Blood Quill Consequences
Część dwudziesta.
Trupio blada dłoń głaskała masywny łeb ogromnego węża, a lodowato zimny głos syczał w pomieszczeniu.
– Przyprowadźcie ich. – Zimne czerwone oczy patrzyły, jak Crabbe i Goyle seniorzy wnieśli swoich synów do środka, zakuli w kajdany i rzucili ich na kolana przed jego obliczem. Patrzył na nich z pogardą, jak trzęsą się i pochylają głowy przed nim na ziemi. Następnie zwrócił swój wzrok na eleganckiego blondyna stojącego w cieniu w pobliżu jego tronu. – Lucjuszu, przypomnij mi jeszcze raz, dlaczego ci dwaj są tutaj?
– Są tu, bo wybrali się na wycieczkę po władzę na korytarzach Hogwartu, mój panie. – Lucjusz uniósł srebrzysto-blond brew w pogardzie. – Nic w tym złego, ale te stworzenia były na tyle głupie, że dały się złapać, pokonane przez Gryfona, co gorsza.– Potarł rękawiczką srebrną głowę węża na swojej lasce. – Nie wydaje mi się, żeby to był odpowiedni sposób na złożenie ci hołdu lub na realizację naszych planów, mój panie.
– Ah taak, teraz pamiętam. Zaatakowaliście tą dziewczynę Parkinson. – blada ręka zrezygnowała z głaskania Nagini i stuknęła palcem w ramię tronu. – Ponieważ, o ile pamięć mnie nie myli, powstrzymała was przed wykorzystywaniem młodych ślizgonów, by się nasycić. – Pozbawione warg usta wykrzywiły się w dzikim uśmiechu. – Wasze działania mogły odwrócić Parkinson od mojej sprawy, jak również zrazić tych, od których mógłbym pozyskać moich przyszłych zwolenników. Czy macie coś do powiedzenia na swoją obronę?
Obaj chłopcy milczeli i drżeli, a on, choć normalnie cieszył się z takiego widoku, chciał usłyszeć, jak piszczą o litość.
– Mówcie świnie! Crucio!
Krzyki odbijały się echem w komnacie, gdy nastolatkowie zwijali się na ziemi niczym bezwartościowe robaki, którymi byli. Młody Crabbe zdołał jednak wydusić z siebie słabą prośbę tuż przed końcem klątwy. Dyszał boleśnie.
– P-Proszę, mój panie. Draco odszedł, spędzając cały swój czas z P-P-Potterem i jego szlamą. Nie mieliśmy nic innego do roboty.
Ręka Lucjusza zacisnęła się na lasce, ale jego twarz pozostała niewzruszona, z wyjątkiem standardowego uśmieszku.
– Więc ponieważ mój syn nie był tam, aby rządzić każdym waszym ruchem, postanowiliście się trochę zabawić... Nie przejmując się Czarnym Panem lub tym, że możecie powodować problemy dla jego wielkiego planu. Wybacz, ale nie jestem pod wrażeniem.
Wewnątrz, Lucjusz nie był tak spokojny jak na zewnątrz, co Draco wyprawiał, bawiąc się z wrogiem? Czy to miało coś wspólnego ze zniknięciem tej głupiej krowy? To nie było dobre, Lucjusz nie mógł sobie pozwolić na to, by znaleźć się po złej stronie Czarnego Pana.
– Nie mieliście nic innego do roboty? – Voldemort przesunął palcem po swojej różdżce.
Crabbe nie odrywał wzroku od podłogi.
– T-tak, mój panie. Nie mogliśmy iść za Gryfonami, gdy Draco był z nimi.
– Więc zamiast tego wybraliście się na moich ślizgonów? Z nudów atakowaliście i łowiliście z puli mojej przyszłej armii? – To oczywiście nie było przeznaczone do odpowiedzi, jako że Czarny Pan natychmiast rzucił na obu chłopców Cruciatus, aż Crabbe przegryzł sobie język i zadławił się mięsem, gdy jego ciało próbowało oddychać. Goyle patrzył, jak jego najlepszy kolega miota się, desperacko próbując oddychać, aż w końcu tylko drgnął, a potem zapadł w kompletny, śmiertelny bezruch.
CZYTASZ
Blood Quill Consequences || tłumaczenie Snarry
FanficUmbridge tym razem posunęła się za daleko z użyciem krwawego pióra, co doprowadziło do małej wycieczki do skrzydła szpitalnego. Nowa pozycja asystenta nauczyciela oraz zakochanie się w Harrym Potterze. Dorastanie nigdy nie jest proste, w szczególnoś...