część dwudziesta szósta

403 37 1
                                    

Olivia stawiła się o umówionej porze w pokoju wspólnym. Ostatnie osoby już rozchodziły się do swoich dormitoriów.

Dziewczyna usiadła na jednym z foteli i z niecierpliwością wpatrywała się w kominek. Po paru minutach czekania, w jej głowie pojawiła się myśl, że chłopak nie ma zamiaru przyjść, a ona czeka jak idiotka i pewnie teraz Wood z kolegami nabijają się z niej.

Wstała i zaczęła przechadzać się po pokoju wspólnym, aby nie zasnąć. Podeszła do stolika i wzięła losową książkę do ręki. Okazało się, że był to podręcznik, któregoś drugoklasisty. Przejechała ręką po okładce. Otworzyła na pierwszej stronie, gdzie widniał podpis "Harry Potter". Przez to całe zamieszanie ze wspomnieniami i przypominaniem sobie życia nie miała czasu, aby zastanawiać się co się dzieje wokół niej. Penny leżała od jakiegoś czasu spetryfikowana, a nikt nie miał pojęcia jaki potwór to zrobił jej i wszystkim mugolakom. Jednak zbytnio nie zawracała sobie tym głowy, bo wiedziała, że niedługo gotowe będzie lekarstwo, które ich wybudzi, można było więc powiedzieć, że Penny tymczasowo odpoczywała.

W końcu usłyszała kroki na schodach. Było już grubo po dwudziestej drugiej, a Eve powstrzymywała się od zaśnięcia na stojąco. Oliver niechętnie przyszedł na to spotkanie.

- No dobrze, czyli co mam dokładnie zrobić? - zapytał, gdy zajęli miejsca na fotelach przy kominku.

- Wystarczy, że opowiesz mi dokładnie, co wydarzyło się, że wyrzuciłeś mnie z drużyny i co rozpoczęło nasz spór - dziewczyna oparła ręce na kolanach i cierpliwie czekała aż chłopak zacznie swoją opowieść.

- Zaczęło się to chyba na początku piątej klasy, gdy Charlie już skończył Hogwart - Olivia przyglądała się mimice chłopaka, gdy wypowiadał imię rudzielca, nie był zbytnio zadowolony gdy o nim mówił. Jednak nie dane jej było dłużej na niego patrzeć, bo przeniosła się do wspomnień.

Razem z Oliverem i drużyną stała w szatni. Mieli zacząć trening, jednak ich skład był niepełny. Brakowało szukającego.
Oliver po objęciu stanowiska kapitana zaczął się staranie rządzić i wyglądało jakby chciał się komuś przypodobać. Olivia całkowicie nie miała pojęcia, że chłopak jest w niej zakochany.  Dziewczyna opierała się o jedną ze ścian, miała ręce założone na piersi.

- Treningi będą się odbywać cztery razy w tygodniu po lekcjach... - nie mógł dokończyć, bo Lane mu przerwała.

- Chcesz nas zamęczyć czy może po prostu starasz się nas zlikwidować i zaraz wymienić na kogoś lepszego? - zapytała, zadziornie się uśmiechając.

- Ty się nie wtrącaj - wskazał na nią palcem, jednak nie mógł powstrzymać uśmiechu. - Wracając, treningi będą trawy po godzinie, nie krócej. Jeśli chcemy wygrać musimy być w dobrej formie.

- Coś czuję, że wszystko będzie mnie bolało - zaczęła masować sobie kark. Drużyna zaśmiała się.

- I mam wam do przekazania coś tajnego.

- Uuu - bliźniacy zaczęli wygrywać na ławkach dźwięk werbla.

- Znalazłem szukającego! - kapitan rozłożył ręce zadowolony, a wszyscy oprócz Eve zaczęli klaskać.

- Kto to jest? - zapytała, patrząc na Wooda spode łba.

- Harry Potter - Fred i George zaczęli skakać po pomieszczeniu wykrzykując "Mamy Pottera!", wszyscy byli w świetnych nastrojach, jednak nie Lane.

- Ryzykujesz pierwszoroczniakiem?! - lekko podniosła ton. - To niezgodne z zasadami!

- Dzieciaczki na boisko, dorośli muszą porozmawiać - Weasley'owie zaprowadzili resztę drużyny na zewnątrz, uprzednio zabierając miotły.

- A czy kiedykolwiek przestrzegałaś zasad? - przypomniało jej się o ich nocnych wypadach na błonia i podkradaniu od Snape'a składników na eliksiry.

- Ale to nie jest to samo! Nie dość, że narażasz nas na przegraną, to jeszcze pozwalasz pierwszoroczniakowi swobodnie dołączyć do drużyny! Jaki z ciebie kapitan? Charlie był o wiele lepszy.

- A niby w czym był lepszy?

- On trzymał się zasad!

- Jednak nigdy nie wygraliśmy pucharu, gdy był naszym kapitanem.

- I myślisz, że to się zmieni, bo, cytując "Mamy Pottera"?

- Nie widziałaś tego co ja, chłopak świetnie lata. Jego ojciec również był szukającym, Harry odziedziczył talent po ojcu.

- To ja równie dobrze mogę być śmierciożercą po ojcu! Włącz myślenie chociaż na chwilę, nie możemy ryzykować.

- Nie ty tu jesteś kapitanem - fuknął.

- I bardzo tego żałuję, zastanawia mnie to, czemu akurat tobie przydzielili tą funkcję - podeszła do chłopaka, stając z nim twarzą w twarz.

- Nie sądzisz, że daliby ci odznakę, tylko dlatego, że byłaś dziewczyną Charliego? A co z nim teraz? Nadal się nie odzywa, olał cię? - powiedział z udawanym smutkiem.

- Stąpasz po kruchym lodzie, Wood.

- I co z tego, Lane. To ja tu rządzę.

- Pozabijasz nas wszystkich i tyle z tego będzie! Zobaczysz, że to się źle skończy.

- W takim razie nie musisz brać w tym udziału. Od tej chwili aż po koniec siódmej klasy nie będziesz grać w drużynie Gryffindoru.

- Taki z ciebie cham? A kogo lepszego niby znajdziesz - Olivii zaszkliły się oczy, ale nie dawała łzom wypłynąć.

- Angelinę Johnson.

- Dobra!

- Dobra!

Olivia rzuciła miotłę na ziemię i wyszła z szatni. Pobiegła do swojego dormitorium i rzuciła się na łóżko. Krzyknęła w poduszkę i odkręciła się na plecy. Miała ochotę wydłubać Oliverowi oczy, żeby już nigdy więcej nie mógł zobaczyć niczego związanego z quidditchem.

Sięgnęła po swój szkicownik i przekreśliła ilustrację, gdzie razem z chłopakiem siedzą pod drzewem i trzymają się za ręce.

Wspomnienie rozwiało się. Znów przed oczami widziała Wooda, który siedział przybity, w tej właśnie chwili skończył swoją opowieść.

- Posłuchaj - zaczęła niepewnie Olivia. - Padło wtedy wiele nieprzyjemnych słów, jednak co było minęło. Nie chcę, żeby między nami nadal trwał spór o taką błahostkę. W końcu Harry jest najlepszym szukającym, a ja się myliłam co do niego. Przepraszam.

Oliver siedział zakłopotany, przyglądając się dziewczynie. Wstał powoli z fotela, Olivia zrobiła to samo. Niepewnie do niej podszedł i objął ją ramionami. Lane wtuliła głowę w jego klatkę piersiową i mocno uściskała.

- Proszę, już nigdy więcej się tak nie kłóćmy - powiedziała szeptem.

- Obiecuję ci to, tylko nie bądź taka wredna.

Gryfonka nagle odsunęła się od chłopaka i lekko szturchnęła.

- No wiesz co, zepsułeś tak piękną chwilę - oboje zaśmiali się radośnie i potem jeszcze długo siedzieli w pokoju, opowiadając sobie nawzajem co się wydarzyło w ich życiach przez czas rozłąki.

połączyły nas eliksiry • oliver wood [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz