część piętnasta

611 40 11
                                    

Nieuchwytnie zbliżało się święto zakochanych, jednak ani Oliver, ani Olivia nie byli z tego powodu zadowoleni. Żadne z nich nie miało pary, więc ten dzień był dla nich jak każdy inny. Nie rozumieli po co w ogóle to święto istnieje.

Olivia uważała, że jak się kogoś kocha, to przez wszystkie dni w roku i z taką samą miłością, a nie, że musi istnieć specjalny dzień, aby to uczcić. Dzień zakochanych pozostawał dla niej obojętnym, niestety wyjątkowo w tym roku musiała się wybrać do Hogsmead, z powodu umowy zawartej z Milesem, żeby chłopak przestał produkować amortencję dla jej wroga. 

Jeśli chodzi o reakcję Elizabeth na to, że Oliver już za nią nie szaleje to była oburzona. Na początku w pokoju wspólnym Ravenclaw nawrzeszczała na Milesa, za to, że jego eliksir nie działa, a potem krzyczała na Penny, że to jej wina. W końcu wszystko wyszło na jaw, profesor Flitwick nałożył jej karę i zmuszony był odjąć parę punktów. Cała szkoła teraz krzywo patrzy na dziewczynę, a większość chłopaków przed wypiciem czegokolwiek zawsze sprawdza swoje kielichy. 

- Idę z Percy'm do Trzech Mioteł, bardziej romantycznie nie mógł wybrać - załamywała się Penelopa, dzień przed walentynkowym wyjściem do Hogsmead. 

- Lepsze to niż herbaciarnia pani Puddifoot - Eve przewróciła oczami. - Podają tam okropną herbatę, a do tego w walentynki zawsze tam tłoczno - Miles zabierał ją właśnie tam. - Nigdy nie zapomnę jak byłam tam ostatnim razem. Aż mnie ciarki przechodzą.

- Ale od tamtego czasu może coś się zmieniło? Podobno lokal przejął ktoś inny, więc może teraz  herbata będzie lepsza?

- Przekonamy się jutro. Przez to, że trzeba było ratować Olivera wkopałam się w randkę i teraz łamię wszystkie swoje zasady spędzając ten dzień w Hogsmead, zamiast w bibliotece. 

- Może wyjdzie ci to na dobre - szturchnęła ją łokciem w żebra. 

- Nie sądzę - wstała z parapetu, na którym siedziały i ruszyła w stronę pokoju wspólnego Gryffindoru. - Widzimy się jutro na pogaduszkach po "randkach".

Przy kominku na fotelach rozsiedli się Oliver i Percy. Żadnemu nie kwapiło się, aby rozpocząć rozmowę, jednak Wooda korciło, aby zadać przyjacielowi pytanie.

- Percy... - zaczął powoli. - Czy Eve idzie z kimś jutro do Hogsmead?

- A czemu cię to interesuje? - rudzielec uśmiechnął się pod nosem. 

- No, bo może jak nie ma z kim iść to zaprosiłbym ją gdzieś, tak samotnie to smutno - zarumienił się, jego ręka błyskawicznie sięgnęła, aby poprawiać włosy.

- Jeśli tak cię to interesuje to możesz jej spytać, bo właśnie idzie - wskazał ręką na gryfonkę, która właśnie wchodziła do pomieszczenia. - Olivia! - pomachał do niej i wskazał miejsce, aby się do nich przysiadła.

- Chcecie coś konkretnego, czy mogę to zignorować i iść dalej? - chytrze się uśmiechnęła, ale jednak usiadła.

- Mamy do ciebie takie pytanie... - zaczął Percy. - Idziesz z kimś jutro czy masz zamiar spędzić cały dzień w bibliotece, jak zwykle?

- A tak się składa, że z kimś się umówiłam.

Percy doskonale wiedział z kim, jednak czekał na bezcenną reakcję przyjaciela.

- Z kim? - zapytał zdziwiony Oliver.

- Z Milesem Smithem - odpowiedziała.

Wood wytrzeszczył oczy i zastygł z otwartymi ustami. Pamiętał dobrze wysokiego krukona, na którego wpadł, gdy był w czwartej klasie. To spotkanie nie skończyło się zbyt dobrze dla obojga, ponieważ starszy rzucił się na gryfona i połamał mu parę żeber, jednak Oliver mu się odwdzięczył wybijając mu siedem zębów. Od tamtej pory stał się dla niego wrogiem większym niż drużyna Slytherinu.

Po chwili otrząsnął się i zmarszczył brwi. 

- Miles jest potworem - powiedział, a imię chłopaka wręcz wypluł.

- Co? Czemu - Eve spochmuraniała.

- Jest strasznie wredny, od razu wszczyna kłótnie i nie potrafi przyznać się do błędu. Dodatkowo jest naprawdę wkurzający i ma mocny prawy sierpowy. 

- Chyba mówimy o innym Milesie, ten którego poznałam jest miły, uroczy i wrażliwy. Rozmawiam z nim co popołudnie w bibliotece i nie kończą nam się tematy. Więc odczep się od niego i zrozum, że ludzie potrafią się zmienić. Niestety nic ci nie poradzę, że go nie lubisz - wstała gwałtownie z miejsca, zarzuciła włosami i poszła do dormitorium.

- Miles jest potworem? - zapytał Percy.

- Rzucił się na mnie, gdy po prostu sobie przechodziłem! Czy to jest normalne zachowanie? Dręczył mnie przez pierwsze lata nauki do czasu aż zostałem kapitanem drużyny.

- Czemu nie wspominałeś o tym wcześniej? Trzeba ją powstrzymać, żeby się z nim nie spotkała!

- Trzeba mi było powiedzieć wcześniej z kim idzie!

- Trzeba było nie pić soku dyniowego z amortencją!

- A to co ma do tego, że Eve idzie z Milesem na randkę?

- Idzie z nim przez ciebie, to była stawka za antidotum. To przez ciebie się poznali.

Oliver złapał się za głowę i opadł bezradnie na podłogę. 

- Jestem idiotą.

- No jesteś - Weasley pomógł przyjacielowi podnieść się. - I co teraz zrobimy?

- Chyba nie jesteśmy w stanie nic na to poradzić, ona się w nim zakochała.

- Jesteś tego pewien?

- A czy opowiadała by o nim w taki sposób? Czy broniłaby go? 

***

Rano, gdy gryfonka się przebudziła zobaczyła, że obok jej poduszki leży paczuszka. Podniosła ją i powoli zbadała rękami. Rozerwała ozdobny papier i wyjęła zawartość. W środku znajdowało się pudełeczko z wisiorkiem w kształcie serduszka. Uśmiechnęła się do siebie. Do łańcuszka przyczepiona była karteczka "Nie mogę się doczekać naszego spotkania, twój M". Założyła naszyjnik na szyję i nagle przed oczami jej pociemniało. Upadła na podłogę. Próbowała wydusić z siebie chociaż słowo, jednak naszyjnik jej to uniemożliwiał. W dormitorium poza nią nie było nikogo innego, bo dziewczyny nocowały u swoich chłopaków.

Przeczołgała się po podłodze, w dalszym ciągu nic nie widząc. W końcu udało jej się odnaleźć różdżkę, jednak nie miała pojęcia jakiego zaklęcia użyć. Jej ręka opadła bezwładnie na podłogę, a różdżka wypadła z dłoni i potoczyła się wzdłuż łóżka. Przed jej oczami pojawiła się stróżka światła, jednak szybko zniknęła, bo dziewczyna straciła przytomność.

połączyły nas eliksiry • oliver wood [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz