Prolog

19.2K 513 38
                                    

Gabriel... Rosja, przeszłość...

Przez cały dom niosło się echo. Rytmiczne uderzenia, na dźwięk których zamykałem uszy starając się odgrodzić od tego, co działo się zaledwie kilka pokoi dalej.

Łup, łup, łup, łup...

Od czasu do czasu dochodziły do mnie inne odgłosy. Krzyki, jęki, warknięcia. Wiedziałem, że to będzie się działo przez całą noc, a potem znowu w dzień, gdy ten człowiek stwierdzi, że jeszcze nie ma dość. Nie lubiłem go... Zawsze, gdy przyjeżdżaliśmy do tego dziwnego kraju, działy się różne złe rzeczy, po których w tym wielkim domu było bardzo cicho, a mama nie wychodziła ze swojej sypialni. Ostatnio udało mi się zakraść do jej pokoju i stałem w otwartych drzwiach, podczas gdy ojciec rozmawiał z mamą. Ona sama leżała w łóżku i tylko przez chwilę, gdy ojciec przesunął się w bok zobaczyłem mamę. A raczej to, co z niej zostało...

Ten widok utkwił mi pod powiekami i choć byłem tylko małym dzieckiem wiedziałem, że nigdy nie zniknie.

Im byłem starszy, tym rozumiałem więcej. Docierały do mnie rozmowy, szepty służby i ochroniarzy, którzy kręcili się po domu i okolicy. Nikt z dorosłych nie zwracał uwagi na małego chłopca, który wciąż się gdzieś kręcił.

Miałem niewiele ponad sześć lat, gdy odszedł tata. Ponoć załatwili go na ulicy, tak mówili w kuchni. Nie wiedziałem co mieli na myśli, ale w domu znowu było tak przerażająco cicho, a to oznaczało, że zjawi się on. Ten, który samym swoim pojawieniem się sprawiał, że miałem ochotę schować się pod łóżko i leżeć tam z zakrytymi uszami, żeby nie słuchać tego powtarzającego się dźwięku. Ten, który patrzył na mnie jak na rzecz, mijając bez słowa. Ten, który miał się stać moim katem...

Mama na razie nic nie mówiła, ale widziałem, jaka była nerwowa. Każdy dźwięk wywoływał w niej strach, więc nie przynosiłem już swoich zabawek z sypialni. Nie lubiłem, gdy tak patrzyła na mnie ze łzami w oczach. Wiedziałem, że już niedługo znowu nie będę mógł jej widywać...

Tym razem mama leżała w sypialni dłużej niż poprzednio. W nocy zabierałem swoją kołderkę i kładłem się na podłodze w holu, pod drzwiami jej sypialni. Nikt nie zwracał na mnie uwagi. Tata już nigdy nie wróci, ochroniarze już nie wchodzili do domu i była tylko jedna kucharka, która gotowała dla nas. Czasami przychodziła jeszcze jedna kobieta i wtedy we dwie biegały po pokojach i sprzątały.

Tamtego dnia, gdy mama wyszła z sypialni, na jej widok zacisnąłem piąstki. Wyglądała, jakby wciąż była chora. Ledwo szła trzymając się za prawy bok. Wiedziałem, że nie mogę jej tam nawet dotknąć, bo będzie ją bardzo bolało.

To znowu był on... To on robił mojej mamie wszystkie te straszne rzeczy. To przez niego musiała potem leżeć w łóżku. Płakała... Słyszałem ją każdej nocy, gdy leżałem pod jej drzwiami. Dlaczego byłem taki mały? Gdybym był większy mógłbym ją obronić.

- Gabrielu?

Uniosłem głowę, ale na widok smutnych oczu opuściłem ją w dół, wpatrując się w swoje przybrudzone tenisówki.

- Skarbie, dlaczego nie idziesz się pobawić?

- Nie chcę – mruknąłem.

Poczułem jak dotyka mojego policzka unosząc w górę moją twarz. Zapatrzyłem się w jej smutne oczy. Takie podobne do moich.

- Mój synku... Przepraszam, że nie jestem silniejsza i musisz to wszystko... - jedna mała łza spłynęła z kącika oka.

Wyciągnąłem rękę i starłem ją z jej policzka. Nagle w jej oczach pojawił się dziwny błysk.

RUTHLESS, The Devil from New York, Cykl Trzy Gwiazdy #3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz