Szarooki leżał na łóżku i wpatrywał się w sufit. Nagle zadzwonił do niego telefon.
Podniósł go do ucha.
-Słucham… Chyba żartujesz, zaraz tam będę, czekajcie na mnie…
Zerwał się z miejsca i błyskawicznie podszedł się ogarnął. Wyszedł z pokoju i chciał powiedzieć o wszystkim Liamowi. Gdy szedł korytarzem, usłyszał rozmowę.
-Liam wspaniałe, gratuluję. Zajmę się Córą.
-Ja też się cieszę. Od zawsze marzyłemby zostać ojcem i świetnie, że mam takiego fachowca. Tylko mam pewne obawy.
-Haha nie przesadzaj. A tak w ogóle, dasz radę, będziesz świetny.
Białowłosy odetchnął i cofnął się. Zrezygnował z poinformowania Liama o tym co planował. Nie chciał narażać przyjaciela, szczególnie teraz. Gdy rozmowa ucichła szybko dostał się do drzwi.
-Gdzie się wybierasz? - spytał nagle Nick.
-Ja muszę już… jechać. Powiedz Liamowi, jeśli możesz.
-Jasne nie ma sprawy, tylko uważaj na siebie.
-Dzięki, do zobaczenia.
Szarooki opuścił dom i wsiadł do samochodu. Znów zadzwonił telefon.
-Czego chcesz?! - warknął. - Nie waż się go tknąć…! Dobra, przyjadę sam, za dwie godziny… Dobrze, już jadę, tylko go zostaw… Tak, tylko już przestań…
Rozłączył się i odpalił silnik. Ruszył i zadzwonił:
-Halo Michael… Nie wrócę… Mają Felixa, dzwonili… Muszę po niego jechać. Torturują go… Zajmij się wszystkim… Do Zobaczenia. - Rozłączył się. - Gdziekolwiek
Podjechał pod ogromną willę i wysiadł z samochodu. Brama otworzyła się automatycznie. Białowłosy wszedł na posesję bez zawahania się.
-Odłóż całą broń i na kolana. - Warknął ochroniarz.
Szarooki zrobił tak jak mu kazano. W głowie miał tylko to by uratować kuzyna i by Liam był bezpieczny. Osiłek podniósł go na nogi i wprowadził do pokoju Evana.
-Mam go szefie. - szepnął ochroniarz.
-Doskonale, zostaw nas. - warknął i podszedł do białowłosego.
-Znowu się spotykamy…
-Jak widać. - powiedział Adrien
-Jak mogłeś mnie tak zawieźć. Mogłeś go zabić i mieć spokój, ale ty wolałeś się przed nim korzyć.
-Nie musiałem… A ty jesteś popieprzony. Okłamałeś mnie, Phila i Linę. Do tego pozbyłeś się ich… Teraz moja kolej?
-Nie, nic nie rozumiesz. Wykorzystam ciebie i twojego kuzyna jako przynętę na Liama. Nie mam zamiaru czekać dwa tygodnie na ten pieprzony pojedynek. Załatwimy to jeszcze dzisiaj.
-Liam się nie zgodzi.
-To niby czemu? Mam jego najlepszego przyjaciela, za jakieś dwie godziny wyślę mu filmik z waszych tortur i zgodzi się bez wahania.
-Jesteś najgorszą kanalią, jaką widziałem.
-Dziękuję, że zauważyłeś. - uśmiechnął się i wyszedł z pokoju.
…………………………………………………Nie widzieliście Adriena? - szepnął kruczowłosy wchodząc do salonu.
-Nie.-odpowiedziała dziewczyna.
-Ja też nie. - odezwał się Bruce
-Ja go widziałem. Kazał ci przekazać, że musiał już jechać.
-Przecież mówiłem mu, że to niebezpieczne. - usiadł obok Cory.
-Miau.-miauknął kot i wskoczył na jego kolana.
-O kotku, Czyżbyś w końcu mnie polubił? - spytał.
-Najwyraźniej. - szepnęła i oparła głowę o jego ramię.
Chłopak zaczął ją delikatnie głaskać.
-Liam, telefon do ciebie… - powiedział Nick.
-Już idę. - szepnął i delikatnie wstał z miejsca.
Podniósł słuchawkę.
-Słucham? Nie… To niemożliwe… Kurwa! Moja cierpliwość właśnie się wyczerpała. Dobrze, zaczekam… Do usłyszenia.
-Odłożył słuchawkę i warknął coś pod nosem.
-Liam, co się stało?
-Porwał Adriena, Kurwa, najpierw porwał Felixa, a teraz jego. Do tego kazał Michaelowi czekać na dalsze wytyczne. Czarno to widzę.
-Co za kanalia. - powiedział Nick.
-Chyba będę musiał zgodzić się na wszystko co zaproponuje…
-Nie, to przecież wyrok śmierci.
-To moi przyjaciele…
-A ty będziesz miał na głowie dużo więcej. - szepnęła kobieta i wstała z miejsca. Szybko udała się na górę.
Liam odprowadził ją smutnym wzrokiem i usiadł na sofie.
-Kurwa, ale wybrał sobie moment…
-Liam, spokojnie. Wszystko będzie dobrze.
Jakoś ich odbijemy, bez przystawania na ich warunki.
-Nie sądzę, żeby to nam wyszło.
-Pozatym, o jakich sprawach ona mówiła…?
-Będę ojcem…skrzywdziłem tylko i ją i to dziecko. Gdybym mógł cofnąć czas…
-Nie użalaj się nad sobą tylko weź się w garść. Idź do niej, powiemy Ci, jak coś będzie wiadomo. - powiedział nagle Bruce.
-Masz rację. Dzięki. - szepnął kruczowłosy i wstał z miejsca. Wszedł na górę i wszedł do sypialni.
-Odejdź. - szepnęła kobieta nie odwracając się. Czuła żal. Bała się o Liama. Bała się, że już nigdy go nie zobaczy, nie przytuli, nie spojrzy w oczy.
Chłopak nie odpuszczał usiadł obok niej i delikatnie ją objął. Nie wytrzymała. Zaczęła płakać.
-Nie płacz. Muszę im pomóc. Nie mogę zostawić przyjaciół…
-Wiem, ale… boję się, że już nigdy cię nie zobaczę.
Liam nie wiedział co ma powiedzieć.
-Coro. - spojrzał jej w oczy. - Nawet jeśli coś mi się stanie, zostanę przy tobie i będę pilnował, żeby tobie, ani jemu… - delikatnie położył dłoń na brzuchu dziewczyny. - nic się nie stało.
- Wolę, żebyś został tutaj, nie walczył z nim…
-Wiesz, że nie mogę, nigdy nie będziecie bezpieczni.
-Tak, wiem…
-W razie najgorszego masz jeszcze Jerry’ego, Nicka, Jacka, Maxa, i Bruce’a. Nie zostawią cię. - pocałował ją w czoło.
Objęła go.
-Kocham cię.
-A ja kocham ciebie. - szepnął.
……………
Rozległo się pukanie do drzwi.
-Liam, przysłali coś… musisz to zobaczyć… - powiedział Nick wchodząc do pokoju.
-Już idę. - powiedział kruczowłosy i podniósł się do siadu.
-Idę z tobą. - powiedziała dziewczyna.
-Zostań, to może być zbyt drastyczne. Proszę cię.
-No dobrze. - szepnęła.
Liam wyszedł z pokoju i zszedł na dół.
-Co przysłali?
-Jedną wielką masakra. - powiedział Nick i odwrócił wzrok.
Nagle na nagraniu pokazali zakrwawionego Adriena.
-Jeśli chcesz odzyskać kolegę żywego, to staw się o 22 w porcie. Rozstrzygniemy to raz na zawsze.
Białowłosy odezwał się ostatkiem sił.
-Liam, nie rób tego, masz ważniejsze sprawy na głowie niż my, ciesz się nimi…
- Dla twojego dobra, lepiej niech się stawi.
Jeśli nie przyjedziesz Liamie, twoi przyjaciele marnie skończą…-nagranie się skończyło.
Zielonooki usiadł na kanapie i złapał się za głowę.
-Nie wiedziałem, że mój rodzony brat jest takim potworem. Zabiję go za to co robi…
-Liam, spokojnie, emocje nam nie pomogą.
-To, co mam zrobić?
-Uspokój się i zdecyduj czy jedziemy, czy nie.
-Jedziemy, zostały nam dwie godziny…
……………………..
Kobieta siedziała na łóżku, nadal była zrozpaczona i martwiła się o kruczowłosego. Miała złe przeczucia.
-Miau. - na jej kolana wskoczył kot.
-Brutusie, naprawdę się martwię. - szepnęła i objęła go lekko.
Nagle do pokoju wszedł Liam.
-Przyszedłem się pożegnać, tak na w razie czego…-szepnął i uśmiechnął się niewyraźnie.
Kobieta zerwała się z miejsca i rzuciła mu się na szyję.
-Uważaj, proszę. - szepnęła i schowała głowę w zagłębieniu jego szyi.
-Będę… Pamiętaj Zawsze będę cię kochał. - szepnął i podał jej małe pudełeczko.
-Otwórz to, kiedy mnie zabraknie… - wyszedł, a do pokoju wszedł Bruce.
-Zostanę z tobą. - szepnął i delikatnie ją objął.
CZYTASZ
Mój bandyta
Mystery / ThrillerCora jest zwykłą młodą szatynką o oliwkowych oczach. Mieszka sama w małym mieszkaniu, a jej jedynym towarzyszem jest należący do niej kot Brutus. Pewnego wieczoru, gdy kobieta wraca z pracy, napotyka na swojej drodze rannego mężczyznę. Co się stanie...