rozdział 1️⃣7️⃣

869 38 14
                                    

Perspektywa Adiego

Co ta ruda sarna se niby wyobraża, że będzie mi zabierać moją Mari. Nie ma mowy. Nosz ku..a mać biegnie na mnie. Jak se myśli, że mi coś zrobi to chyba śni.
Uderzył mnie z pięści w brzuch lecz ja się tak łatwo nie ugiołem i oddałem mu w pysk. Zachwiał się na nogach ale szybko mi oddał też z pięści w twarz.
Miałem już go dosyć więc..

Ad. - Ku..a koniec zabawy - przuwalilem mu z całej epy w nochal. Pod pięścią poczułem chrupnięcie.
Nl. - Ku..a ty debilu
Ad.- spierdalaj z tąd i mi się na oczy nie pokazuj rudzielcu. Rozumiesz?
Nl. - Pff.. - prychnął zakrywając swój zakrwawiony nos i odszedł.

Wszyscy patrzyli na to zdarzenie z niedowierzaniem. Spojrzałem jednak na Mari, a na jej twarzy była wymalowana złość

M. - Nie wierzę, że mu to zrobiłeś - wykrzyknęła po czym wstała, podeszła do mnie - jak mogłeś przecież on ma napewno złamany nos - powiedziała i pobiegła gdzieś w drzewa.
Ad. - Ale Mari..

Pobiegłem za dziewczyną. Nie znalazłem jej. Więc wróciłem do reszty.

N. - Dogoniłeś ją?
Ad. - Nie - powiedziałem ze smutkiem - nie mogłem jej znaleźć pobiegła gdzieś w drzewa
N. - Oj Adi!
Al. - Wiecie co martwię się o nią, a jak się zgubi?
Ad. - Nie tylko nie to... - powiedziałem z rozpaczą - Muszę do niej zadzwonić

Dzwonię...

Pierwszy sygnał...
Drugi sygnał...
Trzeci... 
Odrzuciła połączenie

Odłożyłem telefon i usiadłem na pieńku opierając łokcie na nogach, a głowę o dłonie.

Ad. - Nie odbiera

Otworzyłem znów telefon i zacząłem pisać...

Ja. - Mari
Ja. - Proszę cię odbierz
Ja. - Muszę wiedzieć czy jesteś cała
Ja. - Mari
Ja. - Jak ci się coś stało to...
Ja. - Nie wytrzymam
Ja. - To nie jest śmieszne
Ja. - Kropeczko
Ja. - Jak mi nie odpiszesz w tej chwili to idę się powiesić
Ja. - Albo potnę się
Ja. - Proszę cię nie rób mi tego
Ja. - Ehh.. trudno
Ja. - Żegnaj

Miałem właśnie zamiar wyłączyć telefon ale dostałem wiadomość od niej...

Mari. - Nie Czekaj
Ja. - Mari ty żyjesz o co chodzi
Mari. - Nie mogę za bardzo teraz pisać.
Ja. - Marinette co się dzieje, gdzie ty wogóle jesteś?
Mari. - Chyba mnie porwali
Ja. - Co?! Ale kto. Księżniczko szybko mi mów gdzie jesteś...

Perspektywa Mari

Biegłam co sił w nogach przez jakiś lasek. Z tyłu przez jakiś czas słyszałam krzyki Adriena biegnącego za mną. Niedłógo potem odgłosy mojego chłopaka ucichły. Słyszałam teraz tylko szum wiatru w gałęziach drzew, szelesty liści i mój bieg. Nie zbyt widziałam co jest przede mną, bo łzy miałam wszędzie, a ciemność jeszcze bardziej dobiła fakt, że już nie wiedziałam gdzie się znajduję. Zatrzymałam się nagle bo byłam zmęczona ciągłym biegiem i rozejrzałam wokół. Nie miałam pojęcia gdzie jestem.
Upadłam na kolana wznawiając mój gorzki szloch, nie wiedziałam zupełnie co mam teraz zrobić. Płakałam jakieś 5 minut kiedy poczułam czyjeś spojrzenie na sobie. Ktoś mnie obserwował. Wstałam lecz gdy chciałam się obrócić do tyłu ktoś przyłożył mi szmatkę do buzi. Poczułam smród i zaciskanie moich rąk do ciała. Chciałam się wyrwać ale po chwili coś mnie znurzyło i zemdlałam.
Nic więcej nie pamiętam.

Obudziłam się w jadącym aucie. Otworzyłam lekko oczy i ujrzałam kogoś w masce za kierownicą. Postanowiłam się nie ruszać żeby przyjrzeć się o co tu chodzi. Chwilę jechaliśmy ale samochód się zatrzymał. Zauważyłam, że mężczyzna właśnie ma zamiar się obrócić więc jak najszybciej zamknęłam oczy po czym usłyszałam trzask drzwi. Znów otworzyłam oczy i przez okno zobaczyłam stację benzynową. Wyjęłam od razu telefon, żeby szybko napisać do Adriena, bo to ewidentnie było porwanie.
Na zegarze zobaczyłam 25 po północy więc nie dawno jeszcze byłam na plaży.
Nieodebranych połączeń było 24. No to ładnie. Weszłam w wiadomości, które dostałam od Adriena :

- Mari
- Proszę cię odbierz
- Muszę wiedzieć czy jesteś cała
- Mari
- Jak ci się coś stało to...
- Nie wytrzymam
- To nie jest śmieszne
- Kropeczko
- Jak mi nie odpiszesz w tej chwili to idę się powiesić - Że co? Przestraszyłam się strasznie
- Albo potnę się - nie proszę
- Proszę cię nie rób mi tego
- Ehh.. trudno
- Żegnaj - tak to się nie może b

Ja. - Nie czekaj
Adiś - Mari ty żyjesz o co chodzi?
Ja. - Nie mogę za bardzo teraz pisać.
Adiś - Marinette co się dzieje, gdzie ty wogóle jesteś?
Ja. - Chyba mnie porwali
Adiś - Co?! Ale kto. Księżniczko szybko mi mów gdzie jesteś
Ja. - W jakimś czarnym BMW na stacji paliw
Adiś - Szybko udostępnij mi swoją lokalizację
Ja. - Dobra - Weszłam w mapy i szybko skopiowałam link
Ja. - https://maps.app.goo.gl/PTmfUDNRhSi9ygwp8
Adiś - Już tam jadę nie przejmuj się wszystko będzie dobrze
Ja. - Mam nadzieję. Pamiętaj że cię kocham.
Adiś - Ja ciebie też - zleciała mi po policzku pojedyńcza łza

Perspektywa Adiego

Muszę ją w tym momencie znaleźć.

Ad. - Ludziska biegiem wiem gdzie jest Mari.
Al. - Odpisała ci co z nią?
Ad. - Napisała, że ktoś ją porwał
N. - Że co?
Ad. - No musimy szybko tam jechać - biegłem jak najszybciej ciągnąc ich za sobą do samochodu...

*****

Wim słabiutko bo taki krótki ale mam nadzieję, że dramat wprowadziłam (xddd)

Słów 800

No i ...

Nauraaaaa...

✓ [MIRACULUS] Tak jakoś wyszło  ❤️🙄Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz