~5~

2.7K 61 0
                                    

Kobieta powoli otworzyła oczy, była w jakimś nieznanym miejscu. Pomieszczenie było ciemne i ponure. Od razu można było poczuć strach i niepokój. Zeszła z łóżka i niepewnie zbliżyła się do drzwi. Lekko je popchnęła. Otworzyły się, straszliwie skrzypiąc. Po jej plecach przeszedł dreszcz. Niepewnie wyszła na korytarz, który był straszniejszy niż pokój. Obdarta, zagrzybiała tapeta zwisała ze starych,  ścian, a dębowa podłoga była zarwana. Z pomiędzy desek wyłaniały się pajęczyny oblepione kurzem.
Powoli przeszła przez korytarz, rozglądając się nerwowo. Serce podchodziło jej do gardła. Nagle rozległ się huk, ogromne czerwone drzwi przed nią otworzyły się, a ona została wepchnięta do środka przez jakąś tajemniczą siłę.
-No moja droga, znowu się spotykamy… - powiedział jakiś zamaskowany mężczyzna wyłaniający się z ciemnego kąta.
-Kkkim jesteś? - spytała przerażona
-Nie pamiętasz. - przerwał i przesunął się.
Obok niego leżały zakrwawione zwłoki kobiety i mężczyzny.
-To, ty…jak mogłeś zabić moich rodziców, byłam dzieckiem…Co ci zrobili, co ja ci zrobiłam?
-Lubię zabijać. Poza tym zasłużyli sobie na to, a teraz przyszła kolej na ciebie. -  zaśmiał się szyderczo i rzucił się na nią.
-Cora, obudź się…!
Kobieta zerwała się. Była przerażona a z jej oczu spływały łzy.
-Co się stało? Z kim rozmawiałaś? - spytał Liam z troską, ale po chwili otrząsnął się i znów bił od niego chłód.
Nie odpowiedziała, powoli wstała z łóżka i weszła do łazienki. Przemyła twarz zimną wodą i szepnęła do siebie:
-To tylko sen, on nie żyje.
Wzięła głęboki wdech i wróciła do pokoju. Liam siedział na łóżku i nad czymś myślał. Usiadła po drugiej stronie.
-Powiedz, co ci się śniło, krzyczałaś, że ktoś zabił twoich rodziców… - powiedział po chwili
-To nic… - odpowiedziała
-Jeśli dręczy cię to we śnie, to nie wiem, czy takie nic… Mów, pamiętasz, co mi obiecywałaś…? No chyba, że mam zająć się twoim nowym kolegą...
-Nie...!
Cora wzięła głęboki oddech i zaczęła.
-Miałam zwykłe dzieciństwo. Rodzice kochali mnie nad życie. Pewnego wieczoru, położyli mnie spać, ale byłam tak pobudzona, że nie potrafiłam zasnąć. Zabrałam swojego misia i książkę z półki, a potem usiadłam i zaczęłam czytać. Nagle usłyszałam krzyk. Nie wiedziałam co się stało, zabrałam misia i poszłam do pokoju rodziców. Gdy weszłam do środka, rodzice leżeli martwi na podłodze. Mieli rany zadane nożem. Byli nie podobni do siebie. Podbiegłam do nich i zaczęłam ich budzić. Nagle stanął nade mną zamaskowany mężczyzna. Spojrzał na mnie swoimi szarymi pozbawionymi współczucia oczami i podniósł nóż. Na moje szczęście do środka wszedł jego wspólnik i go powstrzymał. Zaczęli się kłócić, a kiedy usłuszeli syreny... Obaj uciekli. Zostali znalezieni martwi kilka dni później. A ja trafiłam pod opiekę mojej ciotki.
-Czyli to on ci się śnił? - spytał chłopak.
-Tak, nie mogę pozbyć się tego koszmaru.
-Przykre.-szepnął i zastanowił się nad czymś. - Dzisiaj przyjdzie lekarz i obejrzy twoją ranę, ja mam dzisiaj dużo na głowie, więc będę u siebie, jakbyś czegoś potrzebowała.
-Jak ten lekarz skończy, to mogę zobaczyć…
-Tego chłopaka, którego wczoraj uratowałaś?
-Tak.
Liam odetchnął i powiedział:
-Tak, powiem, żeby go przyprowadzili. Zostań tutaj i Połóż się, a ja przyniosę Ci coś do jedzenia.
-Co z Brutusem?
-A z kotem... , wszystko w porządku, mój człowiek po niego pojechał. Po wizycie lekarza ci go przyniosą. - powiedział i wyszedł. Był jakby zamyślony, wręcz nieobecny.
Wrócił po chwili z tacą i położył ją przed nią.
-Kawa i ryż na mleku.
-Dziękuję. - powiedziała i upiła łyk kawy.
-Muszę już iść, ale jakbyś czegoś potrzebowała, to zapukaj do drzwi, postawię przed nimi Jacka, będzie do twojej dyspozycji.
Gdy chłopak wyszedł, odłożyła tacę na szafkę i zaczęła nad czymś myśleć.
………………
Po jakimś czasie rozległo się pukanie do drzwi.
-Proszę. - powiedziała dziewczyna zrywając się z miejsca.
- Przysnęło mi się. - Pomyślała.
Do pomieszczenia wszedł wysoki, przystojny szatyn, o niebieskich oczach.
-Witaj, widzę, że dzisiaj czujesz się lepiej.
-Tak, zdecydowanie. - odpowiedziała i wyczekująco spojrzała na mężczyznę
-A, no tak wybacz, mam na imię Max i jestem lekarzem.
-Cora. Wiem kim jesteś, nie mów Liamowi, ale słyszałam waszą rozmowę.
-Nie bój się, nic mu nie powiem. - uśmiechnął się. -Czy byłabyś w stanie mi zaufać? - spytał po chwili. - Muszę obejrzeć twoją ranę.
-Chyba mogę spróbować. - szepnęła.
-Byłoby mi miło. Połóż się i podciągnij bluzkę, a ja zajmę się resztą.
Dziewczyna zrobiła tak jak kazał.
-Wygląda dobrze. - powiedział Max — Powiedz, czy zachowanie Liama w stosunku do ciebie uległo jakiejś zmianie?
-Tak, chyba stał się milszy… ale, mogę o coś zapytać.
-O co chcesz.
-Dlaczego jest taki szorstki i chłodny wobec innych? I nie wiem, dlaczego czuję, że trzyma wszystkich na dystans.
Lekarz wziął głęboki wdech i szepnął:
-Posłuchaj, kiedyś Liam był inny. Uwielbiał towarzystwo innych. Nie wiem czy mogę Ci o tym mówić...-pomyślał przez chwilę. - No dobrze, tylko zachowaj to dla siebie. Był zakochany w siostrze Adriena swojego przyjaciela i obecnego szefa przeciwnej mafii, wydawało się, że ze wzajemnością, ale nie. Lina, bo tak miała na imię, była z nim tylko po to, by donosić swojemu prawdziwemu ukochanemu o poczynaniach Liama, wbiła mu nóż w plecy. Pewnej nocy próbowała go zabić, bronił się i niechcący ją zabił. Adrien, który był do tamtej pory jego przyjacielem znienawidził go i obwinił za śmierć siostry. Po Liamie też nie spłynęło to, jak po kaczce, kochał Linę i przeżywał to bardzo. Od tamtej pory stał się szorstki i chłodny. Czasami nawet popija, nie nałogowo, ale... Myślę, że boi okazywać innym uczucia, po tym, co się stało. Boi się ponownie oddać komuś serce, by sytuacja sprzed lat się nie powtórzyła. Czasami się zapomina, ale rzadko... No dobrze, skończyłem. - powiedział i wstał z miejsca. Musisz jeszcze odpocząć, ale rana wygląda bardzo dobrze. Możesz powoli wstawać, ale bez przesady.
-Dziękuję Max.
-Nie ma za co, gdybym mógł coś jeszcze dla ciebie zrobić…
-Zaczekaj, mam jeszcze jedną prośbę.
Szatyn stanął w pół kroku i wyczekująco spojrzał na kobietę.
-Wczoraj, uratowałam jakiegoś chłopaka. Jest cały poobijany i czy mógłbyś go jeszcze obejrzeć. Proszę.
Lekarz uśmiechnął się i odpowiedział
-Jasne, nie musisz mnie prosić, zrobić coś dla kogoś takiego jak ty to czysta przyjemność.
-Dziękuję. - szepnęła i podeszła do drzwi. Zapukała, a te się otworzyły i stanął w nich wysoki szczupły blondyn o turkusowych oczach.
-Słucham? - spytał
-Czy mógłbyś przyprowadzić tego chłopaka z wczoraj, proszę.
Mężczyzna zdziwiony spojrzał na nią i szepnął:
-Tak, jak sobie życzysz, ale nie musisz nas prosić, wystarczy wydać rozkaz.
-Pozostanę jednak przy prośbach. - powiedziała.
Blondyn poszedł gdzieś i po chwili prowadził już skutego niebieskowłosego. Podał dziewczynie klucze od kajdanek i powiedział:
-Szef mówił, że możesz z nim robić co chcesz...
-Cora, mów mi Cora.
-Dobrze, jakby co to jestem do twojej dyspozycji.
Dziewczyna wprowadziła niebieskowłosego do pokoju i posadziła go w fotelu.
-Uratowałaś mi życie, jestem twoim dłużnikiem. Czy on nic ci nie zrobił? - spytał.
-Spokojnie nic mi nie jest. To jest Max - wskazała mężczyznę stojącego przy drzwiach.- Jest lekarzem, poprosiłam go, żeby cię obejrzał.
-Nie dam mu się dotknąć. To przyjaciel Liama. Już wolę…
-Felix...
-No dobrze, zgoda. - szepnął niebieskowłosy.
Max zaczął go badać.
-Spokojnie, ufam mu. - powiedziała, Gdy lekarz dotknął żeber chłopaka, ten syknął z bólu.
-Dwa złamane żebra, siniaki, otarcia i drobny uraz głowy.-szepnął do siebie. Kręci ci się w głowie? - spytał.
-Nie, nie kręci mi się w głowie - warknął niebieskowłosy.
Max uśmiechnął się lekko i powiedział:
-Żadnych poważnych ran, wystarczy, że trochę odpocznie i nie będzie się narażał Liamowi.
-Dobrze, bardzo Ci dziękuję Max.
-Nie ma za co, zajrzę do ciebie za jakiś czas  i zdejmę szwy. Trzymaj się i uważaj na siebie.
-Ty również. Do zobaczenia.
Gdy lekarz opuścił pomieszczenie, Cora usiadła naprzeciwko Felixa i spytała:
-Gdzie cię trzymają?
-W jakiejś zatęchłej piwnicy, ale nie jest źle. Dzięki tobie dostaję jedzenie, więc wytrzymam.
-Załatwię to tak, żeby dali ci pokój.
-Nie, za dużo już dla mnie zrobiłaś, straciłaś wolność, żeby mnie uratować. Inni nie kiwnęliby nawet palcem. Nie rozumiem po co to zrobiłaś...
- Musiałam...
Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
-Proszę. - powiedziała dziewczyna.
Do pokoju wszedł blondyn i powiedział:
-Szef kazał przekazać, że nie będzie go do rana, więc będę do twojej dyspozycji także w nocy. - przerwał na chwilę. -przyniosłem kota.
-Dobrze. Dziękuję Ci.
-Nie ma za co. - szepnął i chciał wyjść, ale zatrzymał go głos kobiety.
-Hej, gdzie będziesz spał?-spytała i wzięła Brutusa na ręce.
-Na korytarzu, mam przed drzwiami krzesło i…
-Nie ma mowy, masz mnie pilnować tak?
Blondyn zawahał się, ale potwierdził.
-Zostaniesz tutaj, będzie Ci wygodniej i cieplej.
- Ja…
-Jeśli tak... , to jest rozkaz...
-No dobrze, zgoda.
Blondyn zajął drugi fotel a dziewczyna usiadła na łóżku i dalej głaskała swojego pupila.
-Jak masz na imię, to chyba możesz zdradzić?
-Nie zwykłem tego robić, ale… jestem Jack.
-Miło mi, moje imię już znasz jestem Cora.
-Mnie też miło. - odpowiedział blondyn.
Felix wstał z miejsca i usiadł na łóżku obok kobiety.
-Nie mówiłaś, że masz pupilka, uwielbiam zwierzaki.
-Jakoś nie było okazji.
Nagle Brutus uciekł od dziewczyny i wskoczył na kolana blondyna. Zaczął się łasić i mruczeć. Jack zaczął go delikatnie głaskać.
-Hej to nie fair, dlaczego on poszedł do tego…
Nim Felix dokończył zdanie, blondyn obrzucił go gniewnym spojrzeniem.
-... do niego?
Kobieta wstała z miejsca i podeszła do blondyna.
-Musisz być naprawdę miły, bo Brutus nie lubi każdego.
-Wydaje ci się, po prostu lubię koty.
-No, jak chcesz. - powiedziała. - przeproszę was na chwilę, pójdę się wykąpać.
-Jasne, ja odprowadzę tego chłopaka do jego celi.-szepnął Jack
-Nie, on zostaje tutaj. - powiedziała — I bez dyskusji.
Niebieskowłosy wytknął język na blondyna, a ten przymrużył oczy i przejechał palcem po gardle.
Felix przełknął głośno ślinę i błagalnie spojrzał na kobietę.
-Nie pozabijajcie się, jak mnie nie będzie. Jack szczególnie mówię do ciebie.
-Jasne. - szepnął.
Kobieta weszła do łazienki, rozebrała się i weszła pod prysznic. Zastanawiała się, dlaczego Liam wróci tak późno. Myślała też nad tym co powiedział jej Max. Po jakimś czasie wyszła, ubrała się i wróciła do pokoju. Felix spał w najlepsze na jednym fotelu, przykryty kocem. A Jack spał na drugim. Dziewczyna zabrała koc z łóżka i okryła nim blondyna
-Dobranoc.
Położyła się  i nie wiedząc kiedy, zasnęła. Nie wiedziała, że blondyn nie spał i cały czas obserwował jej poczynania.

Mój bandytaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz