część jedenasta

642 43 4
                                    

Następnego dnia Eve nie pojawiła się na śniadaniu, nie zeszła nawet do pokoju wspólnego. Jej przyjaciele zaczęli się martwić, co mogło jej się przytrafić.

- Na pewno jeszcze śpi - powiedział Percy. - Wczoraj było dużo wrażeń, widziałem, że została jeszcze przypilnować innych uczniów, aby wrócili do swoich dormitoriów.

- Ale skoro nawet Wood już wstał, a wiemy, że jak jest wolne to on śpi do południa, to ona też powinna być już na nogach.

- To jedynym rozwiązaniem jest pójść i sprawdzić, czy wszystko w porządku - zaproponował Oliver.

Wstali z miejsc i szybkim krokiem poszli w stronę wieży gryfonów. Gdy dotarli do portretu Grubej Damy Penny zatkała uszy, żeby nie słyszeć ich hasła. Weszli przez dziurę i od razu ruszyli w stronę schodów prowadzących do dormitorium dziewczyn.

-Wy tu czekacie - Penny zatrzymała ich ręką. - Jeśli wejdziecie na schody, one błyskawicznie zamienią się w zjeżdżalnię i zjedziecie na sam dół. Muszę iść sama.

Wspięła się na górę i zapukała do drzwi. Nikt nie odpowiedział. Postanowiła zapukać drugi raz, jednak znowu nie usłyszała, żadnej odpowiedzi. Weszła do środka. Jej przyjaciółka leżała na łóżku i czytała jakąś książkę, popijając herbatę. 

- Czy ty nie wiesz jak my się o ciebie martwiliśmy?! - wrzasnęła na nią.

Eve podskoczyła, przy okazji wylewając na siebie część gorącego napoju. 

- Oszalałaś?! - gryfonka szybko wstała, od razu ściągając koszulkę. Na klatce piersiowej miała czerwony ślad. Podeszła do szafy po suchą bluzkę. - Chcesz mnie wysłać do skrzydła szpitalnego z poparzeniami?

- Co się tam dzieje? - zawołał Percy z dołu.

- Penny usiłuje mnie zabić! - odkrzyknęła Olivia.

- Przepraszam, ale wszyscy siedzieliśmy w wielkiej sali i czekaliśmy aż przyjdziesz, a gdy się nie pojawiłaś uznaliśmy, że coś jest nie tak.

- Jestem cała i zdrowa jak widzisz. 

- Zejdziesz na dół? - zapytała krukonka.

- W piżamie? - Eve wskazała na swój strój.

- Dam ci chwilę na przebranie, czekamy na dole.

Eve za pomocą magii podniosła mokrą koszulkę i ją wysuszyła. Potem wyciągnęła losowe ubrania z szafy i się w nie ubrała. Przy okazji wzięła podręcznik od eliksirów, bo przecież miała udzielić korepetycji Oliverowi. Gdy była gotowa, zeszła do przyjaciół. Na widok Wooda trochę się skrzywiła, a złość zaczęła buzować w jej ciele. Opanowała się i podeszła do nich.

- Podręcznik, pergamin, atrament i pióro. Masz minutę - powiedziała w stronę kapitana drużyny. Chłopak od razu poleciał do swojego dormitorium, parę sekund później był z powrotem.

Penny i Percy postanowili zostawić ich, aby nie rozpraszać i korzystając z ładnej pogody, udali się na błonia.

- Zaczniemy od czegoś trudniejszego - powiedziała i otworzyła swój podręcznik. Chłopak zauważył, że coś jest nie tak, bo dziewczyna nie zachowywała się tak przyjacielsko w stosunku do niego, była bardziej oschła i oziębła. Jednak nie zamierzał pytać, uznał, że po prostu miała gorszy dzień.

Po korepetycjach Eve zabrała swoje rzeczy i wróciła do dormitorium bez słowa. Położyła się na łóżku i schowała głowę pod poduszkę. W głowie kołatały jej się myśli, przecież ona nigdy się tak nie zachowywała, zawsze podchodziła do sprawy twardo, zadając pytania prosto z mostu. Równie dobrze to co mówił Viktor mogło okazać się nieprawdą. Gwałtownie się podniosła. Czemu wcześniej o tym nie pomyślała? Zabrała kurtkę i wybiegła z dormitorium na boso. 

Zbiegła do pokoju wspólnego, ale Olivera już tam nie było. Przypomniała sobie, że Percy i Penny poszli na błonia, więc pewnie chłopak też się tam udał. Pobiegła do wyjścia z zamku, wcale się nie zatrzymując. Przeszła po wilgotnej trawie i znalazła swoich przyjaciół pod jednym z drzew, ale Olivera nie było z nimi?

- Widzieliście gdzieś Wooda? - zapytała zdyszana.

- Chyba poszedł na boisko - odpowiedział Percy.

- Czemu jesteś bez butów? - zapytała nagle Penny.

- Sprawa niecierpiąca zwłoki.

- Ale kurtkę to już wzięłaś!

- Pożycz mi swoje buty, proszę - powiedziała Eve.

- A jak ja wrócę do zamku? Będę przez to chorować!

- Percy cię zaniesie! Dawaj buty - podeszła do przyjaciółki i siłą ściągnęła jej obuwie. - Miłego dnia. 

Pobiegła w stronę boiska do quiddtcha, zastała chłopaka jak szykował się do wzlotu, ale nie był sam. Razem z nim była krukonka, którą razem z Penny spotkały przed wyjściem do Hogsmead. Śmiali się dość głośno, jednak nagle Elizbateh, bo tak się nazywała krukonka, nachyliła się do chłopaka i pocałowała go. Olivię zdziwiło to, że Wood wcale nie protestował, a nawet sam odwzajemnił pocałunek.

Gryfonka wycofała się i wróciła do zamku. Serce biło jej szybko, a w oczach zebrały się łzy.

~ Przecież ty go nie kochasz! - mówiła do siebie w myślach. - Oliver jest zwykłym człowiekiem, któremu udzielasz korepetycji. Nikim więcej, uspokój się i wracaj do dormitorium. 

Jednak zanim wróciła do siebie, poszła do Penny oddać buty, które tak perfidnie jej ukradła. Zastała przyjaciółkę pod drzwiami do pokoju wspólnego Ravenclaw. 

- Coś nie tak? O co ci dzisiaj chodziło? Coś się stało? - zapytała widząc jej minę.

- Powiem jedno, twoja współlokatorka owinęła sobie Wooda wokół palca.

- Czyli ty jednak go...

- Nie kończ - warknęła gryfonka. - Nic między nami nie było, nie jest i nie będzie. Jak dla mnie on już jest skończony.

- No na pewno, jak umawia się z Elizabeth. Ale tak sam z siebie? Nie wydaje ci się to podejrzane?

- Podejrzane? Wątpię, oboje się uśmiechali i byli szczęśliwi. 

- Wszystko będzie dobrze - Penny przytuliła przyjaciółkę.

- Ja już nie wierzę w miłość, wszystko co jest z nią związane boli. Najpierw Charlie, teraz Oliver. Zostają mi tylko eliksiry.

- Tylko nie zacznij się umawiać ze Snape'm - zaśmiała się Penelopa.

- Niech najpierw umyje włosy - parsknęła Granger. 

połączyły nas eliksiry • oliver wood [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz