Sophie
— Widzimy się na peronie, Sophie. Pora zacząć nasz ostatni rok. Jake, Bruno... opiekujcie się nią.
Lucy uśmiechnęła się szeroko do chłopców, stojących za mną i puściła w moją stronę oczko. Zaraz po tym wyszła przed bramkę podwórza i zniknęła wraz z cichym trzaskiem. W ostatnim tygodniu ja sama przystąpiłam do testu na teleportację i na moje szczęście udało mi się go zdać za pierwszym razem. Już nawet wyobrażałam sobie przytyki McCartney i kuzynów, kiedy by mi się nie udało.
Zamknęłam drzwi wejściowe, odwracając się w stronę dwóch chłopców, którzy razem ze mną żegnali Gryfonkę. Jake ubrany cały na czarno patrzył świdrującym wzrokiem w kierunku Bruna, który uporczywie wpatrywał się w schody po jego lewej stronie. Z górnego piętra właśnie rozległ się czyjś śmiech. Czasami zapominałam, że mamy na głowie dzieci, które nie chodzą do żadnej ze szkół. Ciekawe, na jaki pomysł wpadnie Hugo, kiedy wszyscy w końcu będziemy musieli wyjechać na kolejny rok nauki.
— Powiesz nam w końcu, o czym tak sobie rozmawiałeś razem z Lucy parę dni temu? — odezwał się w końcu Hopkins, zirytowany tą ignorancją. — Bo raczej nie zaprosiła cię na ploteczki przy herbatce.
— Nie wiem, o czym mówisz — burknął w odpowiedzi Handert, choć ja zauważyłam lekki uśmiech, który wkradł mu się na twarz. Bruno zmienił się po rozmowie z McCartney. Niewiele, ale dla mnie i Jake'a, jako że zasadniczo spędzaliśmy z nim szmat czasu, a ostatnio to niemal dwadzieścia cztery godziny na dobę, było to zauważalne.
— Dzień, kiedy pojawił się ten dziwny głos, jakby dziadek Julius znów nie mógł znaleźć okularów — sprecyzował Hopkins, a ja nawet parsknęłam na porównanie tego przerażającego Głosu do naszego dziadka, który w złości podczas szukania szkieł klął na każdego, kto tylko nawinął się pod rękę. Mężczyzna już z natury był opryskliwy, ale kiedy gubił okulary, nawet nasza babka miała go dość. — Siedziałeś wtedy z Lucy i podobno ją przepraszałeś, nie wiem. Wtedy już wybierałem dla ciebie kolor trumny i piosenki, które zagrają na twoim pogrzebie.
— Serio, twoje metody wyrażania uczuć są powalające — odparował Bruno, odwracając się w stronę młodszego kuzyna.
— Dajcie już sobie spokój — mruknęłam. — Bruno przyznaj się w końcu, że się pogodziliście, bo powiedziałeś jej, że ci zależy i po sprawie.
Obaj natychmiast na mnie spojrzeli, a zaskoczenie po prostu wypływało z ich twarzy. Oczywiste było to, że ja jako najlepsza przyjaciółka Lucy, miałam pierwszeństwo do dowiadywania się o wszystkim, co się u niej działo. Dlatego to właśnie mi zdradziła cały przebieg rozmowy z moim kuzynem, aż do chwili, gdy Głos pojawił się w domu. Wiedziałam, że gdy Handert pojawił się w pokoju, Lucy go wygoniła; że chłopak przeprosił za jakieś swoje zachowanie sprzed paru lat, a nawet dowiedziałam się, że oboje obiecali sobie nie ukrywać swoich uczuć przed sobą i koniec końców się pogodzili. Wszystko wydawało się takie proste, ale wiedziałam, że w rzeczywistości w głowie McCartney szalały tumany myśli i sprzecznych uczuć nie tylko w stosunku do Bruna.
— Skąd ty to niby wiesz?
— Lucy to jej przyjaciółka na zawsze, stary — Jake odpowiedział zamiast mnie. — Obie wiedzą o sobie wszystko. Ważniejszym pytaniem jest to, dlaczego nie powiedziałaś mi o tym od razu?
Przekręciłam rozbawiona oczami.
— Miło było patrzeć, jak próbujesz to wyciągnąć od Bruna. — Uśmiechnęłam się zadziornie w jego stronę, co skwitował prychnięciem.
CZYTASZ
Dark • Fred Weasley
FanfictionPodobno miłość to coś pięknego. Podobno ma mnóstwo kolorów, a świat jest lepszy. Jeżeli tak jest, dlaczego ja wciąż czuję ten okropny ból zawsze gdy go widzę? Dlaczego to tak boli? Powiedz mi dlaczego? Sophie Clark jest nieszczęśliwie zakochana w na...