Drugie spotkanie

1.8K 54 11
                                    

- Harry Potter

Minęły dwa tygodnie szkoły, zaczynam powoli odnajdować się w Hogwarcie. Tiara przydziału przydzieliła  mnie do Gryffindoru, co mnie ucieszyło. Czas na zajęciach się dłużył, za to czasu wolnego było za mało. Spojrzałam na zegarek na ścianie w Pokoju Wspólnym, było dość późno a ja siedziałam jeszcze przy książkach. Szybko wstałam, zbyt szybko i przez moje zdezorientowanie książka z kolan zsunęła mi się robiąc dość duży hałas. Westchnęłam cicho, mając nadzieje że nikt tego nie usłyszał. Schyliłam się po książkę. 

-Kto tu jest? - zapytał męski głos. Zamknęłam oczy mając nadzieję, że majacze. Jest po ciszy nocnej, powinnam być dawno w dormitorium. 

- Co tu robisz? - usłyszałam przy swoim uchu. Odwróciłam się spanikowana, bo myślałam, że to prefekt, jednak to tylko ten sam chłopak w okularach, którego "poznałam" w pociągu. 

- Zasiedziałam się. - odpowiedziałam podnosząc się. 

- Zapomniałem się wtedy przedstawić...w pociągu. - zaczął, uniosłam na niego wzrok. Dałam znać by kontynuować.

- Potter...Harry...jestem. - zająknął się, uśmiechnęłam się pod nosem.

- [T.I.] [T.N.]...miło mi. - uśmiechnęłam się szerzej. 

- W dormitorium ty powinnaś być. - oznajmił, na co zaśmiałam się pod nosem. 

- Tak, powinnam, ty chyba też. - odpowiedziałam. - Dobranoc. - dodałam na odchodne. Weszłam po kilku schodach i schowałam się za filarem. Byłam ciekawa co chłopak zrobi. On dopiero po chwili się ocknął i uderzył się w czoło, mówiąc na głos, że się skompromitował. Moim zdaniem wyszło dość uroczo i komicznie. 

- Draco Malfoy -

Powrót do szkoły nie był dla mnie łatwy. Widziałam jak uczniowie szepczą za moimi plecami, wskazują na mnie z widocznym współczuciem. Wywróciłam oczami, nie lubię litości z niczyjej strony. Dumbledore zaczął swoją przemowę, gdzie nie mogło zabraknąć kondolencji skierowanych w moją stronę. Jak widać Prorok Codzienny interesuje się dosłownie wszystkim. Rita Skiter chciała przeprowadzić ze mną i z moim ojcem wywiad lecz kategorycznie odmówiliśmy. Moi przyjaciele, których i tak miałam niewiele również wyrażali swoje wyrazy współczucia, byłam im za to wdzięczna bo wiedziałam że są szczere. Po dość długiej kolacji mogłam wrócić do dormitorium, z którego nie zamierzałam dziś wychodzić. Jednak gdy tylko przekroczyłam próg Pokoju Wspólnego mogłam odczuć niekomfortową dla mnie atmosferę. Ślizgoni między sobą szeptali, że moją matkę zabiła jakaś szlama. 

- Jaki wstyd. - odezwała się Pansy. Najbardziej wredna i złośliwa dziewucha w całym domu węża. Odwróciłam wzrok w jej stronę, wiedziałam że mówi do mnie. By się przypodobać Malfoyowi zrobi wszystko. Więc i tym razem nie mogła sobie odpuścić.

- Czego chcesz? - wysyczałam przez zaciśnięte zęby. Potyczka z nią była, jedynym czego chciałam uniknąć. 

- Jaki wstyd, twoją matkę zabiła szlama. Że jeszcze nie odebrali ci tytułu arystokratki. - zaśmiała się perfidnie. 

- Mojej mamy nie zabiła szlama. - zaprzeczyłam. - W porównaniu do ciebie Parkinson chociaż mam tytuł i godność. - dodałam odwracając się do dziewczyny plecami. Dla mnie temat był zakończony, jednak jak się okazało dla niej nie. Nim się odwróciłam w moją stronę pognało zaklęcie odpychające. Ślizgoni przez swoją naturę nigdy nie byli fair w stosunku do innych, zawsze wybierali nieczyste zagrania. Wylądowałam na ziemi, słyszałam zwycięski śmiech, jednak Pansy nie wiedziała, że jestem dziś wkurzona bardziej niż zazwyczaj. 

- Drętwota! - krzyknęłam rozzłoszczona od razu wyciągając różdżkę. Różdżka dziewczyny wyleciała kilka metrów od niej. 

- I co nie jesteś już taka odważna?! - zapytałam podchodząc do dziewczyny. Pansy panicznie rozglądała się po uczniach oczekując pomocy. Jednak nikt nie odważył się jej udzielić. Przeraziłam ich swoim zachowaniem oraz obawiali się cokolwiek zrobić by mój gniew nie przeniósł się na nich. 

Harry Potter Boyfriend ScenariosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz