprawy, jesteś tak samo zły, jak on.

- Severusie! - Dumbledore wyglądał na absolutnie zszokowanego. - Nie jestem w niczym do niego podobny, po prostu Harry tutaj jest jeszcze dzieckiem, jest tyle rzeczy, którymi nie trzeba go jeszcze obarczać.

- Nie jestem dzieckiem dyrektorze. - Harry sprzeciwił się, siadając bardziej wyprostowany. - Z całym szacunkiem, to ja walczę z Voldemortem już od blisko pięciu lat i każdy sekret, który utrzymujesz, tylko mi to utrudnia.

- Mówię ci wszystko, co musisz wiedzieć. - Dumbledore odpowiedział uparcie. - Dobrze Severusie, widzę, że jesteś w dobrych rękach, porozmawiam z tobą jeszcze, gdy poczujesz się lepiej. - Albus owinął wokół siebie szaty i wysunął się z pomieszczenia bez kolejnego spojrzenia.

Blood Quill Consequences || tłumaczenie SnarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz