Roz. 29: Poskładać wszystko tak, by było jak dawniej

540 46 0
                                    


    Severus zaczął żałować swojej decyzji już kilka sekund po jej podjęciu. Przeklinał siebie i tę smarkulę za chwilę słabości, która ogarnęła go w tamtym momencie i chyba odebrała ostatnie resztki rozumu.
    —  O czym tak rozmyślasz, Severusie? Czyżby ktoś nadepnął ci na pelerynę?
    W ułamku sekundy potraktował irytującą i wciąż podrygującą u jego boku dziewczynę niezbyt przyjaznym spojrzeniem. Uśmiechała się złośliwie, niewątpliwie mało przejmując się tym, że kopie pod sobą dołek.
    Otworzył usta, by coś powiedzieć - jakąś błyskotliwą i odpowiednio nasączoną jadem obrazę. Zrozumiał jednak, że nie potrafi. Nie miał słów.

    Po raz pierwszy od dawna spojrzał prosto w jej oczy o miodowym odcieniu, które zwykle mieniły się światłem ognia kominka w lochach i paletą uczuć. Jedyne, co był w stanie z nich teraz wyłowić, to czysta radość. Więc naprawdę nie miał wyboru i nic innego do powiedzenia, jak:
    —  Chodźmy do lochów. Ostatnio spłaciłem twój dług w Esach i Floresach. Przy okazji udało mi się zdobyć nowe egzemplarze prac Markova.
    Mavelle zmieszała się na wzmiankę o sekretnym kupnie książek na jego imię, lecz po chwili promieniała jedynie ekscytacja, by dorwać owe zapiski.
    Severus przyspieszył nieco, a dziewczyna wciąż podążała za nim, zauważając, że mężczyzna porusza się zdecydowanie wolniej niż zazwyczaj.  Po chwili, jakby dopiero wtedy w pełni dotarły do niej jego słowa, wykrztusiła:
    —  Zaczekaj. TEGO Markova?
    Severus nie mógł powstrzymać lekkiego uśmieszku, słysząc pod jakim wrażeniem jest dziewczyna.
    —  Zapewne tego.

    ***

    Żadne z nich nie zdawało sobie z tego sprawy, ale spędzili razem kolejne dni na rozmowach, docinkach i czytaniu księg. Można powiedzieć, że wszystko wróciło do normy. Mavelle była tak zaaferowana Severusem i ich tematami, że prawie zapomniała o dwóch pustych miejscach przy jej boku.
    Severus jednak nie był głupi, a nawet uważano go za piekielnie inteligentnego, więc zauważył zmianę w zachowaniu ślizgonki i to, jak czasami wpatruje się w przestrzeń. Głównie w stronę pustych krzeseł lub ławek. Czasami szukała kogoś w tłumie.

    —  Kiedy zamierzasz z nimi porozmawiać? —  zapytał w końcu, obserwując jak znów rozgląda się pośród tłumu uczniów.
    Mavelle drgnęła, słysząc głos Mistrza Eliksirów, po czym skrzywiła się.
    —  Oczywiście, że wiesz  —  wymamrotała pod nosem, odwracając od niego wzrok.
    —  Musiałbym nosić nazwisko Weasley, żeby nie wiedzieć  —  parsknął Severus, zadowolony, odnajdując lekki uśmiech na twarzy dziewczyny.
    —  Chciałam zrobić to dzisiaj, ale...
    —  Dzisiaj to idealna data.
    Mavelle westchnęła, widząc jego poważną minę.
    —  To jest bardziej skompliko...
    —  Bzdura.
    Dziewczyna niemal przyszpiliła go spojrzeniem do ściany.
    —  Czy możesz mi ciągle nie przerywać?
    —  Podchodzisz, zaczynasz rozmowę i przepraszasz. To całkowicie proste.
    —  I kto to mówi!
    Severus się nie zaśmiał. Ślizgonka jęknęła przeciągle, wiedząc, że mówi poważnie.
    —  Zrób to.

    Przez zaskakująco łagodne spojrzenie zwykle ponurego i oschłego mężczyzny, które wierciło w niej dziurę i być może dlatego, że odzyskanie Severusa dodało jej sił - właśnie to zamierzała zrobić.

    ***

    —  I jak?
    Dziewczyna posłała mu zdumione spojrzenie, wchodząc do lochów. Severus siedział w swoim fotelu, nawet nie próbując udawać, że skupia jakąkolwiek uwagę na najnowszej gazecie. Patrzył na Mavelle, oczekując, aż zda mu relację z tego, jak poszły przeprosiny.
    —  Tak nagle interesujesz się moim życiem?
    Przez chwilę milczał. A potem usiadł wygodniej na swoim miejscu, rozkładając Proroka Codziennego i niby zanurzając się w jego treści.
    —  Zapytałem z czystej uprzejmości  —  wyjaśnił neutralnym tonem, tak różniącym się od tamtego pełnego zainteresowania.
    Mavelle prawie parsknęła śmiechem.
    —  Czy to piekło zamarzło i próbujesz być względem mnie uprzejmy?
    Jakby na znak, że to gdzie zmierza ta konwersacja wcale mu się nie podoba, potrząsnął mocno gazetą. Głośny szelest zagłuszył jego złowrogie mamrotanie.
    —  Chciałem tylko wiedzieć, czy w najbliższym czasie pozbędę się ciebie chociaż na chwilę.
    —  A więc piątek jest twoim szczęśliwym dniem!  —  krzyknęła entuzjastycznie, rzucając się na swój fotel.
    —  Doprawdy?
    Ślizgonka nie potrafiła się nie uśmiechnąć na to słowo.
    —  Tak. Można by powiedzieć, że... doszłyśmy do porozumienia.
    Satysfakcja w głosie dziewczyny nie umknęła Severusowi. Czekał aż wyjaśni ten aspekt, ale chyba wcale nie zamierzała mu tego ułatwiać.
    —  Zdradzisz szczegóły?
    Mavelle wzruszyła ramionami, zerkając na gazetę, jak się okazało, odwróconą do góry nogami.
    —  Nic ciekawego. Po prostu ustaliłyśmy pewne zasady.

    Severus skinął powoli głową, a cisza, która zapadła pomiędzy nimi, wydarła mu z ust:
    —  Jeżeli chodzi o bogina, który...
    —  Nie.
    Głos Mavelle przeciął jego wypowiedź, niczym ostry sztylet. Nie patrzyła na niego, a jej twarz przybrała kamienną maskę.
    —  Nie chcę o tym rozmawiać. Jeszcze...  —  Nabrała dużo więcej powietrza do płuc i powoli je wypuściła, przymykając powieki.  —  Jeszcze nie teraz.
    Mavelle jednak nie miała wątpliwości, że niedługo będzie musiała w końcu się poddać. Na razie wspomnienie postaci, w którą zmienił się jej bogin, było zbyt świeże i bolesne.
    Poczuła ulgę, rejestrując kątem oka mały ruch ze strony Severusa, jakim było skinienie głową.
    Znów zapadła cisza.
    Żeby wszystko wróciło do normy, musiała starać się więcej i ciężej na to pracować.
    Uśmiech. Pamiętaj o uśmiechu...
    Musiała pamiętać.

Kusicielka [Całość] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz