"Odeszło w zapomnienie"

406 15 15
                                    

Szłam drogą do domu, analizując ostanie wydarzenia. Prawie wszystko się zmieniło, a moje dawne życie w którym uciekałam przed czymś co było dla mnie jak tlen do oddychania ,to już przeszłość... Jedno słowo tyle aluzji, błędów, wspomnień. To wszytko już przeminęło nieodwracalnie, ale to właśnie przeszłość nasz kształci. Nasz charakter , pogląd na świat, sposób myślenia. Jednak większy na to wpływ mają ludzie, którzy nas otaczają , to wiem na pewno. Nie żałuję żadnej zawartej przyjaźni ,ponieważ każda wniosła coś do mojego życia, a z każdą kolejną będę poznawać ten świat, który sprawia nam ból i ukojenie, daje radość i smutek , co raz bardziej. Skłamałabym jakbym powiedziała, że nie cieszę się, że dołączyłam do drużyny Inazumy. Mam nadzieję, że chociaż trochę zapełnia tą pustkę we mnie .
Sprawdziłam telefon jest sobota równa 9 i zauważyłam też, że otrzymałam SMS.

'Trening jest o 11, do zobaczenia. Mark'

Nie wiem z skąd ma mój numer i chyba nie chce wiedzieć . Mam 2 godziny, najpierw zachacze o dom i się ogarnę. Czuje, że o czymś zapomniałam... A no tak, to dzisiaj mam zacząć pracę!
Dobra nie ma czasu, trzeba się ruszyć. Myślę , że pójdę na boisko i trochę poczwicze przed treningiem. Zaletą bycia demonem, nie męczę się tak szybko. Idąc chodnikiem słuchałam śpiewu ptaków, szum drzew i obserwując wszytsko dokoła . Patrzyłam akurat do przodu, kiedy zobaczyłam bardzo dobrze znane miętowe włosy, a obok niego brąz czupryne ułożoną na jeża. Naprawdę musiało to nadejść akurat teraz?... Stanęłam w bezruchu, bo dosłownie stopy przywarły do betonowego chodnika. Wpatrywałam się w plecy chłopów, gdy nagle King się odwrócił i napotkał moje spojrzenie. Widziałam w nich zdziwienie,rozczarowanie ale najbardziej przemawiały przez nich...smutek?
Nie rozumiałam dlaczego. Nie widziałam ani złości , pogardy lub żalu .Tylko smutek... Nasz kontakt wzrokowy się urwał ,kiedy zobaczyłam jak odwraca się w stronę Davida. Ja w tym czasie skręciłam w boczną uliczkę i zaczęłam biec. Przy domu byłam po 15 minutach , szukając kluczy zastanawiałam się o Andreai.
Chciałam z nią porozmawiać, pomimo co mi zrobiła. Jest jedyną osobą, która może mi pomóc...
Czy wszystko musi być tak skomplikowane?!
Otwierając drzwi , poczułam cielsko, które we mnie wbiegło ,a po chwili wylądowałam boleśnie na ziemi.
-Munto!Też się cieszę, że cię widzę wilczku!...Haha!- krzyczałam jednocześnie się śmiejąc, czując jego język na całej twarzy. Nagle cisza , otwieram oczy i widzę głowę mojego przyjaciela leżącą na klatce piersiowej.
-Przeprszam, zaniedbałam cię przez ostatni czas. To się więcej nie powtórzy. Na przeprosiny zabiore cię w pewne miejsce - mówiłam to patrząc w jego mądre oczka i całując jego nos . Wstałam z ziemi ,zamknęłam drzwi i schodami pobiegłam do mojego pokoju . Rzuciłam torbę w kąt , dorwałam się do szafy biorąc od razu czystą bieliznę, i zestaw starego stroju piłkarskiego . Tak na wszelki wypadek , weszłam do łazienki rzucając z siebie brudne ubrania i wrzucając je do kosza na brudy. Swoją drogą muszę zrobić pranie... Jednak to już później. Weszłam do kabiny i puściłam zimną wodę, która przyjemnie ostudziła moje rozgrzane mięśnie. Zamknęłam oczy rozkoszując się chłodną wodą, a przed oczami ukazał mi się wzrok Josepha . Dalej niezrozumiałam dlaczego miał smutne oczy , po tym wszystkim co zrobiłam powinien mnie nienawidzić. A tymczasem...Ech , za dużo myślę. Skup się na treningu to jest teraz ważniejsze . Wyszłam z mojej oazy spokoju, wysuszyłam się i spojrzałam w lustro. Widziałam w nim odbicie dziewczyne ,która zadaję ból innym ,wykorzystuje i zdradza najbliższych . Tak się czułam dotychczas, jednak po dostaniu się do drużyny w moim sercu zagościł promyk radości.
Ubrałam się w stary strój treningowy , nie myślicie że to barwy królewskich . Co to, to nie. Chodzi mi o najzwyklejsza czarna koszulka z czarnymi spodenkami . Dzisiaj powinnam dostać strój, więc będę musiała się przyzwyczaić do zmiany barw . Nie lubię zmian, ale w moim przypadku są chyba niezbędne. Przed wyjściem zrobiłam jeszcze zastrzyk. Ponieważ intuicja, podpowiedziała mi że lepiej się zabezpieczyć , ufałam jej bezgranicznie. Wzięłam bidon ,telefon, słuchawki, dezodorant, gumkę do włosów i wszystko spakowałem do plecaka . Wzięłam smycz Munta , zapięłam ją ,a on stał już pod drzwiami .Spojrzałam na zegarek 9:30 . Wychodząc zamknęłam dom i razem z wilkiem zaczęłam biec w stronę boiska . Słońce przyjemnie grzało, a lekki wiaterek łaskotał mnie po policzkach i przenosił zapachy różnych kwiatów, które akurat kwitły . Omijałam znane sklepy, które mijałam podczas pierwszego dnia w drodze do nowej szkoły. Kto by pomyślał, że tak to się wszystko potoczy. Gdyby ktoś pół roku temu powiedziałby mi, że dołączę do zespołu. To bym go wyśmiała . A teraz biegnę na pierwszy trening ze swoją nową drużyną. Ironia to okrutna kochanka.
Mijając ostatnią alejkę, wbiegłam na most i spojrzałam na boisko. Jedno słowo, a ma dla mnie ogromne znaczenie. Właśnie ta rzecz jest świadkiem naszych wzlotów upadków, bólu i radości oraz przyjaźni na całe życie. Zeszłam z mostu podeszłam do ławki obok boiska . Zostawiłam tam rzeczy, a Munto się położył i chyba miał zamiar , wygrzewać się w słońcu.
Uśmiechnęłam się pod nosem i weszłam na murawę . Dawno nie chodziłam w korkach , zapomniałam jakie te buty są ciężkie, ale cieszyło mnie to . Te wszystkie znane uczucia, które czułam na murawie wróciły. Dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę jak za tym tęskniłam. W bramce zauważyłam piłkę. Kiedy już miałam ją w ręku wpadł mi do głowy pewien pomysł. Zobaczymy czy wyjdzie z pierwszym razem...
Stanęłam na jednej połowie boiska tuż pod bramką, a piłkę miałam pomiędzy nogami. Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki wdech. Pochyliłam się do przodu i zamachnęłam się do tyłu , robiąc mostek i nogi przerzucając nogi do przodu, trzymając jednocześnie piłkę pomiędzy nimi . I tak przez całę boisko i kiedy byłam blisko bramki, wybiłam się w powietrze puszczając przy tym piłke i kopiac ją prz tym z całej siły .
-Szepty piekieł-ta technika ma na celu zmyslić bramkarza, który z każdej strony słyszy szepty oraz widzi ręce, które mają za zadanie skupić na sobie uwagę bramkarza, by stracił czujnośc, a piłka poszybowałą w prost do bramki . Kiedy piłka była już w siatce, ja wylądowałam na zgiętych nogach. Stanęłam na prostych i odwróciłam się w stronę bramki.
-Udało się... Udało mi się!- zaczęłam się szczerze śmiać z uśmiechem na ustach.
Jednak nagle usłyszałam oklaski i odwróciłam się w stronę sprawcy hałasu. Okazało się że brawo bił mi ,
Nathan...
- Wspaniała technika, nigdy takiej nie widziałem. Pewnie wymagała dużo pracy.
- Jak długo tu stałeś?
- Na tyle by zobaczyć całą akcję. Słuchaj ostatnio spotkaliśmy się w nieciekawych okolicznościach, więc może zacznijmy od początku. Jak mamy grać w jednej drużynie, jestem Nathan Swith , witaj w drużynie.- szczerze nie tego się spodziewałam, myślałam że na początku będą traktować mnie jak intruza. Jednak zaskoczyli mnie pozytywnie...
-Akagarii Demon, miło mi cię poznać- powiedziałam chcąc ucisnąć dłoń chłopaka, jednak uniemożliwił mi to Munto który skoczył na chłopaka, przywracając go i witając go językiem .
-A to jest Munto , Munto zejdz ...- wilk przestał lizać Switha po twarzy i usiadł obok mojej nogi.
- O widzę że już jesteście !- krzyknął Mark biegnąc w naszą stronę.
-Cześć kapitanie- przywitaliśmi się z bramkarzem.
- Myślałem że będę tu sam.
Jednak widzę że nie tylko ja się rwie na treningi. Ooo a co to za pies? - spytał Mark patrząc na Munto przy mojej nodze.
- To jest mój przyjaciel Munto , mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko by tu z nami został. Nie chciałam żeby siedział sam w domu...- powiedziałam i obserwowałam, jak mój wilk podchodzi do Marka i się z nim wita.
- Nie no co ty , wasi przyjaciele to moji przyjaciele. Prawda?- pytanie skierował do Munta który odpowiedział mi szczekając. Na w trójkę zaczeliśmy się śmiać.
- Nie potrzebujemy żadnego zapchlonego kundla na boisku ,zabieraj go z tąd! - całą sielankę jak i mój dobry humor zniszczył różowy smoczek, czyli Kevin .
- Nie radzę Ci tego robić Dragonfly. Bo po pierwsze to nie pies a wilk, po drugie zadzierając z nim zadzierasz ze mną. A raczej nie chcesz mnieć mnie za wroga - powiedziałam to zbilżając się do niego razem z Muntem który warczy i kłapie zębami w stronę różowowłosowego. Najwyraźniej Muntowi, jak i mi, Kevin nie przypadł do gustu .
- Myślisz że dołączając do zespołu, możesz się rządzić i straszyć głupim psem!- na jego słowa zaczęłam się śmiać, obserwowała to drużyna, która w międzyczasie dołączyła na trening.
- Haha ,co a boisz się o swoją pozycję?! Boisz się, że dziewczyna wygryzie cię z drużyny, co Dragonfly?!- prowokowałam go świadomie . Jego tak szybko można zdenerwować, że nie mogę się powstrzymać .
- Pożałujesz swoich słów...-ocho smoczek się uruchomił bo zaczął kroczyć w moją stronę, wściekłym krokiem . Jednak zanim zdążył się wogóle zbliżyć, przedemnie wyszedł Munto z najerzoną sierscią na karku ,a jego złote oczy błyszczały z złości, piękne białe kły ostrzegały z daleka, a gardłowy warkot pokazywał, że w każdej chwili jest gotowy do ataku.
- Jeśli jesteś na tyle głupi to podejdź , jednak myślę że mam lepszą propozycję . Przed pojedynkiem, który miał rozstrzygnąć czy dołączę do drużyny. Był aspekt który nie został spełniony... Myślę, że jest to idealna okazja by go wcielić w życie...
-Mianowicie?- spytał tym razem Axel .Odwróciłam się w stronę Marka ...
- Mianowicie twoji napastnicy mieli strzelić mi najsliniejszymi strzałami jakimi dysponujecie...Więc sprawdźmy to! - Spojrzałam w stronę Kevina który pomimo wściekłej twarzy miał w oczach strach.
- Będzie ciekawe! Każdy ma jeden strzał, a ja będę bronić nie używając technik hitatssu- oznajmiłam kierując się w stronę najbliżej bramki .
- Kto pierwszy? - zapytałam patrząc na Axela i Dragonfly.
- Masz zamiar bronić bez rękawic, daruj sobie nie będziemy cię ośmieszać na oczach drużyny- udajesz pewnego siebie , twój strach czuje z kilometra.
- Nie musisz się martwić , ja sobie poradzę...- powiedziałam to skupiając się na moich rękach ,które po chwili zajęły się granatowym ogniem a zostawiając po sobie czarne rękawiczki bramkarskie z czerwonymi skrzydłami.
- Nie przedłużajmy twojej klęski Smoczku, pokaż co potrafisz!

Kolejna część w krótce!

Demon piłkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz