część czterdziesta dziewiąta

121 9 0
                                    

- Czy ktoś zna odpowiedź na moje pytanie? - profesor McGonagall chodziła po sali, patrząc ze stoickim spokojem na twarze swoich uczniów, gdy nagle odezwała się osoba, od której nie spodziewała się usłyszeć odpowiedzi.

- Niepełna animizacja jest wtedy, gdy czarodziej użyje zbyt mało magii do przemienienia się w to, co ma się przemienić. Wtedy najczęściej pół ciała jest ludzkie, a pół zwierzęce - powiedziała Olivia, podnosząc rękę do połowy wysokości i nie czekając, aż profesor McGonagall udzieli jej prawa do udzielenia odpowiedzi. - Pani profesor, czy coś się stało?

- Nie, nie - powiedziała nauczycielka, starając się zachować spokój. - Myślałam, że nie uważasz na moich lekcjach.

- Czas chyba zmienić nastawienie i w końcu przyłożyć się do tej nauki, za rok kończymy szkołę - ślizgonka wzruszyła ramionami.

- Od ostatniego meczu bardzo się zmieniłaś - zauważyła profesorka.

- Często mi to powtarzają - westchnęła Olivia, patrząc co dzieje się za oknem. - Proszę kontynuować lekcję.

Pierwszy dzień w nowym ciele wydawał się Olivii tak samo koszmarny, jak w poprzednim przypadku. Wszyscy ją znali, a ona nie znała nikogo. Musiała przyzwyczaić się do nowych osób i do tego, że Oliver nie jest już jej chłopakiem.

Czasem patrzyła w jego stronę, jednak on nie zwracał na nią uwagi. Postrzegał ją jedynie jako rywalkę na boisku.

Połowa zajęć minęła jej dość dziwnie. Większość nauczycieli była zdziwiona, że Olivia się odezwała. Profesor Flitwick o mało nie spadł ze sterty książek, na których stał. Za to profesor Snape wydawał się być nie wzruszony, chociaż w jego oczach zmienił się wyraz, gdy mógł wynagrodzić Slytherin paroma punktami.

Właśnie zmierzała do Wielkiej Sali na obiad. Zatrzymała się w progu i spojrzała na stół gryfonów. Nagle ktoś na nią wpadł.

- Przepraszam - powiedziała od razu, nawet nie patrząc na osobę, która na nią wpadła.

- Ty mnie przepraszasz? - zapytał męski głos. Definitywnie był zdziwiony. - Ślizgonka?

Olivia w końcu przeniosła wzrok na chłopaka. O mało się nie zadławiła własną śliną, gdy zobaczyła, że tym, który stał na przeciwko niej był sam Oliver Wood. Dziewczyna nie wiedziała jak mu odpowiedzieć, po prostu zmarszczyła brwi i odeszła.

- Olivia! - Pola zatrzymała ją w połowie drogi do stołu ślizgonów. - Spotkamy się dziś wieczorem?

- Jasne - odpowiedziała. - Czy to zawsze tak było, że ślizgoni byli przez wszystkich traktowani tak okropnie?

- Zależy z jakie punktu spojrzysz - powiedziała, zawsze radosna Barnes. - Według większości to właśnie ślizgoni są tymi aroganckimi, którzy patrzą na wszystkich z wyższością. 

- Rozumiem - odpowiedziała spokojnie Malfoy.

- Od wczoraj zrobiłaś się jakaś taka nostalgiczna - zauważyła jej przyjaciółka. - Czy to dlatego, że umierasz za rok?

- Czyli Jenkins wszystko wygadała - westchnęła Olivia. - Tak myślałam. Nie umieram za rok, tylko chciałam sprawdzić, czy rozniesie tą informację na całą szkołę.

- Lepiej nie zadawaj się z takimi jak ona.

- A skąd mam wiedzieć, które są takie jak ona? - zapytała Olivia, bezradnie unosząc ręce. - Miałam tu jeszcze jakichś innych bliższych znajomych oprócz ciebie?

- Nie wydaje mi się - skrzywiła się krukonka. - Wszyscy cię szanują dlatego, że jesteś kapitanem drużyny i dlatego, że jesteś Malfoy.

- Tego również mogłam się spodziewać. Nie ma co, jak na razie przydałoby się wszystko poukładać i może coś zjeść. Padam z głodu.

- W takim razie smacznego i do zobaczenia później - powiedziała Pola i odeszła, z masą podręczników w rękach.

Malfoy zajęła jedno z miejsc przy stole, które znajdowało się dalej od innych uczniów. Stamtąd mogła obserwować całą salę. Penelopa siedziała z grupką znajomych, którzy podobno byli zabawni, bo dziewczyna śmiała się w niebogłosy. Oliver razem z Percy'm dyskutowali o czymś zawzięcie, nie zwracając uwagi na to co dzieje się wokół nich, a cała reszta jej nie obchodziła.

Czuła się zazdrosna, jedyne osoby, które pamiętała stały się dla niej zupełnie obce. Sama znalazła się pośród swoich dawnych wrogów, którzy teraz traktowali ją jak ich królową. Osobę, z którą warto się zadawać tylko dlatego, że ma pieniądze i wpływy. 

Wspominała swoje pierwsze życie, które tak właściwie do tamtej pory wydawało jej się jedynym. Była siostrą Hermiony, nie miała zbyt wiele pieniędzy, ale miała przyjaciół, których nie zostawiłaby za nic na świecie. Potem była Lane, która może kłóciła się ze wszystkimi wokół, ale w końcu udało jej się rozwiązać wszystkie problemy. Umarła zostawiając męża, z którym się pokłóciła i dwójkę dzieci, które kochała najbardziej na świecie. 

Zastanawiała się jak będzie wyglądało jej obecne życie, czy uda jej się dożyć dłużej niż poprzedniczkom, czy nagle wszystko szlak trafi i znowu trafi gdzieś, gdzie nie będzie potrafiła się odnaleźć. Ale najbardziej interesowały ją stosunki z Woodem, czy jako ślizgonce uda jej się znowu być z Oliverem.

Jej rozmyślania przerwał Draco, który nagle się do niej przysiadł.

- Jak się czujesz? - zapytał troskliwie. Olivia wciąż nie mogła się przyzwyczaić, że taki bezduszny chłopak może być jej bratem i, że obchodzi go jej życie.

- Jest w porządku - odpowiedziała niezbyt przekonująco. - Muszę się przestawić, może dowiedzieć czegoś więcej. Możesz mi załatwić rozkład treningów? Przydałoby się was przygotować.

- Myślę, że z tym problemów nie będzie. Treningi zawsze wychodzą świetnie. Nikt nie narzeka.

- Nikt nie narzeka bo się mnie boi? - dopytywała dziewczyna.

- Nie prawda - Draco machnął ręką. - Może trochę.

- Załatw mi ten plan i powiedz drużynie, żeby zaczęli się przygotowywać - mrugnęła do niego i wstała z miejsca.

Jeśli teraz jest kapitanem drużyny, to ma zamiar doprowadzić ich do zwycięstwa.

połączyły nas eliksiry • oliver wood [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz