część osiemnasta

501 39 2
                                    

Następnego dnia Olivia obudziła się we własnym łóżku. Zastanawiała się czy na pewno to wszystko co się dzieje jest snem czy może jednak jawą. Miała już w głowie tak bardzo pomieszane, że nie zdziwiłaby się, jakby teraz obudziła się na drugim końcu Hogwartu jako nauczyciel.

Wstała powoli, blizna na jej szyi wcale nie chciała się goić i przy gwałtowniejszych ruchach bardzo bolała. Miała cały pokój dla siebie, nie wiedziała, gdzie podziały się współlokatorki, o ile w ogóle je miała. Ubrała się w szkolne szaty, na szczęście kołnierzyk zasłaniał miejsce na szyi, gdzie znajdowała się blizna. Spakowała torbę i ruszyła do wielkiej sali.

Jak się okazało cały czas znajdowała się w rzeczywistym świecie, bo Oliver gdy tylko ją widział umykał z wściekłością wymalowaną na twarzy. Olivia nie miała pojęcia jak na to reagować, więc po prostu nie zwracała na to uwagi. Skoro chłopak chce prowadzić wojnę, to niech ją prowadzi.

W wielkiej sali szybko wypatrzyła Penny. Denerwowało ją to, że wszyscy uczniowie wskazują na nią palcami i coś szepczą do siebie. Gdy znalazła się obok przyjaciółki szybko zajęła miejsce.

- Proszę, opowiedz mi więcej - powiedziała. - Cokolwiek. 

- No to może nasza pierwsza wspólna lekcja?

- Niech będzie.

- To było to tak...

Olivia znowu odpłynęła do wspomnień.

Gryfonka szukała sali, w której miała mieć pierwszą w tym roku lekcję - eliksiry. Idealnie przed dzwonkiem udało jej się dotrzeć na miejsce. Od razu, gdy weszła do sali uderzyła ją woń różnych składników, które miała poznać. Odnalazła Penelopę i usiadła obok niej.

- Czyż to nie ekscytujące? - zapytała krukonka, gdy tylko zobaczyła Lane. - Gdyby ktoś mi powiedział, że będę siedziała w lochach, żeby się uczyć eliksirów, chyba nigdy bym mu w to nie uwierzyła. Ale popatrz teraz! Wszystko jest takie...

- Magiczne? - dokończyła za nią.

- Tak, wszystko jest takie magiczne - zaśmiała się lekko.

Nagle znikąd pojawił się wysoki mężczyzna, cały był odziany na czarno i tak machał szatą, że z początku dziewczyny wzięły go za jakiegoś wyrośniętego nietoperza, który w dodatku boi się szamponu. Włosy miał długie, ciemne i posklejane łojem. Uznały, że chyba nigdy ich nie mył. 

Z początku był dla nich wredny. Później dowiedziały się, że on ma tak zawsze jak uczy gryfonów, a ślizgoni to jego perełki. 

Mieli uwarzyć najprostszy z eliksirów - eliksir słodkiego snu. Uczniowie jeszcze nie wiedzieli jakich składników mają używać, jednak nauczyciel dokładnie im to wytłumaczył. Lane nie miała problemu, żeby w spokoju przygotować eliksir i udało jej się to zrobić w mniej niż godzinę, za co otrzymała od Snape'a tylko jeden punkt.

- Gbur - powiedziała Penelopa, gdy opuszczali salę. - Należy ci się minimum dziesięć! Nikt oprócz ciebie nie potrafił tego poprawnie uwarzyć. 

- Jakoś mnie to nie obchodzi - wzruszyła ramionami.

- Chciałabym mieć do tego takie podejście jak ty, jednak ja nie potrafię - westchnęła. - Teraz mamy transmutację.

- Ta lekcja powinna być lepsza od poprzedniej. McGonagall jest opiekunką Gryffindoru.

- Olivia poczekaj! - zawołał za nią jeden z chłopaków.

Dziewczyna zatrzymała się, aby mogli ją dogonić. 

- Hej - uśmiechnęła się do nich lekko. - Poznajcie Penny.

- Cześć - krukonka zarumieniła się i trochę schowała za przyjaciółką.

- To jest Percy, a to Oliver - wskazywała na nich po kolei. 

- Za tydzień pierwszy mecz quidditcha! - zawołał wyższy.

- Quidditcha? - zapytała Penny.

- Taki magiczny sport - odpowiedzieli naraz Oliver i Olivia. Oboje się zarumienili.

- Musisz koniecznie przyjść na mecz - powiedział Percy. 

- Kiedyś będę grał w drużynie - Wood dumnie wypiął pierś. - Jeszcze zostanę kapitanem.

- Tak, na pewno - białowłosa przewróciła oczami. - Jeszcze się przekonamy.

- Ty również masz zamiar dołączyć do drużyny? - zapytał rudzielec.

- Czemu nie? Zawsze marzyłam, aby przerzucać piłki przez pętelki - zaśmiała się.

- Ja chcę zostać obrońcą - chłopak opowiadał o tym sporcie z wielką pasją. Całą drogę mówił o swojej ulubionej drużynie, aż w końcu przerwał mu dzwonek. - Dokończymy ten temat w pokoju wspólnym.

Profesor McGonagall była wymagającą nauczycielką, jednak budziła w nich sympatię i szybko ją polubili. Cała klasa była zaciekawiona, gdy profesor mówiła o przemienianiu zwierząt w przedmioty i na odwrót. Jednak cały entuzjazm opadł, gdy zamiast przemiany zwierząt musieli zmieniać igłę w guzik. Na tej lekcji Olivii udało się zdobyć aż pięć punktów. Profesorka była bardzo dumna, gdy wręczała jej te punkty.

Następną lekcją były zaklęcia, również z uczniami z Ravenclaw. Profesor Flitwick był niskim nauczycielem, którego można by wziąć za ucznia, gdyby nie miał długiej, białej brody. Miał skrzeczący głos, jednak Olivia umieściła go na liście jako jednego z ulubionych nauczycieli. 

- Moi drodzy, nauczymy się dzisiaj najprostszego zaklęcia - uniósł swoją różdżkę i powoli nią machnął. - Wingardium Leviosa.

Uczniowie z fascynacją przyglądali się jak pióro unosi się i opada, tak jak nakazywał mu profesor za pomocą zaklęcia. 

Po lekcji przyszedł czas na obiad. Penny niestety musiała się od nich odłączyć, aby usiąść przy swoim stole. Oliver cały czas mówił o quidditchu, Percy czasem potakiwał głową, jednak Olivia postanowiła wciąć się czasami  i podenerwować chłopaka. 

Po lekcjach udali się na błonia, aby skorzystać z pięknej pogody.

- A wiecie, że w tym jeziorze mieszka wielka kałamarnica? - zapytała Eve, gdy stali przed jeziorem.

- Serio? - zdziwił się Oliver.

- Chcesz sprawdzić? - zapytała z zadziornym uśmieszkiem, chłopak nie mógł nic odpowiedzieć, bo wylądował w wodzie.

Oliver wyciera twarz rękoma i zaczyna mordować gryfonkę wzrokiem.

- Powinnaś trafić do Slyherinu! - krzyczy do niej. - Pomóż mi stąd wyjść.

Olivia podchodzi do niego i wyciąga rękę, jednak zamiast wyciągnąć chłopaka z wody sama się w niej znalazła. 

Zaczęła się głośno śmiać, ich przyjaciele spojrzeli na nich jak na idiotów.

To były jej najcudowniejsze chwile w Hogwarcie.

połączyły nas eliksiry • oliver wood [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz