Poczułam na sobie czyjeś wargi, które delikatnie pieściły skórę na mojej szyi. Westchnęłam cicho i przeciągnęłam się powoli, natrafiając na nieznaną mi przeszkodę. Moja dłoń pewnie objęła tego, kto śmiał mnie obudzć w pasie, a ja niechętnie otworzyłam oczy, wybudzając się z pięknego snu.– Bonjour, Lorie. – Usłyszałam nad sobą dźwięczny baryton i poczułam jak klatka piersiowa tego kogoś porusza się rytmicznie pod moją dłonią.
Uśmiechnęłam się lekko, kierując swój zaspany wzrok ku górze. Moje oczy natychmiast skrzyżowały się z pięknym spojrzeniem łotra.
– Dzień dobry, Vic. – Wtuliłam się w jego bok jeszcze bardziej i przejechałam dłonią po jego do połowy odkrytym torsie, dostrzegając tym samym zarys niewielkich skaz na jego ciele. Prawie natychmiast przypomniałam sobie, co robiliśmy w nocy.
Na samą myśl gorące rumieńce spowiły moje policzki, a wielki uśmiech zakwitł na moich ustach.
– Jak się czujesz? – Kruczowłosy odwrócił się w moją stronę, dzięki czemu miałam lepszy widok na jego zadowoloną twarz, a następnie delikatnie pogładził kciukiem mój policzek.
– Cudownie. – Przyznałam szczerze i uniosłam się na przedramionach, aby spojrzeć na Victora z góry.
Moje plecy do połowy okryte były białą pościelą, ale nie przejmowałam się tym, że nie mam na sobie ubrania. Victor zresztą też. Po tym jak wyznaliśmy sobie swoje uczucia wiedziałam, że granica w końcu została przerwana, a ja mogłam nacieszyć się widokiem łotra w pełnej okazałości. Tak samo jak on moim.
– Kocham cię. – Powtórzył, kierując na mnie swój pełen uwielbienia wzrok. – I żadna siła tego nie zmieni. – Na dowód swych słów przyciągnął mnie do siebie i opierając plecy o wygodną poduszkę za nim, pocałował czule moje usta.
– Victorze, ja ciebie też. – Odpowiedziałam spokojnie, odwzajemniając gest i przytuliłam go mocno.
Jego dłoń prawie natychmiast wylądowała na mojej głowie, a on wplątał swoje palce w moje włosy, przeczesując je machinalnie.
Za oknem dopiero świtało, więc miałam pewność, że na spokojnie zdążymy na pociąg. Wiedziałam, że w końcu nastał ten dzień kiedy wreszcie miałam zostać żoną Elrona. Niestety nie miałam zamiaru do tego dopuścić, chodźbym miała już nigdy nie wrócić do domu.
Postanowiłam spędzić ten czas z Victorem, zamiast zamartwiać się na zapas.
– Opowiedz mi coś o sobie. – Poprosiłam szybko, dogłębnie przyglądając się każdej ranie na jego ciele. Po niektórych z nich przejechałam delikatnie dłonią, którą po chwili kruczowłosy ujął i złączył ze swoją. – Wiem, że tego nie lubisz, ale...
– Loreen, spokojnie. – Posłał mi uspokajający uśmiech i zaczął gładzić kciukiem wierzch mojej dłoni. – Po prostu słuchaj. – Oznajmił ciszej i odetchnął, odchylając głowę do tyłu, aby chwilę się zastanowić. – Jak wiesz, jestem od ciebie sześć lat starszy. Większość mojego dzieciństwa spędziłem we Francji, ale po śmierci matki wsiadłem na statek, na którym głównie nauczyłem się walki wręcz. Więc gdy tylko dotarłem do portu w Londynie, a było to przed kilkoma laty naturalne, że musiałem sam o siebie zadbać. Właściwie to poznałaś mnie od tej najgorszej strony, Lorie. Zawsze brałem wszystko siłą, większość blizn, które widzisz powstały w skutek mojej nieuwagi. Gdy byłem chłopcem wszyscy zawsze odwracali się do mnie plecami, przez to, że kradłem aby pomóc chorej matce. Byłem w tym naprawdę dobry i obrobienie kogoś nie sprawiało mi większych problemów. Oczywiście, gdy poznałem Jacoba i resztę czarnych charakterów twojego miasta, znów czułem się jakbym miał rodzinę. Ale brakowało mi tego uczucia. Uczucia bycia kochanym.
CZYTASZ
Dama i Łotr ✓
RomansaMiłość ich stworzyła, miłość wyznaczyła im drogę, chroniła ich i czuwała nad nimi. Dopóki trwa miłość, są bezpieczni. Kiedy Anglia wchodzi w okres rewolucji przemysłowej na przełomie XVIII wieku, a Londyn zyskuje upragnioną sławę, na dworze króle...