Hermionie przeszkadzał fakt, że nikt poza nią, Snape i Vector wydawał się nie wiedzieć o zaangażowaniu Viktora Kruma w walkę z Voldemortem. W szerszej perspektywie był to jeden z mniej ważnych nierozwiązanych problemów, ale kiedy styczeń zbliżał się ku końcowi, a ona, Ron i Harry nie byli bliżej innych swoich celów, to ciążyło jej na głowie.
Jej największym zmartwieniem był jednak Harry: Chłopiec-Który-Przeżył niewiele robił, tylko gderał z odległym, ale fanatycznym spojrzeniem w oczach, kiedy myślał nad Insygniami Śmierci; pod każdym względem zrezygnował z poszukiwań horkruksa. Nowy Harry był lekko niepokojący, a Hermiona nie mogła przestać się zastanawiać, jak bardzo jego zainteresowanie Insygniami było napędzane przez jego własną osobowość, a jak bardzo napędzane przez jego kawałek, który w rzeczywistości był częścią Voldemorta? Jej Harry nie należał do tych, którzy ignorują wszystkie rady Dumbledore'a.
Z drugiej strony Ron był mistrzem. Bez kawałka Czarnego Pana wiszącego na jego szyi, Ronald Weasley był nowym człowiekiem. I w porządku, przyznała Hermiona, nie miał ani znajomości Harry'ego z duszą Voldemorta, ani moich umiejętności z Oklumencją, by go chronić .
Od swojego powrotu Ron był zdecydowanie wesoły, niestrudzenie przeglądał listę czarodziejskich osad w całym kraju i odwiedzał je po kolei. Nie mieli szczęścia, a Hermiona potajemnie mogła przyznać, że raczej nie będą. Jeśli jaskinia i jezioro były czymś do przejścia, Voldemort dobrze ukrył swoje horkruksy - troje nastolatków nie mogło się tak po prostu na nie natknąć. Nie zamierzali znaleźć złotego kielicha Helgi Hufflepuff zawieszonego gdzieś na cokole, bez względu na to, jak bardzo chcieli.
Kolejnym zmartwieniem był stan jej obliczeń numerologii. Hermiona była odcięta od świata poza jej namiotem tak długo, że wiele jej równań nie chciało się rozwiązać; brakowało jej tak wielu niezbędnych informacji, że ewentualne prognozy, które mogła obliczyć, były tak niejasne, że prawie bezużyteczne. Bez nich czuła się zagubiona. Desperacko żałowała, że nie może odwiedzić biura Vector, wypić małą filiżankę jej gorzkiej greckiej kawy i zaplanować niezbędne kroki w tej niekończącej się wojnie.
Myślenie o Vektor oczywiście sprawiło, że wróciła do myślenia o Wiktorze, który wrócił do faktu, że nikt w Zakonie nie wydawał się wiedzieć, co robią inni. Hermiona nie była przekonana, że to najlepsza sytuacja. W kółko rozmyślała nad garstką informacji, które Ron przyniósł ze sobą.
Kingsley - ze swoimi torebkami herbaty, pracą na Downing Street i super błyszczącą, nowoczesną kuchnią - pomagał mugolakom. Był także najbardziej wyrozumiały co do pozycji Hermiony. Jednak według Rona był w biegu. . . cokolwiek to znaczyło. Czy odważyła się z nim skontaktować? To było pytanie, nad którym długo się zastanawiała. Zakładając, że on, podobnie jak oni, był w ciągłym ruchu, nie mogła wysłać sowy. A nawet gdyby miała materiały potrzebne do rzucenia zaklęcia śledzącego, to też nie zadziałałoby szczególnie dobrze - nadałoby jej działaniom niebezpieczną przewidywalność i prawdopodobnie doprowadziłoby innych do Kinsley wraz z nią. Jednak Patronus stanowił wyraźną możliwość.
Patronusa nie można było oszukać ani sfałszować - a ponadto kazał jej wysłać jednego, gdyby kiedykolwiek potrzebowała jego pomocy. Musiała po prostu znaleźć sposób, żeby to zrobić, tak by Harry ani Ron nie zauważyli, co zamierza; Harry, w swoim obecnym, zamyślonym stanie, byłby mniej niż kiedykolwiek skłonny zaakceptować powiązania z którymkolwiek ze starszych członków Zakonu.
- Idę pobiegać - oznajmiła do namiotu na wolności pewnego deszczowego poranka w ostatnich dniach stycznia.
- Lepiej ty niż ja - odpowiedział Ron, wątpiąc w jej zdrowie psychiczne. - Tam jest cholernie nieprzyjemnie.
CZYTASZ
The Phoenix Trilogy łzy Feniksa(2)
FanfictionZANIM PRZECZYTASZ: Tłumaczę tę książkę, ale nie mam jeszcze zgody od autorki, ponieważ od dłuższego czasu nie jest aktywna. IMFORMACJE: Autorka- Grangerous Tytuł- Feniks-trylogia łzy Feniksa Oryginalny tytuł- The Phoenix Trilogy- Phoenix tears L...