Fred
Zapukałem w drzwi wejściowe niepewnie przestępując z nogi na nogę. Właśnie być może popełniałem swój najgorszy błąd życia, bo stojąc obok brata przed domem Sophie w głowie miałem same wątpliwości. George nacisnął dzwonek do drzwi i teraz pozostało nam czekanie, aż ktoś raczy je otworzyć. Żołądek zaciskał mi się w supeł coraz bardziej z każdą mijającą minutą, a serce waliło w klatce piersiowej. Miałem zobaczyć Sophie po raz pierwszy od czasu tej całej akcji, która znalazła się w Proroku.
Klamka poruszyła się. Zaraz drzwi zostały otworzone, ale w przejściu nie zobaczyłem blondynki o brązowych oczach, którą spodziewałem się ujrzeć. Stał tam brązowowłosy chłopak, z rękami w kieszeniach czarnych jeansów. Ze znudzeniem wpatrywał się w nasze zaskoczone twarze. Na oko wydawał się być w moim wieku, ale mogły być to tylko pozory.
Szybko przeskanowałem jego sylwetkę, a wnętrzności jeszcze mocniej mi się zacisnęły, gdy zobaczyłem, że chłopak jets bez koszulki. Sophie nie miała brata. To akurat wiedziałem. Dziewczyna miała tylko dwie młodsze siostry. To niestety mnie nie uspokoiło, bo nadal pozostawał fakt, że szatyn był w jej domu i najwyraźniej czuł się tam, jak u siebie.
— Mogę w czymś pomóc? — odezwał się. Jego głos był zachrypnięty, sprawiał wrażenie, jakby dopiero co się obudził. Oparł się o framugę i skakał po nas tymi swoimi czarnymi tęczówkami. Zaczął mnie poważnie irytować.
— Kim ty jesteś i co tu do cholery robisz?! — wyrzuciłem z siebie, jeszcze nim George zdążyłby otworzyć usta. Chłopak bez koszulki zmrużył lekko oczy, przenosząc na mnie swój wzrok. Jego mina nadal nic nie wyrażała, a mnie to poważnie denerwowało. Jak on mógł stać tam jak gdyby nigdy nic, w domu Sophie i zachowywać się, jakbym to ja był nieproszonym gościem.
— Nazywam się Jake — mruknął, nie zdejmując ze mnie swojego twardego spojrzenia. — Aktualnie tu mieszkam. — Kolejne słowa uderzyły we mnie z taką siłą, że niemal się zachwiałem. To nie było możliwe, by chłopak mieszkał w tym miejscu. To przecież dom Sophie! — Właściwe pytanie brzmi: co wy tutaj robicie?
Biła od niego pewność siebie. Założył ręce na klatce piersiowej nie opuszczając wzroku nawet na chwilę. Mógłbym przysiąc, że prawie nie mrugał!
— Szukamy przyjaciółki — odpowiedział George zanim zdążyłem otworzyć usta. Nie ufałem temu chłopakowi, choć w zasadzie niczego, poza bezczelnym wgapianiem się we mnie, nie zrobił. Po prostu czułem do niego niechęć. — Nazywa się Sophie Clark.
Wyraz jego twarzy natychmiast się zmienił. Odbił się lekko od framugi, a oczy chyba jeszcze bardziej mu pociemniały, skanując teraz twarz mojego brata. Zacisnął nieco szczękę, sprawiając, że żuchwa była bardziej widoczna.
— Sophie? — odezwał się w końcu, marszcząc ciemne brwi. Jego głos też się zmienił; stał się bardziej ostrzejszy i jakby z nutką groźby. Spojrzał na nas od góry do dołu, jakby nas sprawdzał, a samym spojrzeniem chciał dowiedzieć się tego co siedzi nam w głowach. Nie zamierzałem go tam wpuszczać, bo aktualnie myślałem tylko o sposobach na szybkie ukrycie ciała. — Co od niej chcecie?
Wymieniłem spojrzenie z Georgem. Żaden z nas nie wiedział co tu się właśnie działo. Nie byłem też pewien czy chcę się tego dowiedzieć, ale w końcu przyszliśmy tu, by zobaczyć, czy z dziewczyną wszystko gra. A to co się właśnie miało miejsce było autentyczną oznaką, że nic nie grało.
— Jake, zamknij te cholerne drzwi, bo zimno się robi w całym domu! — Gdzieś z głębi domu rozległ się inny męski głos. Po chwili z pomieszczenia na lewo wyszedł drugi chłopak, który podobnie do Jake'a też nie miał górnej części ubrań. Powtarzam pytanie: co oni robią w domu Sophie?! Jego wzrok szybko spojrzał w kierunku drzwi, gdzie nadal staliśmy. — Co tu się dzieje?
CZYTASZ
Dark • Fred Weasley
FanfictionPodobno miłość to coś pięknego. Podobno ma mnóstwo kolorów, a świat jest lepszy. Jeżeli tak jest, dlaczego ja wciąż czuję ten okropny ból zawsze gdy go widzę? Dlaczego to tak boli? Powiedz mi dlaczego? Sophie Clark jest nieszczęśliwie zakochana w na...