Czarny Pan wyznaczył honorowe miejsce dla Olivii, dziewczyna jednak nie cieszyła się z tego tak bardzo jak on. Po jej lewej stronie siedział Oscar, a po prawej profesor Snape. Ten pierwszy był bardzo uradowany z tego spotkania, a ten drugi nie okazywał żadnych uczuć co do tego. Olivia starała się również nic po sobie nie pokazywać, ale nie wychodziło jej to tak dobrze jak Severusowi.
- Jak dobrze jest was dzisiaj widzieć - zaczął Voldemort, przechadzając się za krzesłami. Za nim pełzła jego wierna Nagini. - Jak sami widzicie, żyję. Żyję i w końcu zrealizuję to, co było mi pisane.
Wszyscy zamarli w miejscu, nikt nie odważył się poruszyć. Olivia wstrzymała oddech.
- Nie spodziewałem się tak licznie was ujrzeć, muszę wam przyznać, że jestem zaskoczony. Nie dość, że pojawili się moi dawni poplecznicy, miło mi również powitać nowe twarze - zatrzymał się na chwilę za fotelem białowłosej. - Twoja obecność ma tu wielkie znaczenie.
W końcu usiadł na swoim miejscu, na krańcu stołu. Teraz mógł obserwować wyrazy twarzy wszystkich znajdujących się w pomieszczeniu.
- Moja droga - zwrócił się prosto do dziewczyny, która nie miała innego wyboru jak na niego spojrzeć. - Jesteś szczególną osobą. Wyobraź sobie, że stałaś się dość sławna, ze względu na twoje zaklęcie.
Olivia nie odpowiedziała.
- Potrzebuję, żebyś wyjawiła mi je, a będę mógł wykończyć Harry'ego Pottera! - zawołał, wstając z miejsca. Część osób zaśmiała się. - Jak ono brzmi?
- Completly silencio - powiedziała niemalże szeptem.
- Głośniej, jesteśmy od teraz przecież rodziną. Jedną, wielką rodziną.
- Completly silencio - odpowiedziała, tym razem głośniej. Skuliła się, bojąc się czy nie powiedziała tego za głośno.
- Jak ono działa? - dopytywał Czarny Pan.
- Trzeba rzucić je na jakiś przedmiot, na przykład naszyjnik czy ubranie - zaczęła powoli tłumaczyć. - A osoba, na którą zostało rzucone zapadnie w śpiączkę, dopóki będzie mieć na sobie przeklęty przedmiot.
- Cudownie! - zawołał. - Słyszeliście ją? Sama wymyśliła to zaklęcie! Jednak miało ono mieć inne działanie, nieprawdaż? Z jednej strony cieszę się, że nie zadziałało, bo będziesz mogła je udoskonalić. Chcę, żebyś stworzyła zaklęcie, które uśmierci Pottera i nic nie będzie go w stanie obronić, nawet matczyna miłość.
Dziewczyna ostrożnie skinęła głową. Voldemort już więcej nie zwracał się do niej, wyznaczył jej zadanie i chwilowo o niej zapomniał.
Gdy w końcu opuścili posiadłość Malfoy'ów, Olivia odetchnęła z ulgą, jednak to uczucie nie trwało długo. Przejęła ją trwoga o życie swoje i swoich bliskich, jeśli nie uda jej się wykonać zadania. Z drugiej strony zastanawiała się, co się stanie, jeśli wykona zadanie. Zapewne zginie jeszcze więcej ludzi. Niewiele mogła na to wszystko poradzić.
W ciągu dnia pracowała w ministerstwie, a nocami siedziała nad zaklęciem. Nie miała zbyt wiele czasu dla dzieci i dla męża, jednak nie miał on jej tego za złe. Wiedział w jakiej sytuacji znalazła się jego żona i starał się ją jak najbardziej wesprzeć.
Od kiedy wyznaczono jej zadanie minął rok. Ponownie spotkali się w Malfoy Manor, gdzie miała przedstawić swoje zaklęcie.
- Musisz je nam zaprezentować - powiedział Voldemort, stając tuż obok Olivii. Wskazał na biednego człowieka, który niegdyś był przyjacielem dziewczyny. - Przetestuj na nim swoje zaklęcie.
Dziewczyna nie chciała tego robić. Roger Davies niegdyś był jej rywalem na boisku, jednak poza nim był jej serdecznym przyjacielem, który potrafił ją rozbawić i pocieszyć. Teraz klęczał przed nią z podbitym okiem i zapewne połamanymi żebrami.
- Zabij go - szeptał Czarny Pan. - Inaczej ja będę musiał zabić kogoś z twojej rodziny. Może twojego męża, co ty na to? Jeden problem z głowy, tacy łatwo giną. Albo jedną z córek, nawet nie zauważysz, że jej nie masz, przecież jest jeszcze druga identyczna.
- Deadly silencio - Olivia wycelowała różdżkę w Daviesa, którego ciało bezwładnie upadło na ziemię. Miała dosyć słuchania o zabijaniu własnej rodziny. Szkoda jej było Rogera, nigdy nie zapomni jego poświęcenia.
- Cudownie! - zawołał Voldemort, klaszcząc w dłonie. Namawiał również innych do klaskania, jednak Olivia wcale nie była z siebie dumna. Jako pierwsza opuściła ponurą posiadłość. Nie poszła do domu, tylko udała się na Grimmlaud Place.
Stanęła w drzwiach kuchni, bez wyrazu patrząc na znajdujących się tam ludzi. Harry wraz z przyjaciółmi siedzieli przy stole. Znajdowali się tam również Weasley'owie, Syriusz i Remus. Nimfadora była w innym pomieszczeniu wraz z Ginny. Profesor Snape wszedł tuż za nią.
- Co się wydarzyło? - zapytał Syriusz wstając z miejsca.
Olivia chciała mu coś odpowiedzieć, jednak bała się ich reakcji. W końcu nogi się pod nią ugięły i upadła na kolana. Pani Weasley podbiegła do dziewczyny, nie pozwalając się nikomu zbliżać.
- Kochaniutka, powiedz mi co się stało - mówiła pani Weasley swoim matczynym tonem. - Jesteśmy tu z tobą.
- Roger Davies - zaczęła mówić, dławiąc się łzami. - Nie żyje. Ja go zabiłam.
Nikt nie potrafił znaleźć odpowiednich słów, aby jej odpowiedzieć. Olivia podniosła się i usiadła na krześle, chowając twarz w rękach. Nie potrafiła spojrzeć komukolwiek w oczy. Była winna, czuła się winna i najgorsze jest to, że nic nie dało się z tym zrobić.
CZYTASZ
połączyły nas eliksiry • oliver wood [Zawieszone]
FanficPodczas gdy Percy ugania się za Penny, Oliver próbuje odzyskać stanowisko kapitana, które utracił przez słabe wyniki w nauce (głównie eliksirów). Początkowo zapisuje się na korepetycje, ale ciężko jest mu się skupić na nauce. Jego jedyną nadzieją je...