Rozdział XX

309 15 2
                                    


   Szczerym uśmiechem zaszczyciłam mojego łotra i spojrzałam na króla, który objął mnie ramieniem radośnie.

   – A więc w końcu mam okazję poznać łotra, który ocalił moją jedyną córkę. – Powiedział staruszek, gdy w tym samym czasie Victor się wyprostował. – I jak widzę, trzymasz się świetnie.

   – To tylko i wyłącznie zasługa Loreen. – Odpowiedział szczerze i obdarował mnie pięknym uśmiechem, od którego nogi zmiękłyby nie jednej kobiecie.

   – Jak cię zwą? – Zapytał szybko mój ojciec i spojrzał ukradkiem na Conana, który uważnie przysłuchiwał się naszej rozmowie.

   Gdy tylko jego wzrok skrzyżował się z bursztynowymi tęczówkami arystokraty, natychmiast odrzchrząknął nieznacznie i przeszedł z nogi na nogę udając, że nie interesuje go za bardzo nasza wymiana zdań.

   – Victor. – Przyznał szczerze łotr i wyciągnął w moim kierunku dłoń, którą pochwyciłam, wyplątując się z objęć mego ojca.

   – Dzięki tobie Loreen nareszcie się uśmiecha. Nigdy nie widziałem jej tak bardzo szczęśliwej. – Stwierdził starszy mężczyzna i nim zdążył cokolwiek dopowiedzieć, za jego plecami jak z pod ziemi wyrosła postura mojej matki.

   Hilda spojrzała na mnie gniewnie, a następnie karcącym wzrokiem obdarowała króla, który skrzywił się z niesmaku, pozwalając kobiecie wtrącić się do naszej wymiany zdań.

   – Mamo. – Odparłam, stojąc u boku Victora, jednak nie spodziewałam się, że królowa znów przyjęła swoją maskę.

   – Loreen, co ty sobie wyobrażasz! Znikać na tyle dni! A ty?! – Zwróciła się do swojego męża. – Jeszcze jej na to pozwoliłeś! Zawsze miałeś za dobre serce i teraz wychodzi, moja córka zadaje się z przestępcami. – Warknęła, zmierzając w moim kierunku.

   – Hilda... – Jęknął mój ojciec, chcąc powstrzymać zdenerwowaną kobietę, ale ona nie zamierzała słuchać nikogo.

   Królowa natychmiast szarpnęła za moje ramię, tak jak to robiła zawsze, gdy się jej sprzeciwiałam. I zaciskając wargi uniosła swoją szczupłą dłoń, aby najpewniej uderzyć mnie w twarz. Za każdym razem, gdy złamałam rozkaz taka należała mi się kara za nieposłuszeństwo. Zawsze taka była, nigdy nie okazywała litości nawet własnej córce. A ojciec nie miał nawet nic do powiedzenia wiedząc, że i tak będzie na straconej pozycji.

   Odruchowo zamknęłam oczy, wyczekując tego co miało nadejść. Jednakże nigdy w życiu nie przypuszczałabym, że ktoś mnie ochroni przed własną rodzicielką. To było nie do pomyślenia, by sprzeciwić się królowej.

   A jednak.

   Moje powieki uchyliły się, ukazując wystraszonym oczom zaskoczony wzrok Hildy, której ręka była niebezpiecznie blisko mojej twarzy, ale w uścisku kogoś, kto nie zamierzał patrzeć na krzywdę jej córki.

   – Dość. – Sarknął Victor, przyciągając mnie do swojego boku. Poczułam się tak bezpiecznie, gdy jego dłoń znalazła się na mojej talii, że przez chwilę nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa.

   – Co ty... – Królowa otworzyła usta ze zdziwienia i dopiero, gdy łotr puścił jej rękę, odsunęła się o krok do tyłu.

   – To, że jest pani jej matką nie oznacza, że może pomiatać Loreen według własnych upodobań. – Warknął Victor. Jego wzrok był srogi i pełen chłodu. Jednakże jego ciepła dłoń, którą mnie obejmował dawała mi pewność, że to tylko pozory.

   – Uspokój się kochanie. – Mruknął zniecierpliwiony król, nieświadomie stając w mojej obronie i spojrzał na mnie ukradkiem. – Loreen jest już dorosła i sama potrafi podejmować decyzje. Żałuję, że dostrzegłem to tak późno.

Dama i Łotr ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz