OD TŁUMACZKI:
w tym rozdziale pojawia się parę przekleństw.
- Ten idiota się rozszczepił - zauważył od niechcenia Fineas, po czym wrócił do jego ramy i sprawdził, czy dyrektor był jedyną obecną osobą.
- Który? - zapytał Severus z roztargnieniem, nie podnosząc głowy znad papierkowej roboty, którą przeglądał.
- Ten idiota, a nie zuchwały - odparł Fineas.
- A dziewczyna? - Jeśli już, Severus brzmiał na znudzonego, jakby nic go to nie obchodziło.
- Zestresowana, czuje się winna. - Fineas wzruszył ramionami. - Opuścili Grimmauld Place, ponieważ Yaxley w jakiś sposób ich dogonił, złapał ją, gdy się deportowała, i wylądował w granicach Fideliusa.
Severus gwałtownie podniósł głowę. - Myślę, że lepiej zacznij od początku, Fineasie. Gdzie oni byli, że Yaxley był gdzieś blisko nich?
- Naprawdę nie mogłem powiedzieć z całą pewnością... Słyszałem, co zrobili tylko dlatego, że Potter zostawił otwartą torbę pomiędzy wezwaniem Dittaniny - z powodu kontuzji Weasleya - a rozłożeniem namiotu. Wspomniał coś o „biurze Umbridge", przez co Mogę tylko przypuszczać, że poszli do Ministerstwa.
Co na siedmiu poziomach piekła robili w Ministerstwie? Severus wziął długi oddech przez nos. - Gdzie oni są teraz? - zapytał.
- Nie mam pojęcia - odparł Phineas, przerywając swoją odpowiedź kolejnym wzruszeniem ramion.
- W takim razie lepiej wróć do torby i przyczaj się, dopóki się nie dowiesz. - Severus uniósł brwi i spojrzał na Phineasa, aż z westchnieniem rezygnacji jedyny inny dyrektor Slytherinu w Hogwarcie obrócił się na pięcie i zniknął z pola widzenia.
Severus był w pokoju wspólnym Slytherinu, kiedy zarejestrował, że intruzi włamali się do jego biura. Wychodząc, raz po raz rozglądając się po pokoju, zauważył Draco i jego nowo rozpoznaną „przyrodnią siostrę" siedzących przy kominku; pospieszył w swoją stronę.
Narcyza była bardziej niż chętna do spłacenia długu, który była winna Severusowi - mimo że wymagało to uznania jej za własne dziecko, które nie było bardziej owocem lędźwi Lucjusza niż bliźnięta Weasley. Ona z kolei przekonała Lucjusza.
Z różdżką w dłoni i czując mrowienie zmysłów od magicznych działań z osłon biurowych, Severus pędził przez zamek tak szybko, jak mógł. Napotkał niedoszłych złodziei na ruchomych schodach i łatwo ich rozbroił.
- NIE! - krzyknął Longbottom. Choć bez różdżki, rzucił się dziko na Severusa z mieczem samego Gryffindoru.
Warknąwszy, Severus ponownie skierował różdżkę na irytującego chłopca, odrzucając go z powrotem na ścianę. Miecz wypadł z uścisku Longbottoma pod wpływem siły uderzenia i spadł z kilku schodów, by spaść do stóp Severusa. Przeskakując zwinnie w jedną stronę, aby upewnić się, że ostrze omija jego palce, Severus wyczarował grube liny, aby związać wszystkich trzech swoich nieletnich przeciwników. Na wszelki wypadek zakneblował ich. Cała walka skończyła się tak szybko, że Lovegood i dziewczyna Weasleyów, oboje znajdujący się wyżej po schodach za Longbottomem, ledwo się poruszyły.
Severus był tak zły na tych konkretnych uczniów przez tak długi czas, że musiał wziąć kilka głębokich oddechów i zmusić kilka niepotrzebnie agresywnych pomysłów zemsty do zakamarków swojego umysłu.
- Panno Lovegood, panno Weasley, panie Longbottom - udało mu się w końcu, a jego głos ociekał zwykłym sarkazmem. - Jakie to dziwne, że wasza trójka spieprzyła zwykłe włamanie. - Kpił z nich, po czym wskazał z powrotem w kierunku swojego biura, szarpnięciem głowy. - Możemy? - zapytał.
CZYTASZ
The Phoenix Trilogy łzy Feniksa(2)
FanfictionZANIM PRZECZYTASZ: Tłumaczę tę książkę, ale nie mam jeszcze zgody od autorki, ponieważ od dłuższego czasu nie jest aktywna. IMFORMACJE: Autorka- Grangerous Tytuł- Feniks-trylogia łzy Feniksa Oryginalny tytuł- The Phoenix Trilogy- Phoenix tears L...