| 13 |

570 46 29
                                    

Wyszedłszy na zewnątrz, przystanął

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wyszedłszy na zewnątrz, przystanął. Trząsł się z zimna, nie ubrawszy płaszcza. Mimo wszystko stojąc przed wejściem, nie zwracał uwagi na przenikliwie wiejący wiatr, zaciskał bowiem palce na trzymanym w kieszeni urządzeniu.
Wciąż nie otrzymawszy odpowiedzi wyjął telefon, następnie wybrał numer, pod który dzwonił tylko ten jeden raz, tuż przed przeprowadzką. Nie wierzył, że mu się poszczęści; dlaczego Yeo, nie odpisujący mu na wiadomości, miałby nagle odebrać?
Nie zawiódł się pod tym względem; rozłączył się, doliczywszy siedmiu, przeciągłych sygnałów. Schowawszy telefon, odwrócił się, zderzając z wychodzącym na zewnątrz studentem.

— Przepraszam — mruknął czarnowłosy.

— To ja przepra... — Zaniemówił, spoglądając w twarz chłopakowi. — Jesteś w końcu! — Odetchnął, czując walące w piersi serce. Gnało szybko, jak po biegu. — Dziękuję, że zechciałeś ze mną porozmawiać.

— Nie bardzo rozumiem...

— Dzwoniłem do ciebie przed momentem...

— Do mnie? Skąd masz mój numer?

— Odgrywasz się na mnie? Sangie, przepraszam... Pozwól mi się wytłumaczyć. Te wszystkie kłamstwa, to... — Usilnie starał się wyjaśnić sytuację. — Wstyd mi...

— Mam na imię Wooyoung.

Przyjrzał się chłopakowi raz jeszcze. Nie było mowy o pomyłce; stał przed nim Yeosang, ten, którego poznał przed miesiącem, ten, który nagle ni stąd ni zowąd przestał się odzywać.

— Zaraz... — Zmrużywszy oczy, Wooyoung nagle zawołał: — Znam cię! Jesteś tym chłopakiem z Instagrama! Polubiłeś kilka moich zdjęć!

— Zgadza się.

— Studiujesz tu?

— Nie, nie do końca... Sangie... To znaczy Wooyoung, sam już nie wiem... Co tu się dzieje? To jakaś zabawa?!

— Słucham? Wybacz, ale nie ogarniam... Mylisz mnie z kimś.

— Proszę cię... — Złapawszy go za ramiona, zapytał zdesperowany: — Wystraszyłeś się, zobaczywszy mnie na wykładzie? Masz mi za złe te kłamstwa? Wyjaśnię ci wszystko, tylko przestań udawać!

— Ej, puść go!

Został odepchnięty. Przytrzymawszy się balustrady, spojrzał na chłopaka, który zjawił się, stanąwszy w obronie tamtego. Przystojny, czarnowłosy, o ostrych, wyrazistych rysach twarzy. Posyłał Seonghwie przepełnione wściekłością spojrzenie.

— San, zostaw go — wyszeptał Jung, skryty za plecami rówieśnika.

— Tkniesz go raz jeszcze, to pożałujesz — syknął, wcale nie żartując. Nie obchodziło go, kim jest Park. Szarpał Wooyoungiem. JEGO Wooyoungiem! Nieważne też dlaczego. Zrobiwszy to, naraził się Sanowi, który nie zamierzał odpuszczać. Bez względu na wszystko. Objął Junga, ruszając przed siebie, byle dalej od agresywnego, według nich, wykładowcy.

𝓒𝓱𝓪𝓽 𝓸𝓯 𝓛𝓲𝓮𝓼 ° 𝓼𝓮𝓸𝓷𝓰𝓼𝓪𝓷𝓰 °Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz