Epilog

518 17 10
                                    


   Pięć lat później...

   W skupieniu przyglądałam się niewielkiej kopercie, w której wnętrzu widniał pochyły tekst spowity czarnym atramentem.

   List oczywiście zaadresowano do królewny Loreen, chociaż już od dawna nie śmiałabym się tak ozwać.

   Od czasu, gdy na mojej drodze stanął on, moje życie całkowicie się zmieniło. Na lepsze.

   – Mamo! – Usłyszałam za swoimi plecami zadowolony głos Aileen. – Czy to już dzisiaj? – Zapytała dziewczynka, poprawiając kosmyk hebanowych włosów za ucho i podbiegła do mnie szybko.

   Z uśmiechem pogładziłam policzek mojej córki i pokiwałam twierdząco głową, uważnie przypatrując się jej ciemnym jak noc oczom. Była tak bardzo podobna do niego, że aż trudno było mi wyjść z podziwu.

   W dodatku jeszcze nie skończyła pięciu lat, a inteligencji mógłby pozazdrościć jej nie jeden mieszczan Londynu.

   Zresztą nie tylko jej.

   – Oczywiście! – Odpowiedział za mnie Bastien, którego postura znalazła się zaraz obok siostry.

   Ciemna burza loków chłopaka od razu rzuciła mi się w oczy, a jasne bursztynowe tęczówki zniewalały swoim niebywałym blaskiem.

   Zaśmiałam się cicho i popatrzyłam na nich rozbawionym wzrokiem.

   – Tak, dzisiaj odwiedzimy wujka Thonego i ciocię Grace. Dziadziuś z babcią też będą, więc postarajcie się nie rozrabiać. – Uprzedziłam, napotykając naburmuszone miny dzieci.

   – Ale my potrafimy się zachować, mamusiu. Tata będzie z nas dumny, zobaczysz. – Oznajmiła donośnie Aileen. Moja córka jak nic miała charakter ojca. W dodatku kochała go ponad życie.

   – Lee ma rację! – Wykrzyknął Bastien i skrzyżował ramiona na piersi, unosząc dumnie wzrok z pod ciemnych kosmyków, które opadły mu niesfornie na twarz. – Nie będziemy sprawiać wam problemów. – Dodał pewny swych słów.

   Pokręciłam głową z westchnieniem i wzięłam dwójkę w swoje ramiona, przytulając ich do swojej piersi.

   Pomimo podobnego wyglądu, łatwo było rozróżnić kto tutaj obstawał za kim.

   Jeżeli w grę wchodziło wykazanie się przed moim łotrem, te dzieciaki były zdolne do wszystkiego.

   – Co ja mówiłam Lee, Base? – Skarciłam ich wzrokiem i zaśmiałam się cicho.

   – Żeby nie krzyczeć w domu... – Mruknął chłopczyk, wyplątując się moich objęć.

   – Dokładnie, więc może byście tak przestali planować ten jakże cudowny sposób na zadziwienie taty i wreszcie przywitali się z nim, bo stoi sam w drzwiach i nie wie kogo pierwszego przytulić? – Podsunęłam z uśmiechem i przyglądałam się ich zaskoczonym minom.

   Aileen otworzyła usta ze zdziwienia, a jej długie włosy powędrowały zaraz za nią, gdy w pośpiechu odwracała wzrok. Podobnie jak Bastien, który potrząsnął głową w niedowierzaniu.

   – Ja będę pierwszy! – Powiedział szybko chłopak i spojrzał na siostrę.

   – Nie, bo ja. – Uparła się dziewczyna, ale jej brat szybko pokręcił głową ze śmiechem i złapał dziewczynkę za rękę, ciągnąc ją w kierunku łotra.

   – Dobrze, więc obydwoje będziemy pierwsi. – Oznajmił, uśmiechając się szeroko.

   Kąciki moich ust natychmiast uniosły się do góry, gdy tylko napotkałam to znajome spojrzenie. Przenikliwe i dzikie zarazem. Nic się nie zmienił, jego postura wciąż budziła postrach, a aura tajemniczości ciągnęła się za nim praktycznie na każdym kroku. Jednakże... gdy tylko przekraczał próg naszego domu, wyraz jego twarzy ulegał diametralnej zmianie, a on sam stawał się zupełnie odmienną wersją siebie.

Dama i Łotr ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz