Epilog

1.3K 95 28
                                    


    Kiedy otworzyła oczy, czarne oczy przeszywały ją na wylot. Westchnęła i złożyła na bladych ustach krótki, lecz czuły pocałunek.
    —  Znów nie spałeś?

    Severus poruszył się niespokojnie.
    —  Nie mogłem się tobą nacieszyć  —  rzucił, a kącik jego ust drgnął, co było jedyną oznaką, iż żartuje.
    Nawet gdyby nie wiedziała, domyśliłaby się, co jest prawdziwą przyczyną jego bezsenności.
    Wielka bitwa – a raczej koszmary, które wywoływała. Powracały raz na jakiś czas, dręcząc ich niemiłosiernie. Z początku były najgorsze: pełne strachu i śmierci. Teraz były po prostu częścią ich nowej rzeczywistości.
    —  Zrobię śniadanie  —  wyszeptała, ale zanim zdążyła dobrze podnieść się z łóżka, znów została pociągnięta w dół.
    —  Jeszcze chwilę  —  wymamrotał, przyciągając ją jak najbliżej siebie, na co zachichotała.
    Rozumiała. Podczas pierwszej nocy, którą spędzili razem po wojnie, to Severus wybudził ją z koszmaru. A raczej jego krzyk.
    Nie wypowiedzieli ani jednego słowa, wciąż przeżywając na nowo koszmar, który naprawdę miał miejsce. Severus miewał koszmary jeszcze z przed kilku lat, dla niej wojna była czymś nowym.
    Tamtej nocy oboje nie zmrużyli oka, trzymając się jak najbliżej siebie, nie potrzebując słów pocieszenia. Zdawali sobie sprawę, że koszmary nie znikną ot tak. Musieli przejść przez to razem.
    Mavelle wciąż śniła się Cynthia i trupia bladość jej skóry. Wtedy, gdy zobaczyła ją taką w kałuży błota, nie mogła uwierzyć, że naprawdę już więcej nie zaczerpnie oddechu.
    Hermiona przeżywała to najgorzej. Przez rok nie potrafiła sama sięgnąć po jedzenie, unikała wszystkiego, co tylko mogło przypomnieć jej o Cynthii. Było to oczywiście niezmiernie trudne po tylu latach spędzonych wspólnie. Mavelle zaliczała się do grona tych, których Granger unikała jak ognia.
    Jedynie Draco wciąż trwał u jej boku, wmuszając w nią jedzenie i pilnując, by nie zrobiła sobie krzywdy. Potajemnie spotykał się też z Mavelle, gdy tylko miał czas. Starał się nadrobić stracony czas, odkąd tylko dowiedział się, że jest częścią jego rodziny i rzeczywiście miał do tego okazję. Oboje nie kontaktowali się z Lucjuszem, ale Mavelle widziała, że Dracon długo nie wytrwa w tej separacji i będzie musiała spotkać ich ojca. Minie trochę czasu aż wybaczy mu to, czego się dopuścił, ale wciąż kochała go tak samo mocno, jak na początku.
    Choć wiele niewinnych straciło życie, wszyscy musieli ruszyć dalej. Świat nie czekał aż wyleczą rany, a czas nieubłagalnie pędził na przód.
    Trzy lata. Dokładnie tyle minęło odkąd pochowali Cynthię i innych poległych.
    Wszyscy mieli spotkać się właśnie u nich, na Spinner's End.
    Severus, jakby czytając jej w myślach, westchnął cierpiętniczo.
    —  Nie jest jeszcze za późno, by to odwołać.
    Mavelle chętnie skorzystałaby z okazji i szybko rozesłałaby listy informujące o tym, że Severus lub ona bardzo się rozchorowali. Chętnie spędziłaby dzień wolny w łóżku, z dobrą książką i Severusem u boku.
    Jednak w tę rocznicę Hermiona po raz pierwszy przyjęła jej zaproszenie.
    —  Tęsknię za nią  —  powiedziała tylko, ufając, że Severus zrozumie.
    I chociaż znów westchnął, wiedziała, że tak naprawdę nie ma nic przeciwko. W głębi serca oboje pragnęli, by cichy dom wypełnił gwar śmiechów i rozmów, który pomoże zapomnieć o koszmarach wojny.

    ***

    Kiedy obudziła się w skrzydle szpitalnym, nie potrafiła poruszyć nawet koniuszkiem małego palca. Natychmiast ogarnęła ją panika. Czy całkowicie straciła władzę nad swoim ciałem?
    —  Jesteś wyczerpana, to normalne.
    Rozpoznała ten głos niemal od razu. Był znacznie cichszy i cieplejszy niż zazwyczaj, co na chwilę wybiło ją z rytmu.
    Chwilę później przypomniała sobie co oznaczał fakt, iż wciąż żyje.
    —  Przegraliśmy?
    —  Nie.
    Severus zbliżył się, splatając ich dłonie razem. Mavelle poczuła ciepło tlące się w piersi i łzy szczypiące ją w oczy.
    —  To koniec, Mavelle.
    Wówczas wypuściła powietrze, które nawet nie wiedziała, że wstrzymywała. Zamknęła oczy, czując, że nie może nabrać oddechu. Silne ramiona szybko ją objęły, podarowując komfort i ostoję, której potrzebowała.
    —  Nareszcie koniec  —  wyszeptał, a jego głos zadrżał.
    Oboje byli wolni.

Kusicielka [Całość] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz