Blood Quill ConsequencesCzęść jedenasta.
Hermiona poprawiła swój zwykły fioletowy sweter, pogładziła dłońmi odziane w dżinsy uda i upewniła się, że wyglądała tak schludnie i czysto jak tylko mogła, zanim dołączyła do Rona, Harry'ego i Neville'a, kierujących się do Wielkiej Sali na międzydomowe przyjęcie. Razem z chłopakami pracowali bardzo ciężko, żeby wszystko zostało odpowiednio dopracowane. Nic nie wyglądało na szczególnie Domowe upodobanie kolorystyczne, żadne ozdoby nie były ustawione pod konkretny ton jednego z Domów, a, prawdę mówiąc, kolory dekoracji przeszły przez całą paletę barw, tworząc spektrum w stale zmieniającym się kalejdoskopie kształtów i światła. Jedzenie sprowadzili z każdego zakątka świata, siedziska zamiast zwykłych stołów, były dużymi poduchami, leżankami i małymi kopcami poduszek w kolorach tęczy, zachęcających ludzi, by po prostu w nie wpaść. Przewidzieli również preferencje ubioru, aby wszyscy przyszli w tym, w czym czuli się bardziej komfortowo i mieli większe szanse na relaks. Hermiona miała nadzieję, że wszystko się uda.
Dotarli do zapraszających wrót Wielkiej Sali i uśmiechnęła się jasno na widok, jaki ją zastał. Grupy ludzi zajmowały już większość siedzisk i każda grupa była przyjemną mieszanką uczniów z różnych Domów. Zaśmiała się, kiedy zauważyła Lunę Lovegood ubraną w jasnożółtą sukienkę z puszystą, różową chustą owiniętą wokół ramion, znajdującą się między młodszymi rocznikami, prawdopodobnie ostrzegając je przed Narglami. Hermiona usłyszała, jak obok niej Neville wzdycha i machnęła mu ręką.
– Idź więc, dołącz do swojego skarbu.
Posłał jej wdzięczne kiwnięcie i następnie udał się do Luny, wyciągając znikąd dziko różowy kwiat, przekazując go dziewczynie z czułym uśmiechem.
Prefetka Gryffindoru zaśmiała się ponownie.
– Są naprawdę słodcy razem. – Zobaczyła Profesor McGonagall w długiej brązowej spódnicy i prostym czerwonym swetrze, rozmawiającą z Profesor Sprout i po chwili zamrugała w szoku, widząc Snape'a groźnie patrzącego się z kąta. – Em... mam omamy, czy Snape naprawdę założył coś... w kolorze?
– A niech to, masz rację. – Ron brzmiał na zszokowanego i niemalże się gapił na nietoperza z lochów, który nie wyglądał teraz w ogóle jak nietoperz.
Harry nie powiedział ani słowa, ale jego żołądek zrobił znowu ten śmieszny fikołek, gdy zerknął na Snape'a. Zieleń jego koszuli podkreśliła kolor jego bladej skóry i przylgnęła do mężczyzny, pokazując, że nie było absolutnie nic złego w budowie ciała Mistrza Eliksirów. Jasno szare spodnie nieźle opinały długie nogi mężczyzny i Harry poczuł potrzebę wytarcia swoich nagle spoconych dłoni o dżinsy. Patrząc na Snape'a, Harry po raz pierwszy czuł się świadomy własnego ciała, ubrany w swoje czarne spodnie i koszulkę, która choć raz na niego pasowała.
Ron nadal się gapił.
– Nie wiem, czy być pod wrażeniem, czy zacząć się bać.
Hagrid wszedł do Sali ubrany w jaskrawo różową, wypoczynkową szatę i oczy Harry'ego niemal się w tamtej chwili wypaliły.
– Teraz, to jest przerażające.
Hermiona zadrżała.
– Cóż, przynajmniej czuje się pewnie na tyle, by nosić róż z godnością. – Rozglądała się dalej po pomieszczeniu, aż jej wzrok padł na blond czuprynę Malfoya i wtedy, nagle zaschło jej w ustach. Książę Slytherinu był dość imponujący w prostym, czarnym golfie i spodniach, najwyraźniej doskonale wiedział jak dopasować kontrast w swoich kolorach. Był z kilkoma krukonami, jednym czy dwoma puchonami i zdawał się stać na straży Pansy razem z Blaisem Zabinim, który swoją drogą został całkowicie przyćmiony przez Draco, z punktu widzenia Hermiony. Nie była nawet świadoma, „O jacie" jakie wyszło z jej ust.
CZYTASZ
Blood Quill Consequences || tłumaczenie Snarry
FanfictionUmbridge tym razem posunęła się za daleko z użyciem krwawego pióra, co doprowadziło do małej wycieczki do skrzydła szpitalnego. Nowa pozycja asystenta nauczyciela oraz zakochanie się w Harrym Potterze. Dorastanie nigdy nie jest proste, w szczególnoś...