Severus zaczął żałować swojej decyzji już kilka sekund po jej podjęciu. Przeklinał siebie i tę smarkulę za chwilę słabości, która ogarnęła go w tamtym momencie i chyba odebrała ostatnie resztki rozumu.
— O czym tak rozmyślasz, Severusie? Czyżby ktoś nadepnął ci na pelerynę?
W ułamku sekundy potraktował irytującą i wciąż podrygującą u jego boku dziewczynę niezbyt przyjaznym spojrzeniem. Uśmiechała się złośliwie, niewątpliwie mało przejmując się tym, że kopie pod sobą dołek.
Otworzył usta, by coś powiedzieć - jakąś błyskotliwą i odpowiednio nasączoną jadem obrazę. Zrozumiał jednak, że nie potrafi. Nie miał słów.Po raz pierwszy od dawna spojrzał prosto w jej oczy o miodowym odcieniu, które zwykle mieniły się światłem ognia kominka w lochach i paletą uczuć. Jedyne, co był w stanie z nich teraz wyłowić, to czysta radość. Więc naprawdę nie miał wyboru i nic innego do powiedzenia, jak:
— Chodźmy do lochów. Ostatnio spłaciłem twój dług w Esach i Floresach. Przy okazji udało mi się zdobyć nowe egzemplarze prac Markova.
Mavelle zmieszała się na wzmiankę o sekretnym kupnie książek na jego imię, lecz po chwili promieniała jedynie ekscytacja, by dorwać owe zapiski.
Severus przyspieszył nieco, a dziewczyna wciąż podążała za nim, zauważając, że mężczyzna porusza się zdecydowanie wolniej niż zazwyczaj. Po chwili, jakby dopiero wtedy w pełni dotarły do niej jego słowa, wykrztusiła:
— Zaczekaj. TEGO Markova?
Severus nie mógł powstrzymać lekkiego uśmieszku, słysząc pod jakim wrażeniem jest dziewczyna.
— Zapewne tego.***
Żadne z nich nie zdawało sobie z tego sprawy, ale spędzili razem kolejne dni na rozmowach, docinkach i czytaniu księg. Można powiedzieć, że wszystko wróciło do normy. Mavelle była tak zaaferowana Severusem i ich tematami, że prawie zapomniała o dwóch pustych miejscach przy jej boku.
Severus jednak nie był głupi, a nawet uważano go za piekielnie inteligentnego, więc zauważył zmianę w zachowaniu ślizgonki i to, jak czasami wpatruje się w przestrzeń. Głównie w stronę pustych krzeseł lub ławek. Czasami szukała kogoś w tłumie.— Kiedy zamierzasz z nimi porozmawiać? — zapytał w końcu, obserwując jak znów rozgląda się pośród tłumu uczniów.
Mavelle drgnęła, słysząc głos Mistrza Eliksirów, po czym skrzywiła się.
— Oczywiście, że wiesz — wymamrotała pod nosem, odwracając od niego wzrok.
— Musiałbym nosić nazwisko Weasley, żeby nie wiedzieć — parsknął Severus, zadowolony, odnajdując lekki uśmiech na twarzy dziewczyny.
— Chciałam zrobić to dzisiaj, ale...
— Dzisiaj to idealna data.
Mavelle westchnęła, widząc jego poważną minę.
— To jest bardziej skompliko...
— Bzdura.
Dziewczyna niemal przyszpiliła go spojrzeniem do ściany.
— Czy możesz mi ciągle nie przerywać?
— Podchodzisz, zaczynasz rozmowę i przepraszasz. To całkowicie proste.
— I kto to mówi!
Severus się nie zaśmiał. Ślizgonka jęknęła przeciągle, wiedząc, że mówi poważnie.
— Zrób to.Przez zaskakująco łagodne spojrzenie zwykle ponurego i oschłego mężczyzny, które wierciło w niej dziurę i być może dlatego, że odzyskanie Severusa dodało jej sił - właśnie to zamierzała zrobić.
***
— I jak?
Dziewczyna posłała mu zdumione spojrzenie, wchodząc do lochów. Severus siedział w swoim fotelu, nawet nie próbując udawać, że skupia jakąkolwiek uwagę na najnowszej gazecie. Patrzył na Mavelle, oczekując, aż zda mu relację z tego, jak poszły przeprosiny.
— Tak nagle interesujesz się moim życiem?
Przez chwilę milczał. A potem usiadł wygodniej na swoim miejscu, rozkładając Proroka Codziennego i niby zanurzając się w jego treści.
— Zapytałem z czystej uprzejmości — wyjaśnił neutralnym tonem, tak różniącym się od tamtego pełnego zainteresowania.
Mavelle prawie parsknęła śmiechem.
— Czy to piekło zamarzło i próbujesz być względem mnie uprzejmy?
Jakby na znak, że to gdzie zmierza ta konwersacja wcale mu się nie podoba, potrząsnął mocno gazetą. Głośny szelest zagłuszył jego złowrogie mamrotanie.
— Chciałem tylko wiedzieć, czy w najbliższym czasie pozbędę się ciebie chociaż na chwilę.
— A więc piątek jest twoim szczęśliwym dniem! — krzyknęła entuzjastycznie, rzucając się na swój fotel.
— Doprawdy?
Ślizgonka nie potrafiła się nie uśmiechnąć na to słowo.
— Tak. Można by powiedzieć, że... doszłyśmy do porozumienia.
Satysfakcja w głosie dziewczyny nie umknęła Severusowi. Czekał aż wyjaśni ten aspekt, ale chyba wcale nie zamierzała mu tego ułatwiać.
— Zdradzisz szczegóły?
Mavelle wzruszyła ramionami, zerkając na gazetę, jak się okazało, odwróconą do góry nogami.
— Nic ciekawego. Po prostu ustaliłyśmy pewne zasady.Severus skinął powoli głową, a cisza, która zapadła pomiędzy nimi, wydarła mu z ust:
— Jeżeli chodzi o bogina, który...
— Nie.
Głos Mavelle przeciął jego wypowiedź, niczym ostry sztylet. Nie patrzyła na niego, a jej twarz przybrała kamienną maskę.
— Nie chcę o tym rozmawiać. Jeszcze... — Nabrała dużo więcej powietrza do płuc i powoli je wypuściła, przymykając powieki. — Jeszcze nie teraz.
Mavelle jednak nie miała wątpliwości, że niedługo będzie musiała w końcu się poddać. Na razie wspomnienie postaci, w którą zmienił się jej bogin, było zbyt świeże i bolesne.
Poczuła ulgę, rejestrując kątem oka mały ruch ze strony Severusa, jakim było skinienie głową.
Znów zapadła cisza.
Żeby wszystko wróciło do normy, musiała starać się więcej i ciężej na to pracować.
Uśmiech. Pamiętaj o uśmiechu...
Musiała pamiętać.
CZYTASZ
Kusicielka [Całość] ✓
Fanfic(Severus x OC) „W pana przypadku samotności nie da się mierzyć we łzach. Gdyby tak było, odwodniłby się pan dawno temu" Severus - na prośbę Lucjusza - zajmuje się dziewczyną, którą ten przygarnął. Jego spokojne życie dobiega końca i wypełnia się Mav...