część czterdziesta szósta

161 12 1
                                    

Minęło parę miesięcy od kiedy Olivia zabiła Davies'a,  jednak nadal nie potrafiła się z tym pogodzić. Myśl, że zabiła człowieka wypełniała jej myśli od stóp do głów. Zauważyła, że członkowie Zakonu Feniksa patrzyli na nią całkowicie inaczej, niż do tej pory. Ciągle powtarzali jej, że rozumieją przez co przeszła i wcale jej nie winią, ale dziewczyna wiedziała swoje. 

Gdy wyjaśniła Oliverowi, co się wydarzyło, po jego twarzy przebiegł wyraz strachu, jakby zaczął się obawiać, że jeśli jej rozkażą, sama wymorduje własną rodzinę. 

- Boję się - powiedziała do Olivera, gdy siedzieli w salonie. Mężczyzna siedział na fotelu i nie patrzył w stronę żony. - Oliver!

- Też się boję - odpowiedział cicho i ponownie zamilkł.

- Potrzebuję twojego wsparcia, a zachowujesz się jakbym stała się dla ciebie kimś zupełnie obcym - Olivia wstała z kanapy i uklękła obok fotela, na którym siedział jej mąż. Chciała złapać go za rękę, jednak tamten gwałtownie się podniósł i podszedł do kominka.

- Bo tak się stało - odpowiedział, po raz pierwszy patrząc na Olivię. - Zajmujesz się jedynie sprawami Zakonu i Śmierciożerców, a gdzie czas na rodzinę? Wydawało mi się, że cię znam, najlepiej ze wszystkich, ale to wszystko prysnęło. Nie wiem czy dam radę.

- O czym ty mówisz? - białowłosa podniosła się z miejsca. 

- To nie był dobry pomysł, abyśmy byli razem - wyjaśnił, a w oczach Olivii pojawiły się łzy, zatkała ręką usta. - Potrzebuję przerwy.

- Nie, Oliver, błagam - podeszła do niego i próbowała złapać go za rękę. - Nie możesz mnie teraz zostawić. Ja nie wiem co robić. Jedyne na czym mi zależy to rodzina, to wszystko co zrobiłam, było po to, aby was chronić.

- Zabiłaś człowieka! - krzyknął, chowając twarz w dłoniach. - Niewinnego, naszego przyjaciela. Nie tylko ty nie dajesz rady. Nagle tyle wszystkiego spadło na nas. Lepiej będzie jeśli przez pewien czas zamieszkam z dziewczynkami u moich rodziców. 

- Nie - powiedziała stanowczo Olivia. - Nie możesz tego zrobić.

Oliver podszedł do dziewczyny i złapał ją za oba nadgarstki.

- Popatrz na siebie - zaczął, patrząc jej w oczy. - Popadasz w obłęd, jeszcze trochę a całkowicie cię stracimy. Wolę, żeby nasze dzieci tego nie oglądały. Wolę działać za nim będzie za późno. Znajdując się blisko ciebie jesteśmy w jeszcze większym niebezpieczeństwie. 

- Nie wyjeżdżajcie - powtórzyła Olivia przez łzy. - Ja wyjadę. Albo wszyscy stąd wyjedziemy, ukryjcie się i nie mówcie mi, gdzie będziecie. Tak będzie dla wszystkich bezpiecznie.

Kobieta odwróciła wzrok i w końcu odeszła, aby się spakować. Dzieci akurat spały, jednak przebudziły się, gdy usłyszały kroki na schodach. Oliver od razu do nich poszedł, ostatnie co usłyszała to głos swojego męża, który mówił, że mama potrzebuje chwilę czasu dla siebie.

Na Grimmlaud Place po północy już prawie wszyscy spali, jedynie Syriusz siedział w kuchni. Zdziwił się, gdy zobaczył kto przyszedł. 

- Co tu robisz? - zapytał, zapraszając gestem dziewczynę, aby usiadła.

- Tak będzie dla wszystkich najlepiej - powiedziała. - Nie jestem już potrzebna Czarnemu Panu, ale kto wie co może się wydarzyć. Oliver zabierze dziewczynki i gdzieś wyjedzie, nie powinni ich znaleźć. 

- Wszystko będzie w porządku - Black położył swoją rękę na ręce Olivii. Dziewczyna nie zareagowała, ale w duchu cieszyła się, że chociaż w nim ma wsparcie. - Obiecuję ci, że wszystko się ułoży. 

- Jesteś wróżbitą? - zapytała, przenosząc wzrok na jego twarz.

- Nie - odpowiedział zdezorientowany.

- W tych czasach wszystko może się wydarzyć, dlatego lepiej niczego nie obiecywać. Jutro równie dobrze wszyscy możemy być martwi.

- Przestań - powiedział, zabierając swoją rękę. - Od kiedy to jesteś tak pesymistycznie nastawiona do wszystkiego? Gdzie podziała się tamta dziewczyna, która wszystko widziała w różowych okularach?

- Umarła, gdy rzuciła na siebie zaklęcie, które miało ją uśmiercić. Teraz zostało jedynie czekanie, a to jest w tym wszystkim najgorsze. Starasz się podnieść mnie na duchu, jednak szykuje się wojna, nie zaprzeczysz, bo dobrze o tym wiesz. Nikt nie wie co będzie. A ja nie mam zamiaru żyć w napięciu. Harry otrzymał jakieś zadanie, ale on jest jeszcze chłopcem, nie można wszystkiego zrzucić na jedną osobę i oczekiwać, że zrobi wszystko za nas. Mam dość zastanawiania się czy moja rodzina dożyje następnego dnia. Moje małżeństwo wisi na włosku, a ja nie mam pojęcia co zrobić, żeby tak nie było. Moja sprawa jest stracona. Nie odejdę ze śmierciożerców. Oni mnie znajdą. Zabiją.

połączyły nas eliksiry • oliver wood [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz