część szesnasta

580 43 15
                                    

Olivia obudziła się w skrzydle szpitalnym, na szyi miała odparzenia. Ledwo mogła cokolwiek powiedzieć, bo rana przy nawet najmniejszym ruchu okropnie bolała. Pierwsza przy niej pojawiła się pani Pomfrey.

- Jak się czujesz moja droga? - zapytała.

- Słabo - wyszeptała. - Ile tu jestem?

- Od początku roku tutaj leżysz.

Dziewczyna wytrzeszczyła oczy. Przecież pamiętała idealnie każdy kawałek z dotychczasowej nauki w szóstej klasie. 

- Ale jak? 

- Na początku roku, ktoś podarował ci ten naszyjnik - wskazała na zawiniątko leżące na stoliku. - Nie mieliśmy pojęcia jak to z ciebie zdjąć, dlatego musieliśmy wezwać kogoś z ministerstwa, ale okazało się, że nikt stamtąd nie wie jak to ustrojstwo z ciebie zdjąć. Minęło pół roku zanim sprowadzili kogoś ze Stanów. Dopiero wczoraj się tego pozbyliśmy, a dzisiaj udało ci się obudzić. 

- A skąd mam ten naszyjnik? - powoli zaczęła odzyskiwać głos.

- Sami chcielibyśmy się tego dowiedzieć - usłyszała nagle zza pleców.

- Profesor Dumbledore...

- Co pamiętasz ostatnie? - usiadł obok niej na łóżku szpitalnym.

- Ja... Przez ten cały czas... Ja to wszystko widziałam, co tu się działo. Miałam bardzo realny sen, to nie możliwe, że leżę tu pół roku.

- Zostawmy ją w spokoju, niech odpocznie - powiedziała uzdrowicielka.

- A czy mogę zobaczyć się z przyjaciółmi? - zapytała nagle.

- Z przyjaciółmi? - profesor Dumbledore wydawał się być zszokowany. 

- Z Penny, Percy'm, Oliverem - zaczęła wymieniać, jednak z każdym imieniem, mina profesora robiła się jeszcze smutniejsza. - Czy w tym prawdziwym świecie nie mam przyjaciół?

- Postaram się ich sprowadzić - powiedział, nie odpowiadając na jej pytanie. 

Granger zakryła twarz rękami i pozwoliła łzom swobodnie spływać. Zastanawiała się czy to w ogóle jest jej nazwisko. Nie pamiętała nic oprócz tego dziwnego snu.

Po godzinie do skrzydła szpitalnego wbiegła Penny Clearwater.

- Olivia! - powiedziała, po czym rzuciła się na dziewczynę. - Jak dobrze, że w końcu się obudziłaś.

- Penny? Co tu się w ogóle działo? Czy jesteś z Percy'm, czy tylko to sobie ubzdurałam? Co z korepetycjami, których udzielałam? - zaczęła ją zalewać pytaniami. 

- Spokojnie, spokojnie. Postaram ci się wszystko dokładnie opowiedzieć.

- Ten naszyjnik był zaklęty! Miles mi go dał.

- Miles? Żaden Miles nie chodzi do naszej szkoły.

- Przecież jest z Ravenclaw, chodzi do siódmej klasy.

- Nikt taki nie istnieje.

- Cały czas miałam sny. Ty i Percy byliście razem. 

- I jesteśmy - uśmiechnęła się lekko.

- A co z Oliverem?

- A coś miało z nim być? Myślałam, że go nienawidzisz.

- Nienawidzę za co?

- Za to, że wyrzucił cię z drużyny, a na twoje miejsce przyjął Angelinę Johnson.

- A co z moją siostrą?

- Przecież nie masz siostry.

- To musi być głupi sen, pewnie to mi się śni, a to wcześniejsze to była rzeczywistość - zakryła swoje uszy i zaczęła kręcić głową. - To jak się nazywam?

- Olivia Rosalie Lane. 

- Lane? Nie Granger?

- Nie wiem skąd ci się to wzięło, ale nie. Twoje urodziny są 29 lutego, masz 16 lat i odkąd nie grasz w quidditcha jesteś wybitną uczennicą. 

- Część rzeczy się zgadza, jednak jak to się stało, że miałam na sobie zaklęty naszyjnik?

- Sama nie mam pojęcia, od kiedy pamiętam go nosisz i nigdy nie zdejmujesz, jednak nigdy nic takiego się nie działo.

- Ktoś musiał rzucić urok, a zanim straciłam przytomność to działo się coś podejrzanego?

- Nie, nikt się wokół ciebie nie kręcił, z nikim się nie kłóciłaś, oprócz Wooda, ale on jest za głupi, żeby rzucać tak potężne uroki.

- To wszystko jest dziwne. 

- Nawet nie wiesz jak bardzo. Strasznie mi ciebie brakowało. Znaleziono cię w bibliotece, leżałaś pomiędzy regałami. Wszyscy myśleli, że zostałaś spetryfikowana, jednak nie leżałaś tak sztywno jak tamci. Dumbledore wpadł w szał, bo nie potrafił złamać uroku, a potem udał się do ministerstwa...

- I dopiero po pół roku znaleźli kogoś kto mnie odczaruje.

- Tak, dokładnie. Czy możesz już wyjść ze skrzydła? - spojrzała na panią Pomfrey, która jedynie pokiwała głową na "tak".

- Masz dla mnie jakieś ciuchy na przebranie? - Eve zapytała przyjaciółki.

- Mam, trzymaj.

Wzięła do rąk czarny golf i równie czarne spodnie. Pośpiesznie ubrała się i wyszła razem z Penny. 

Na korytarzach było pusto, bo wszyscy uczniowie znajdowali się na lekcjach. Eve pomyślała, że to nawet lepiej, nikt nie będzie się na nią gapił jakby zobaczył ducha. Golf zasłaniał czerwoną pętelkę wokół jej szyi powstałą od oparzenia łańcuszkiem. 

Stanęły przed portretem Grubej Damy.

- A jakie jest hasło? - zapytała nagle Olivia.

Penny jedynie stała i gapiła się na obraz, nie wiedziała co odpowiedzieć.

- Może pójdziemy po prostu do mojego dormitorium? - powiedziała po chwili. - To będzie najlepsze rozwiązanie. 

Ruszyły dalej korytarzem. W połowie drogi zabrzmiał dzwonek i uczniowie wysypali się z klas. 

Olivia szybko zabrała Penny bluzę, narzuciła na siebie i nakryła głowę kapturem. Jednak nie ukryła się od spojrzeń ludzi. Słyszała ich rozmowy między sobą. "Czy to ta przeklęta?". 

- Szybciej Penny! - woła znacząco ją wyprzedzając. "A w moich snach potrafiła biegać jak gepard" pomyślała Eve, po czym przewróciła oczami. 

Penny szybko odgadła zagadkę i wbiegły do jej dormitorium.

- Tu masz ręcznik, mój szampon to ten różowy! - wepchnęła Lane do łazienki. 

Gdy dziewczyna stanęła przed lustrem nie widziała w nim siebie ze snu, tamta miała długie, kręcone i brązowe włosy, a obecna Eve miała średniej długości, proste i białe. Wzięła jeden kosmyk i podniosła go, przyglądając się uważniej. Wszystko zdawało jej się być dziwne, nie pamiętała nic z prawdziwego życia, nawet najdrobniejszego fragmentu. 

Po gorącej kąpieli i wysuszeniu włosów ubrała się we wcześniejszy strój.

- Chodźmy odzyskać moje wspomnienia. 

połączyły nas eliksiry • oliver wood [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz