~23~

2.5K 56 9
                                        

-Hyte, wszystko gotowe?
-Tak, wystarczy teraz wyruszyć i zaczekać na Liama w porcie.
-Świetnie, załaduj tych dwóch do bagażnika i jedziemy.
-Z wielką przyjemnością szefie. - szepnął i uśmiechnął się chytrze.
W tym czasie Evan wsiadł do samochodu i zagłębił się w myślach.
Zastanawiał się, czy Hyte czegoś nie kombinuje i czy jego plan wypali.
-Zrobione szefie. - powiedział nagle mężczyzna w masce i usiadł w fotelu obok kierowcy.
-Świetnie, teraz ruszamy
///////////////////////////////////////////////////////
Liam wsiadł do czarnego audi i spojrzał w okno swojej sypialni.
Kochał Corę i trudno było mu ją opuszczać i denerwować, szczególnie teraz. Gdyby nie to, że Evan niszczy mu życie kawałek po kawałku, nie reagowałby i mógłby w końcu cieszyć się życiem, z ukochaną i dzieckiem.
-Liam, wszystko gotowe… ruszamy? - spytał Nick.
-Tak. - odpowiedział i jeszcze raz spojrzał w okno.
Ruszyli.Liam wybrał drogę przez miasto. Minął kino, kamienicę Cory i zaułek, w którym pierwszy raz ją usłyszał.
Wzdychnął ciężko i spojrzał w telefon.
Była 21:47. Droga minęła im w milczeniu. Do portu wjechali o 21:58. Nick i Jerry wysiedli z samochodu pierwsi, potem wysiadł Liam.
-No braciszku, już myślałem, że nie przyjedziesz. - szepnął szatyn, fałszywie się uśmiechając.
-Gdzie Adrien i Felix? - spytał bez ogródek kruczowłosy.
-Hyte przyprowadź ich. - warknął Evan.
Mężczyzna w masce przyprowadził zakładników. Byli cali poobijani i ledwo żywi.
-Teraz ich Puść, masz mnie, więc daj im spokój.
-Puść ich. - szepnął do Hyta.
Podwładny posłusznie puścił zakładników.
-No idźcie stąd, zanim zmienię zdanie. - warknął.
Felix i Adrien powoli zbliżyli się do Liama.
-Przepraszam… - szepnął białowłosy ledwo trzymając się na nogach. Niebieskowłosy był w nieco lepszym stanie.
-Nie przejmuj się, idź do samochodu.
-Ja zostanę. - powiedział Felix
-A teraz wyjmij broń i zobaczymy kto jest lepszy.-warknął Evan.
Liam wyjął z kabury Glocka i zbliżył się do brata.
Stali w bezruchu.
-Nadal jesteś tak samo głupi. - warknął szatyn
-A ty tak samo wredny i okrutny.
Nagle Evan podniósł broń. Liam w ułamku sekundy oddał strzał i szatyn padł martwy. Kruczowłosy odetchnął z ulgą i odwrócił się.
Nagle zza jednego z kontenerów wyłonił się Hyte i wycelował do niego. Felix podbiegł do kruczowłosego. Rozległ się strzał.
-Kurwa… Liam!
-Nie!
**********************************************
Cora siedziała jak na szpilkach nie mogła spać.
-Spokojnie, na pewno nic mu nie jest. - powiedział szatyn i uśmiechnął się niewyraźnie.
-Mam nadzieję. - szepnęła.
Gdy mężczyzna wyszedł na chwilę, otworzyła pudełko, które dostała od Liama.
Był w nim złoty kluczyk i mała karteczka z napisem pierwsza szuflada w biurku.
Cora zbliżyła się do biurka i dopasowała klucz do szuflady. Otworzyła ją. Był w niej list i pierścionek.
Zaczęła czytać:

Nie zacznę tego listu jakoś szablonowo. Zawsze nudziły mnie schematy. Zanim pojawiłaś się w moim życiu, czegoś mi brakowało, czegoś, czego nie mogłem sam zapełnić ani w żaden sposób uzyskać. Godzinami zastanawiałem się co to…
To była miłość. Od kiedy tylko usłyszałem twój głos w zaułku, wiedziałem, że to Ty. Moje serce biło szybciej. Uwielbiam twój uśmiech, twoją dobroć, twoją urodę. Kocham wszystko, co związane z tobą. Nawet twoja zadziorność, samowystarczalność i odwaga mnie urzekają. Będę za tym tęsknił. Pokochałem cię z całego serca i chciałbym, żebyś o tym wiedziała.
Pierścionek, który dołączyłem do listu, to miała być taka pieczątka. Chciałem spędzić z tobą resztę mojego życia. Zapamiętaj:
Może mnie już nie ma, ale na zawsze zostanę w twoim sercu, a chwile, które razem przeżyliśmy na zawsze zostaną ze mną, bo to najwspanialsze, co mogło mi się przytrafić…
Kocham Cię.
Na zawsze twój
Liam.
W jej oczach stanęły łzy. Czuła na sercu ogień, który może zgasić tylko widok ukochanej osoby. Usiadła na łóżku i zaczęła oglądać pierścionek.
Nagle na podjazd wjechał samochód.
Cora zerwała się z miejsca i zbiegła na dół. Drzwi się otworzyły. Stanął w nich Nick, nie wyglądał na zadowolonego. Za nim wszedł Adrien i Jerry, obaj byli załamani.
Cora stała jak słup soli bała się tego co może usłyszeć.
-Gdzie jest Liam?
W tej samej chwili drzwi znów się otworzyły i stanął w nich kruczowłosy.
Dziewczyna podbiegła do niego ze łzami w oczach i mocno go objęła. Odwzajemnił uścisk i pocałował ją w czoło.
-Nic ci nie jest, już się bałam…
- Ja jestem cały, ale Felix…
Osłonił mnie własnym ciałem… Gdyby nie on, nie byłoby mnie tutaj. - szepnął.
Cora posmutniała.
-Jak to się stało?
- Wygrałeś pojedynek z Evanem, zabiłem go. Ale popełniłem błąd, odwróciłem się plecami do Hyta. Wymierzył do mnie i strzelił z zaskoczenia, a Felix odepchnął mnie w ostatniej chwili, ale sam dostał.
Jego ostatnie słowa brzmiały ,, zajmij się nimi,,
-Powiedziałem mu, że będziecie rodzicami. - szepnął nagle Białowłosy
— Stwierdził, że nie da zabić ani ciebie, ani jej… Dotrzymał słowa.
-A co z Hytem? - spytał Bruce
-Spieprzył, nie mam pojęcia gdzie, ale go dopadniemy. - szepnął Nick.

Wow naprawdę dziękuję, jeśli ktoś tutaj dotarł, planuję drugą część, ale najpierw zabieram się za skończenie poprzednich książek do usłyszenia.

Mój bandytaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz