część dziesiąta

674 42 9
                                    

Gdy zbliżała się godzina dwudziesta dziewczyny postanowiły opuścić dormitorium. Penny miała drobny problem z zejściem po schodach w szpilkach, dlatego musiała skorzystać z pomocy przyjaciółki.

- A nie mówiłam, żebyś ich nie zakładała? - powiedziała Eve, podtrzymując krukonkę, która o mało się nie przewróciła.

- Ale szpilki wyglądają lepiej niż trampki - spojrzała na obuwie gryfonki.

- W trampkach jest wygodniej i mam pewność, że nikt nie będzie musiał mnie łapać, gdy będę upadać.

- Bez przesady, umiem normalnie chodzić w szpilkach, ale nie po schodach.

- Tak tylko ci przypomnę, że jesteśmy w wieży Gryffindoru. Będziesz musiała przejść minimum sto schodków, aby dotrzeć do wielkiej sali.

- Wiedziałam, że to nie najlepszy pomysł tutaj przychodzić.

- Z wieży Ravenclaw masz jeszcze dalej!

Oliver i Percy właśnie kończyli partię szachów, gdy usłyszeli sprzeczkę dziewczyn.

- Wszystko w porządku? - Percy znalazł się przy schodach pierwszy.

- Tak, tak - odpowiedziała szybko Penny. - Strasznie kręte te schody.

Gdy w końcu udało im się stanąć w pokoju wspólnym, Weasley zaniemówił. Gapił się na dziewczyny z otwartymi ustami.

- Ty też ładnie wyglądasz - powiedziała Eve żartobliwie. - Idziemy czy nie?

Oliver dopiero się podniósł z miejsca, ale musiał ponownie usiąść.

- Raz się ładniej ubierzesz i nagle wszyscy tracą kontakt ze światem. Dajcie spokój!

- Bardzo ładnie wyglądacie - powiedział w końcu Wood.

- Szkoda, że nam na co dzień tak nie mówicie - zaśmiała się Penny. - Chodźmy, bo nie zdążymy na przemowę Dumbledore'a.

- Na pewno będzie bardzo poruszająca - powiedział Percy.

- Tak jak zawsze - wszyscy się zaśmiali.

Penny złapała swojego chłopaka pod ramię i razem ruszyli do wyjścia.
Oliver nieśmiało spojrzał na Olivię i podał jej rękę.

- Jaki dżentelmen z ciebie - gryfonka uśmiechnęła się.

Na miejscu czekało już sporo osób. Duchy czasem wychylały głowy zza zamkniętych drzwi wielkiej sali. Do czwórki przyjaciół podeszli współlokatorzy chłopaków.

- Widzę, że impreza przednia - powiedział Victor. W ręce trzymał podejrzaną butelkę.

- Widzę, że już zdążyłeś się sam zabawić - Oliver wskazał na ową buteleczkę. - Co tam masz?

- Ognista whiskey - podniósł butelkę do góry i potrząsnął jej zawartością. - Chcecie? Jakby co mam jeszcze dwie - wskazał na kieszenie spodni.

- Na trzeźwo też da się dobrze bawić - odpowiedziała Eve.

- A bawiłaś się kiedyś na nietrzeźwo? - Victor znacznie się przybliżył. Dziewczyna była w stanie poczuć jego oddech.

- To już nie jest twoja sprawa - Percy i Oliver wytrzeszczyli oczy.

- Czyli nie mówisz nie? - do rozmowy przyłączył się Timothy.

Olivia odsunęła się od nich na bezpieczną odległość. Nie chciała już z nimi rozmawiać. Na szczęście wybiła dwudziesta i drzwi wielkiej sali w końcu się otworzyły.

połączyły nas eliksiry • oliver wood [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz