Podróż taksówką nie trwała długo, juz po kilku minutach znalazły się na lotnisku.
"Nie mogę uwierzyć ze naprawdę to robię" - Raquel nie czuła się pewna swojej decyzji. Chciała, z całego serca chciała go zobaczyć. Ale co jeśli go tam nie będzie? Jeśli będzie musiała wrócić do Madrytu i zapomnieć o nim juz na zawsze?
Podczas gdy jej mama i Paula zasnęły lecąc w samolocie, Raquel nie mogła się na niczym skupić. Była noc, za oknem widać było miliony małych światełek gdy przelatywali przez różne kraje. Widok byl piękny ale ona bardziej skupiona była na tym co stanie się gdy wzejdzie słońce. Bała się, tak naprawdę nie wiedziała czego ma się spodziewać. Rok to dość dużo czasu żeby Profesor mógł ułożyć sobie życie z kimś innym. Może juz kogoś poznał? Może o niej zapomniał? A może poprostu go tam nie ma...
Po kilku godzinach wylądowały na Filipinach. Był środek nocy więc Raquel juz wcześniej zarezerwowała hotel. Podjechały tam taksówką i gdy tylko weszły na górę Murillo od razu położyła Paulę do łóżka
"Jak długo tu zostaniemy mamusiu?"
"Jutro się okaże" - Ucałowała ją do snu i wyszła z pokoju.
Jej matka zasnęła kilka minut później, a Raquel siedziała na łóżku i patrzyła na widok za oknem. Co prawda było bardzo ciemno ale sam fakt pięknego księżyca którego odbicie rozpływało się na ocenie sprawiał ze chciałby tu zostać juz na zawsze.
Położyła się do łóżka ale to nic nie dało. Przez resztę nocy wierciła się z boku na bok a w głowie wymyślała miliony scenariuszy które mógłby się wydarzyć jutro.
W tym samym czasie po drugiej stronie wyspy Sergio właśnie dopijał ostatniego drinka z przyjacielem z baru. Jak zawsze żartowali, śmiali się i oglądali wiadomości. Ale dzisiaj czuł się jakoś inaczej. Nie umiał do końca wytłumaczyć co mu jest, ale nie było tak samo. Nie narzekał, bo czuł się o wiele bardziej szczęśliwszy niż przez ostatnie miesiące. Ale nie miał pojęcia co mogłoby być tego przyczyną... A raczej kto?
Nie wraca się tam, gdzie jest się tylko kochanym. Wraca się wyłącznie do tych, których się kocha. Albo nie wraca się nigdzie i do nikogo. Po prostu jedzie się dalej. Ona wróciła. Miała całe życie przed sobą. Mogła zacząć wszystko od nowa. Podbić świat i zapomnieć, a zamiast tego wróciła. Przyjechała żeby go odnaleźć. Przyjechała nie mając pewności czy Profesor nadal tego chce. Wróciła bo tak bardzo go pragnęła, tak bardzo kochała, ze nie miałaby odwagi nie spróbować. Nie miałby odwagi zostać w Madrycie z myślą ze mogłaby go teraz zobaczyć. Ale jest tutaj. Kilka ulic dalej, ale jest.
Zaczął się nowy dzień. Raquel po nieprzespanej nocy w końcu wstała z łóżka, a gdy odsłoniła rolety i spojrzała ponownie na widok z okna uśmiechnęła się. Nie czuła się zmęczona, wręcz przeciwnie, była przepełniona szczęściem, ciekawością a zarazem strachem. Bała się, bała się, że go tu nie znajdzie. Ze będzie zmuszona wrócić i pogodzić się z jego odejściem.
W końcu wzięła głęboki wdech i wyciągnęła z walizki delikatną, białą sukienkę i poszła do łazienki.Po kilku minutach wróciła z powrotem. Uczesana, z lekkim makijażem i pofalowanymi włosami. Czuła się gotowa- gotowa aby zmierzyć się z tym vo ją czeka.
"Zjedz śniadanie przed wyjściem" - matka spojrzała na nią, a gdy widziała strach w jej oczach podeszła i złapała ją za ręce - "Pamiętaj kochanie, jeśli to prawdziwa miłość to będzie na ciebie czekał. Znajdziesz go i wszystko w końcu się ułoży"
"Gdyby to było takie proste mamo" - przytuliła ją, wzięła do ręki czarny podręczny plecak i założyła buty.
"Nie jestem głodna, wrócę za kilka godzin, nigdzie nie wychodźcie"
"Mam nadzieję ze nie wrócisz sama"
"Ja tez..." - Raquel zamknęła drzwi od pokoju i wyszła z hotelu.
W tym czasie Sergio właśnie wyszedł z domu. Tego dnia było dość gorąco więc jak na niego przystało ubrał garnitur , ale tym razem biały i wziął ze sobą kapelusz. Przyszedł do baru i zaczął rozmawiać z barmanem.
Raquel włączyła lokalizację w telefonie i zaczęła iść zgodnie z drogą pokazaną na mapie. Przechodziła ulicami Palawanu zachwycając się jego widokiem. Miała po drodze wielu ludzi, a każdy byl czymś zajęty. Tutaj w porównaniu do Madrytu ludzie byli życzliwi i witali się nawzajem ze sobą stojąc na ulicy. Szła dalej drogą mijając zabytkowe katedry, piękne budynki czy targi. Po 20 minutach drogi dotarła do ścieżki przy oceanie. Na środku znajdowała się altanka z której widać było jak słońce kąpię się w wodzie. Widok byl tak przepiękny ze zaniemówiła z wrażenia. Stała tak przez chwilę wpatrując się w ocena jakby chciał żeby ta chwila trwała wiecznie. Jednak przypomniała sobie po co tu przyjechała i z powrotem wzięła do ręki telefon. Niestety nie zdążyła sprawdzić jak daleko musi jeszcze iść ponieważ jak zwykle w takich momentach padła jej bateria. Przewróciła oczami jednak nie mogła się poddać. Doszła juz tak daleko, ze musiała dojść do celu choćby nie wiem co. Zauważyła, ze kilka metrów dalej przy plaży znajduje się bar. Postanowiła, ze to jedyne wyjście.
Podeszła do lady i zwróciła się do barmana :
" Excuse me. Do you have a charger? charger for the Phone? battery...?" - ale zaraz po chwili zorientowała się ze barman jej nie rozumie. Juz miała zrezygnować gdy nagle usłyszała głos :
"Jeśli to coś ważnego, użyj mojego"
Odwróciła się w stronę mężczyzny w białym garniturze który siedział po drugiej stronie baru.
W tym momencie Profesor zdjął kapelusz i spojrzał na nią.
Gdy go zobaczyła nie mogła uwierzyć własnym oczom. To był on, to naprawdę byl on. Uśmiechnęła się do niego bo nie potrafiła nic powiedzieć. Odebrało jej mowę na jego widok. Ale z wzajemnością ponieważ Sergio uśmiechnął się swoim cudownym uśmiechem a jego oczy rozbłysły gdy ją zobaczył.
Ta chwila trwała kilka sekund ale nie potrzebne były słowa żeby barman zrozumiał kim ona jest. Postanowił ze zostawi ich samych i odszedł na drogą stronę sprzątając zza lady.
Profesor zszedł z krzesła i stanął naprzeciwko niej. Raquel popatrzyła mu prosto w oczy poczym z uśmiechem na twarzy zamknęła je i spojrzała w podłogę
"Nie wierzę że przyjechałaś"
"Zostawiłeś mi lokalizację na pocztówkach, nie mogłam nie spróbować cie znaleźć"
"Raquel... Nie jestem w stanie nic powiedzieć. Nie mogę uwierzyć w to ze tu stoisz, tak bardzo chciałem doczekać tej chwili..." - nie dokończył swojej wypowiedzi, bo zakryła jego usta swoimi. Od razu odwzajemnił pocałunek i objął ją w talli.
Stali tak przez chwilę ciesząc się sobą nawzajem. Gdy w końcu odchyliła się i znowu na niego spojrzała dotknęła jego policzka i powiedziała :
"Estoy Contigo Sergio"
Na te słowa pocałował ją po raz kolejny.
Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu. Ale jeśli ten ktoś kocha ciebie zawsze wróci. Nie ważne czy minie dzień, miesiąc czy rok - prawdziwa miłość przetrwa rozłąkę, żeby potem znowu mogli być razem.
Miłość to raptem słowo. Słowo z kina, z książki, z kolorowego pisma. Tak wielu ludzi wierzy, że wystarczy je wypowiedzieć i już będzie dobrze, bo ono uleczy, uratuje, oczyści. A to tylko słowo. Łatwo je wypowiedzieć, równie łatwo unieważnić. Ale spróbuj je przekształcić w prawdziwe, trwałe uczucie, zmień je w ściany domu, który stać będzie latami, niczym nie zagrożony i da ci szczęście, bezpieczeństwo, poczucie sensu i radości z każdej spędzonej wspólnie chwili. To jest trudne, a często niemożliwe. Nie wielu to umie. Nie wielu tak potrafi. Jak będzie z nimi?Ciąg dalszy nastąpi....

CZYTASZ
Porque me enamoré //Dom Z Papieru //Serquel
RomanceBrakuje wam romantycznych wątków Raquel i Sergio z hiszpańskiego serialu La casa de papel ? Może zżera was ciekawość.... Bo przecież o wielu rzeczach nie dowiedzieliśmy się oglądając serial. Jak to mogło być naprawdę? A może coś wydarzyło się pomięd...