15. Przekazywanie informacji

647 54 7
                                    

Severus był w drodze do Sowiarni, bogatego w informacje listu do Anastasii Vector vel Sedenovej zakodowanego, chronionego i bezpiecznie schowanego w jednej z wielu wewnętrznych kieszeni. Spacer po korytarzach zaplanował w czasie na przerwę między zajęciami, co dało mu okazję do przyjrzenia się wielu swoim podopiecznym, ponieważ odwróciło to podejrzenia od jego własnej działalności.

W porównaniu z poprzednimi latami korytarze były stonowane. Wykluczenie uczniów urodzonych wśród Mugoli, zmniejszyło liczbę zapisów o prawie jedną piątą, a niewielka liczba uczniów, którzy wcześniej uczyli się w domu, niewiele zrobiła, aby nadrobić tę liczbę. Jeszcze wyraźniejszy był ogólny sentyment: dzieci już się nie bawiły. Uczniowie szli między zajęciami w ciasnych węzłach. Prefekci nadzorowali łańcuchy młodszych klas, prowadząc ich z jednego punktu do drugiego. Wszyscy wypatrywali Carrowów lub innych niebezpieczeństw; kiedy Severus przechodził, pochylili głowy, nie chcąc napotkać jego wzroku.

Były oczywiście wyjątki - łobuzy z każdego z czterech domów dodali nowy zuchwalstwo do swojego spaceru pod okiem przenikliwych instrukcji Carrowów. Przeważnie, co było rozczarowujące, ci nowi tyrani wyłonili się spośród jego Ślizgonów, chociaż istniała przynajmniej wymówka: uczniowie, których przez lata unikano i wyszydzano, odnaleźli nowe poczucie autorytetu. Severus odmówił ustąpienia stanowiska Opiekuna Domu, ale nie miał okazji spędzać tyle czasu na zajmowaniu się swoimi Ślizgonami, ile by chciał. Jego odmowa uniemożliwiła jednak jednemu z Carrowów podjęcie pracy. W rzeczywistości przyznawali tym uczniom, którzy mają zielone krawaty, automatyczne przywileje i zawyżone oceny. Zaledwie poprzedniego dnia Minerva zaczęła głośno narzekać.

Okrążając róg korytarza na trzecim piętrze swoim zwyczajowym krokiem, Severus znalazł się o włos od potrącenia Tracey Davis. Zatrzymała się, zaskoczona i odsunęła się na bok.

- Dzień dobry, dyrektorze - zaintonowała uprzejmie, z szacunkiem pochylając głowę.

- Panno Davis - odpowiedział. List Vector nagle zaciężył mu w kieszeni, gdy zauważył strach promieniujący z ciała Davis. Uczucie było tak silne, że potrafił odczytać jej emocje nawet bez kontaktu wzrokowego. - To musi być dla ciebie dziwne, - dodał nagle, - przyjmować OWTM bez lekcji numerologii.

Ponieważ numerologia została zakazana - o czym wiedział każdy Ślizgon z siódmego roku - przez samego Czarnego Pana, było to wyważone stwierdzenie i Severus wyczuwał jej spanikowaną próbę podjęcia właściwej decyzji. Ku jego zdziwieniu zdecydowała się na nietypowe podejście frontalne, choć sprytnie iw charakterystyczny dla Ślizgona sposób, trzymała się prawdy.

- Mam nadzieję, że nie poczuł się pan urażony, sir, - wyjąkała, - moją próbą zniesienia klątwy w zeszłym roku. Miałam na myśli tylko pana najlepsze interesy.

- Wiem - odparł Severus. Przez cały ten czas martwiła się, że ujawnię ją jako niechętną sprawie Czarnego Pana? Jak bardzo się myliła . - Ślizgoni dbają o swoich.

Odprężyła się lekko, słysząc znajome słowa, a nawet ośmieliła się na sekundę podnieść oczy na jego twarz. To było wystarczająco długo, by Severus zauważył otarcie na jej policzku, i wyciągnął rękę, by ponownie podnieść jej twarz.

- Co się stało? - zapytał głosem, który nie znosił nieposłuszeństwa.

- Ja - przerwała - Potknęłam się.

- Ktoś cię przewrócił - poprawił. Jego gniew, który w ostatnich dniach bezustannie kipiał, wzrósł do wrzenia.

Tylko Armia Dumbledore'a mogłaby przepychać się ze Ślizgonem z siódmego roku. Bez wątpienia aroganccy łajdacy czekali, aż złapali kogoś samego i tym samym zaatakowali młodą kobietę, która teraz stała przed nim. Jej niechęć do wytropienia ich, nawet teraz, była jedynym dowodem, jakiego potrzebował, aby mieć pewność, że jej własne sympatie są związane z buntownikami, a nie ze śmierciożercami. Po raz kolejny Gryfoni byli zbyt zaślepieni uprzedzeniami domowymi, by rozpoznać swoich potencjalnych sojuszników.

The Phoenix Trilogy łzy Feniksa(2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz