~10~

1.7K 38 0
                                    

Następnego dnia rano, Corę obudziło ciche mruczenie kota. Delikatnie uchyliła oczy i zobaczyła przed sobą twarz chłopaka. Czarne włosy opadały na zamknięte teraz szmaragdowe oczy. Odwróciła się, nie chcąc na niego patrzeć. Nadal bolało ją serce i chciało jej się płakać, ale nie chciała mu tego pokazywać. Usiadła na krawędzi łóżka i zauważyła, że zielonooki ma dłoń owiniętą zakrwawionym bandażem. Chciała ją złapać, ale szybko cofnęła rękę. 
-To nic. - usłyszała za sobą. - Nie musisz się martwić. 
-Nie martwię się. Nie obchodzi mnie to, co się z tobą dzieje… 
Liam odetchnął i podniósł się do siadu. 
-Dobrze, skoro tak twierdzisz… - wstał i wszedł do łazienki.
Kobieta spuściła wzrok. Nadal zastanawiała się, co teraz ma w planach kruczowłosy. Ten wyszedł z łazienki i nie patrząc w jej kierunku opuścił pokój. 
-Może spróbuję się uwolnić. - szepnęła i szarpnęła skutą rękę. Po nadgarstku spłynęła krew. Kobieta przetarła ją i oparła głowę o oparcie łóżka. W tym samym momencie do pomieszczenia znów wszedł Liam. Położył obok niej talerz z jedzeniem i złapał ją za rękę. 
-Puść mnie! - warknęła. 
-Skaleczyłaś się, trzeba to przemyć. - powiedział spokojnie i wyjął z kieszeni spodni klucz. Rozkuł jej rękę i pociągnął ją do łazienki. 
Odkręcił wodę i podłożył pod nią rękę Cory. Ta się nie odzywała, nawet na niego nie patrzyła. 
-Chociaż na mnie spójrz. Nie wypali ci oczu. - szepnął i uśmiechnął się niewyraźnie. 
Odpowiedziała mu cisza. Odetchnął i owinął jej rękę bandażem. Potem wrócił do pokoju i przykuł drugą rękę kobiety do łóżka. 
-Zjedz coś i nie szarp się, bo zedrzesz sobie drugą rękę. - powiedział. - Gdybyś czegoś potrzebowała, to wołaj, jestem w pokoju obok. 
Opuścił pokój. 
Cora niechętnie zjadła część kanapek i nie mając zajęcia położyła się. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziła się wieczorem. Pod willę podjechał jakiś samochód. Zerwała się i chciała podejść do okna, ale zatrzymały ją kajdanki. 
-Cholera! - warknęła i sięgnęła po pudełko z lekiem od Maxa.
Na dole było słychać szmery i odgłosy kłótni. 
-Co ty tu Kurwa robisz!? - rozległ się strzał. 
Dziewczyna podniosła się i zaczęła szarpać rękę, a potem wyjęła z pudełka małe urządzenie i kliknęła przycisk na nim.
-Co tam się dzieje? - spytała samą siebie. Po chwili na korytarzu rozległy się kroki i odgłosy wleczenia. 
-Ja idę po dziewczynę, a wy go trochę obijcie, tylko tak, żeby nie miał siły, a nie tak, żeby go zabić. Potem go zwiążcie i zakneblujcie. 
Kobieta szybko rzuciła urządzenie pod łóżko, rozszerzyła oczy i jeszcze bardziej zaczęła się szarpać. Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich wysoki mężczyzna o szarych oczach i prawie białych włosach. Trzymał w ręku broń. Spojrzała na niego i cofnęła się nieznacznie. 
-Mhhhhh, nie musisz się bać. - szepnął i schował broń — Nic ci nie zrobię. Mam na imię Adrien. Wiem, że Liam cię porwał i trzymał wbrew woli. To prawda? 
-Tak. - odpowiedziała niepewnie.
-Dobrze, mam dla ciebie propozycję. - zaczął. - Zapewne wiesz, co zrobił z moją siostrą. To zwyrodnialec. 
Coś w pokoju obok trzasło. Dziewczyna obejrzała się a potem spojrzała pytająco na białowłosego. 
-Spokojnie, nie przejmuj się tym. Wracając do tematu, nie zasługuje nawet na to, by tak szybko umierać, ale mam pomysł. Zauważyłem, że darzy cię jakimś uczuciem. 
-Do czego zmierzasz? - spytała. 
-To proste, dam ci okazję, by się zemścić, za porwanie i krzywdy, które Ci wyrządził. Doszło też do mnie to co powiedział o tobie do swojego brata, w końcu to on podał mi wszystkie namiary. 
-Co miałabym zrobić?
- Dam ci broń, a ty pójdziesz do niego, spojrzysz mu w oczy, powiesz jak bardzo go nienawidzisz i pociągniesz za spust. Dla tego psa to i tak zbyt łagodna śmierć. 
-Jeśli to zrobię, co zrobisz ze mną? - spytała, a w jej głowie zrodził się pewien plan.
-Moja siostra nie żyje, byłaby teraz w twoim wieku, nie skrzywdzę cię. Jeśli pomożesz mi to zrobić, to dostaniesz górę pieniędzy, nową tożsamość i będziesz wolna. W każdym razie dostaniesz, to co będziesz chciała. - powiedział i podszedł do dziewczyny na odległość kilku centymetrów. 
-A jeśli się nie zgodzę?
-Nic do ciebie nie mam, ale nie będę mógł cię puścić. Nie jesteś głupia, wiesz co to znaczy… trafisz do mnie...
Zastanów się, chcesz dla tego śmiecia zaprzepaścić swoje życie? Posłuchaj, widziałem przez kamerę w guziku, jak ratujesz go przed mordercami, których wynająłem. Jesteś cholernie odważna, więc mam do ciebie szacunek. Nie chcę cię zabijać,ani krzywdzić, ale jeśli mnie zmusisz to się nie zawaham… Zgadzasz się czy nie? 
Kobieta myślała przez chwilę, a potem szepnęła:
-Zgoda, ale… 
-Słucham? - spytał chłopak. 
-Daj mi telefon, chcę zadzwonić do przyjaciela i zapytać, czy ludzie Liama nic mu nie zrobili. 
-Kombinujesz coś. - warknął.
-Nie, proszę cię...
-Zgoda, trzymaj, ale będę przy rozmowie. - powiedział i złapał Corę za rękę, rozkuł ją i podał jej komórkę. 
-Trzy minuty. - warknął. 
-Dobrze. 
Wpisała numer i zadzwoniła. Po drugiej stronie odezwał się głos. 

-Hej, nic ci nie jest? Tak. Jutro. Dobrze. Tylko nie zapomnij zabrać psa. Tak. Jak najszybciej. Dobrze, muszę kończyć, tylko pamiętaj o psie nadajnik ma w obroży... - rozłączyła się. 
-Skończyłaś? - spytał. 
-Tak, daj mi broń. - powiedziała. 
-Hola, Hola, skąd mam wiedzieć, że nie zastrzelisz mnie, a nie jego? 
-Trochę wiary, poza tym widziałeś, że przykuł mnie do łóżka, to chyba nie jest oznaka sympatii. 
Kretyn złamał mi serce tym co powiedział, więc teraz ja wyrwę jego serce prosto z piersi. - z trudem dokończyła zdanie.
Białowłosy ironicznie podniósł brew i podał jej broń. 
-Trzymaj, tylko żeby było jasne. Masz jeden nabój. 
Więc nie masz szans na powodzenie, jeśli coś kombinujesz. 
-Rozumiem. - szepnęła. 
-Chodź. - Puścił ją przodem i poprowadził do jednego z pokoi. Otworzył drzwi i warknął do osiłków stojących nad skulonym brunetem. 
-Podnieście go tak, żeby klęczał i wynocha. 
-Wiesz co robisz? - spytał nagle Evan wstając z fotela stojącego za drzwiami. - Chcę mieć stuprocentową pewność, że ten pieprzony imbecyl zdechnie. 
-Tak, nie martw się o to. Idźcie do salonu. A ja zostanę tu z nimi i wszystkiego dopilnuję. 
Gdy osiłki odeszły od Liama, dziewczyna zobaczyła, że jest związany i zakneblowany. Ma rozwalony łuk brwiowy i pękniętą wargę. Ledwo trzymał się na kolanach. Do tego na prawym boku miał ranę postrzałową i wyraźnie złamaną rękę. 
Białowłosy podszedł do niego i złapał go za włosy. Pociągnął je, tak by ten patrzył mu w oczy. 
-Mówiłem, że cię dorwę i zapłacisz mi za Linę. 
Kruczowłosy spuścił z niego swoje szmaragdowe, załzawione oczy i spojrzał na Corę.
-O, o nią się nie martw. Nie skrzywdzę jej, bo jest niewinna. Jest moim narzędziem zemsty... Ona cię zabije...Osoba, której pierwszy raz od dłuższego czasu zaufałeś. 
Jak się z tym czujesz? 
Liam spuścił wzrok. Odetchnął i ze smutkiem, ale dyskretnie spojrzał na kobietę. 
-No dalej, najpierw powiedz, co o nim myślisz. A potem strzelaj. 
-Ja…-zaczęła. Przed oczami pojawił jej się obraz chwil spędzonych z brunetem. Zastanowiła się chwilę, a potem powiedziała. - Ja mam lepszy pomysł. - zbliżyła się do białowłosego i szepnęła mu coś na ucho. Liam spojrzał na nich odważnie i przełknął. 
-Dobry pomysł. - powiedział i wyszedł z pokoju. 
W tym czasie Cora zbliżyła się do Liama i delikatnie dotknęła jego opuchniętego policzka. 
-Co oni ci zrobili? - spytała z troską. 
Zielonooki odtrącił jej rękę i spojrzał na nią oczami przepełnionymi żalem. 
-Spokojnie, Zaufaj mi, proszę. - szepnęła i wróciła na swoje miejsce. W tym samym momencie wrócił szarooki. Trzymał w ręku kawałek łańcucha i nóż. 
-Masz i rób co mówiłaś. - warknął. 
-Przywiąż go do łóżka. A ja zajmę się resztą. 
Adrien podszedł do kruczowłosego i szarpnął go za włosy. Przytargał go pod łóżko, a potem go na nie rzucił i przywiązał jego ręce do ramy. 
-Jest twój. - powiedział i usiadł na fotelu za drzwiami. 
-Dziewczyna wzięła do ręki nóż i łańcuch, a potem zbliżyła się do łóżka. Usiadła na biodrach kruczowłosego i zaczęła rozpinać jego koszulę. Spojrzał jej w oczy. Nie wiedział co kombinuje, ale postanowił jej zaufać. Gdy skończyła przyłożyła mu nóż do klatki piersiowej.
Jego oddech znacznie przyspieszył, gdy poczuł chłodne ostrze na skórze. Cora nachyliła się nad nim i szepnęła mu do ucha:
-Wytrzymaj jeszcze chwilę. Jack już jedzie. Wzdrygnij się, żeby nic nie podejrzewał. 
Chłopak zrobił tak jak kazała. 
-Nie baw się z nim tylko przejdź do rzeczy. - warknął zniecierpliwiony Adrien. 
W tym samym momencie na dole rozległy się strzały. 
-Co do…!? - spytał. 
-Na reszcie. - szepnęła dziewczyna.
-Oszukałaś mnie. - szepnął i przyłożył pistolet do skroni dziewczyny. 
Liam wymamrotał coś przez knebel szarpnął się i rozszerzył oczy, a Cora schyliła się i postrzeliła szarookiego, a potem ukłuła go naszyjnikiem i związała łańcuchem. 
Nagle drzwi się otworzyły. Stanął w nich Jack. 
-Bogu dzięki, nic wam nie jest. 
Kobieta odetchnęła z ulgą i szepnęła z ironią:
-Nie mogłeś dłużej? 
-Wybacz… 
-Zabierz Adriena do samochodu, co z bratem Liama? 
-Zwiał, ale zastrzeliliśmy trzech jego ludzi. - szepnął i zrobił tak ja dziewczyna kazała. Gdy wyszedł, zdjęła knebel z ust kruczowłosego. 
- Jak się czujesz? - spytała i zaczęła rozwiązywać jego ręce. 
- Jakbym wpadł pod tira.-uśmiechnął się niewyraźnie. 
-Nawet nie żartuj. - Powiedziała. 
-Prawie do samego końca wierzyłem, że naprawdę chcesz mnie zabić. - zaczął. - Nie zdziwiłbym się, gdybyś to zrobiła. Byłem...
-Nie mówmy o tym teraz. Wracajmy do domu i niech Max cię obejrzy. 
-Zaczekaj. - szepnął i przyciągnął ją do siebie. Złączył ich usta. - Dziękuję — szepnął. - Później mogę nie mieć okazji. 
-Nawet tak nie mów. - powiedziała i pocałowała go w czoło.- Wstawaj idziemy do samochodu. Wszystko będzie dobrze.























Mój bandytaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz