Początek cz.1

5.1K 131 113
                                    

Właśnie zaczął się nowy rok w Hogwarcie. Wszyscy uczniowie zbierali się na peronie 9 i 3/4, czekając na przyjazd pociągu. Wykorzystywali ostatnie minuty przed przyjazdem maszyny na żegnanie się ze swoim rodzinami. Dla wielu ten moment był bardzo wzruszający. Jedną z tych osób, która starała sie nie okazywać przerażenia była nowa uczennica - Veronica Wenter. Mimo ogromnego strachu próbowała zachować zimną krew. Był to pierwszy raz gdy ta rozstaje się na dłuższy czas z domem rodzinnym. Niestety nastąpił czas rozłąki.

- Przyjechał - pokazała palcem.
- Tato, musimy się pożegnać - zwróciła się w jego stronę.

- Właśnie widzę, ale na pewno dasz sobie radę? - zapytał zmartwiony ojciec.

- Czas pokaże, ale muszę w końcu wyjść do ludzi, zaczerpnąć życia. Ile można uczyć się w domu.

- Masz racje, trzymaj się - mocno ją przytulił.
- Kocham Cię.

- Ja ciebie też - powiedziała, po czym wsiadła do pociągu.

Dziewczyna zaczęła szukać wolnego przedziału, gdy nagle maszyna mocno przyspieszyła, a uczennica wraz ze swoimi rzeczami bezwładnie poleciała do przodu, wpadając na wysokiego blondyna.

- Co ty wyrabiasz głup.. - zaczął  zdenerwowany chłopak. W pierwszej chwili chciał nakrzyczeć na nieznajomą, ale gdy ten ujrzał jej duże zielone oczy i lśniące brązowe włosy zamilkł.

- Najmocniej przepraszam, nie chciałam - mówiła zestresowana dziewczyna, podnosząc walizkę.

- Nic się nie stało, naprawdę. A powiedz mi jak się nazywasz? Bo cię nie kojarzę - spojrzał zaciekawiony.

- Nazywam się Veronica Wenter i będę chodzić do 5 klasy. Jestem nowa, a ty jak masz na imię?

- Draco Malfoy i też jestem na piątym roku. Może usiądziemy? Zaprowadzę cię do mojego przedziału - chwycił walizkę dziewczyny.

- No...dobrze - odparła lekko zakłopotana.

Po chwili nastolatkowie dotarli w miejsce docelowe.

- Goyle, Crabbe spływajcie stąd! - rozkazał władczym tonem.

- Już Malfoy - chłopcy posłusznie opuścili przedział.

- Usiądź sobie, teraz możemy w spokoju porozmawiać.

- Tak, a kim byli ci dwaj. To twoi przyjaciele?

- Nie, to tylko moi współlokatorzy, ale to nieważne powiedz mi czemu dopiero teraz zaczynasz tu naukę? To trochę dziwne, każdy rozpoczyna od pierwszej klasy - bardzo go to ciekawiło, że aż nie mógł się powstrzymać przed zadaniem tego pytania.

- Wiem, że to niestandardowe, ale miałam ważny powód - westchnęła.

- Opowiesz? - popatrzył jej w oczy.

- Ymm...no dobrze - powiedziała niepewnie.
- Tak naprawdę dostałam list przed rozpoczęciem pierwszej roku, ale nie dałam żadnej odpowiedzi. Dochodziło do sytuacji, że przychodziło do domu ponad 100 listów, lecz dalej bez wiadomości zwrotnej. Jednak pewnego dnia w progu drzwi wejściowych mojego domu stanął Albus Dumbledore, dokładnie pamiętam ten dzień... - wzięła głeboki wdech.
- Drzwi otworzył mu mój tata. Sam kiedyś się tam uczył i od razu poznał starego dyrektora. Zaprowadził go do mojego pokoju, a sam poszedł zrobić coś do picia. Wtedy zaczęliśmy rozmowę, Albus próbował dowiedzieć się czemu nie odesłałam żadnego listu. Ja zbywałam go odpowiedzami w stylu "nie wiem" czy "tak po prostu". Mimo to Dumbledore dalej drążył temat, zapytał się mnie czy mam może jakieś problemy. W tym momencie nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Czułam jak łzy napływają mi do oczy. Nagle do pokoju wszedł tata i zaczął wyjaśniać, że od zawsze uczę się w domu. Tak naprawdę prawie w ogóle nie opuszczam mieszkania. Powodem tego jest śmierć jego żony, mojej mamy... - ledwo wydusiła z siebie ostatnie zdanie.

Ślizgoni potrafią kochać [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz