Rozdział 26

25 2 0
                                    



Z wiekiem zamiast zmądrzeć, dziecinnieje. Przecięć to oczywiste, że Letharion szybko zorientuje się w sytuacji i będzie chciał wykorzystać ją na swoją korzyść. Sang Royal uważał za nietrafiony pomysł. Ale szybko zorientował się w sytuacji i teraz chce zgarnąć Sebastien'a dla siebie. Nie pozwolę mu na to! Ale to Francis mnie najbardziej zaskoczył. Wiem, że był pod murem. Ale postawił mnie w niewygodnej sytuacji. Do tego czuje się zwyczajnie dotknięty jego słowami. Gdyby nie było to konieczne, nigdy bym nie powrócił do Błękitnej Puszczy. Nie po tym co mnie tu spotkało i czego byłem świadkiem. Mimo upływu wielu, wielu lat nadal czuję się okropnie na samo wspomnienie tamtych dni, tamtych spojrzeń...

- Aube, jak to widzisz? - pyta mnie Francis. Dla wielu to król, dla mnie jest tylko krnąbrnym byłym uczniem – Tak szczerze. Wiesz rykoszet, rykoszetem, ale wiadome rzeczy swoją drogą.

Pyta mnie o Bastien'a. Nawiązuje do jego pamiętnika. Chwilę się zastanawiam. Myślałem, że go znam. Ale nawet mnie oszukał. Im bliżej stajesz, tym mniej widzisz. Wciąż mu to powtarzałem. Kto by pomyślał, że ja sam stanę się ofiarą tych słów.

- Pierwszy miesiąc może być ciężki – kładę palec na podbródku – Ale jestem dobrej myśli. Nie ma co zakładać. Trzeba zaczekać na jego przebudzenie i... - przerwałem, zagryzłem wargę – Trzeba ograniczyć mu kontakt z wiadomo kim.

- I ja jestem takiego zdania – przytakuje głową Francis. Przez dłuższy czas milczymy, czekając na rozpoczęcie posiłku. Nie mam ochoty na posiłek w ich towarzystwie. Czuję dużo negatywnych emocji. Letharion jest zły. Król Błękitnej Puszczy nie śmiał by mnie otruć. Jestem w końcu synem Aravarosa. Ale posiłek w ich towarzystwie przyprawia mnie o mdłości. Jednak muszę. Dla Bastien'a, muszę szybko wrócić do pełni sił.

Stół przy którym siedzimy jest okrągły. Niby nic takiego. Ale to właśnie przy tym stole, odbyła się moja ostatnia rozmowa z rodziną panującą Błękitnej Puszczy. To jest ten sam stół. Widać na nim nawet ślad po moim ostrzu. Posadzili mnie w tym samym miejscu. W myślach błagałem bogów, aby mnie oszczędzili. Aby ta kanalia była zajęta. Niech będzie na patrolu lub w łóżku jakiejś dwórki. Byle dalej ode mnie. Ale nie, musiał oczywiście się zjawić. Z uśmiechem wypisanym na twarzy. Blond włosami luźno puszczonymi na ramiona, dwoma szmaragdami zamiast oczu. W schludnej zielonej tunice ze srebrną szarfą. Piękny, uwodzicielski i kłamliwy jak zawsze.

- Jutrzenko! - zapiał radośnie otwierając na powitanie swoje smukłe, umięśnione ramiona – Ty żyjesz! Cieszę się, że...

- Skończ – warknąłem odwracając ostentacyjnie głowę – Ja się nie cieszę na twój widok.

Francis tasował mnie wzrokiem i oceniał sytuacja. Jest świadom, że mam na pieńku z Błękitną Puszczą. Ohh mój drogi, nawet nie wiesz co popsuło nasze relacje. Nie domyślisz się nawet. A ja kochany, nigdy ci o tym nie opowiem... Bynajmniej nie z własnej woli...

- Królu Francis'ie pragnę przedstawić mojego pierworodnego, następce tronu Błękitnej Puszczy i przyszłego władcę Świetlistych Elfów mego syna Lethriel'a – odezwał się Letharion z naprzeciwka.

Lethii skłonił się nad wyraz głęboko. Moja brew mimowolnie poszybowała do góry. Ohoho taki pokaz manier i pokory z jego strony? Tatuś do tego stopnia każe mu się podlizywać Francis'owi? Jeśli chcesz ugłaskać Francis'a dworskimi manierami, kurtuazją? Źle trafiliście...

- Witam – przywitał się zdawkowo Francis, jedynie przelotnie spoglądając na księcia. Jego krótkotrwały grymas na twarzy, mówił mi jedno. Jeśli on miał być alternatywną partią dla Bastien'a to dla Francis'a nie było takiej opcji. Prędzej przepłynął by z Królewskiej Przystani na Smoczą Wyspę wpław, niż pozwolił na związek syna z księciem Lathriel'em. I bardzo dobrze. Bo to gnida i sprzedajna kurwa na usługach swego ojca.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 19, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Czas RegonisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz