Obudził go hałas tłuczonego szkła. Jedna z pielęgniarek schyliła się pozbierać resztki czegoś, co kiedyś mogło być fiolką, lub innym naczyniem. Jakiś mężczyzna w białym kitlu sprawdzał parametry. Jak przez mgłę Severus poczuł, że ktoś gładzi go po dłoni. Czemu wszystko go tak boli...? Gdzie jest i co, na Merlina się tu dzieje? Jedyne co mężczyzna pamiętał to wielki wąż, kąsający go ile sił...miał umrzeć. Czy to jest niebo? -Urgh.. - wycharczał. Jego gardło było takie suche i obolałe. Chciał się napić, ale nie mógł unieść głowy. Uścisk na dłoni się zwiększył. -Cii... - odezwał się ciepły głos. - Jestem przy tobie. Wszystko będzie w porządku...nie ruszaj się... - dodała i czarnooki poczuł jak ktoś całuje go w tą samą dłoń. Mężczyzna chciał powrócić do krainy snów. Powrócić do cichego, spokojnego i ciepłego objęcia Morfeusza. Tak, tego właśnie mu brakowało. -Odpocznij, Severusie... - odezwał się nagle ten sam głos. Snape chciał zobaczyć do kogo należy owy głos, lecz jego powieki wydawały się zbyt ciężkie. - Jestem przy tobie - dodała. Severus zapadł w sen. **JEST TO DRUGA CZĘŚĆ POWIEŚCI PT. BÓL-CZYLI PRAWDZIWE UCZUCIA MISTRZA ELIKSIRÓW** jeśli jesteś tu pierwszy raz, zapraszam do przeczytania części pierwszej! Uwaga: zawiera treści nieodpowiednie dla młodszej widowni (czyt. Przemoc, przekleństwa, sceny erotyczne).