Wyprawa

797 46 0
                                    

                        

Przez kolejne 3 dni chłopak prawie nie opuszczał pokoju. Czuł się przybity, ciągle myślał o rozmowie z ojcem. Ten nieraz mówił mu jak bardzo go zawiódł, ale każde takie słowa bolały coraz go bardziej. W końcu jednak dostał od niego list:

Witaj Draco
Piszę, bo mam do ciebie małą prośbę. Nie dawno zgubiłem w Zakazanym lesie jeden ze swoich pierścieni. Mój ulubiony, czarny z wygrawerowanym imieniem. Pójdź tam i go poszukaj, masz szansę się zrechabilotować.

Lucjusz Malfoy

Ślizgon zdziwił się treścią listu, co jego ojciec robił w Zakazanym lesie? Postanowił, że przystanie na jego prośbę może wtedy mu wybaczy i będzie patrzeć na niego z dumną. Blondyn wyszedł z pokoju i skierował się do skrzydła szpitalnego na zdjęcie bandażu. Wychodząc spotkał siedzącą na korytarzu Veronicę. Nie rozmawiał z nią od trzech dni. Unikał jakichkolwiek rozmów z ludźmi. Czuł, że potrzebował wyciszenia, lecz gdy ujrzał dziewczyne zaczął tracić oddech.

- Vee - wyszeptał.

- Draco? - zdziwiła się obecnością chłopaka. Nie sądziła, że ten nagle zechce z nią rozmawiać.
 
- Wybacz, że cię unikałem - usiadł obok.

- Rozmawiałam dwa dni temu z Zabinim powiedział, że nie chcesz z nikim gadać, więc postanowiłam się nie narzucać.

- Musiałem odpocząć - oparł się głową o ścianę.

- I co wypocząłeś? - dopytywała, ciekawiło ją, czy czuje się juz lepiej.

- Sam nie wiem, ale dostałem list od ojca. 

- Co napisał? - wtedy Ślizgon wyjął z wewnętrznej strony szaty list. Dziewczyna z uwagą przeczytała go i zapytała:
- I co pójdziesz tam? - zapytała.

- Tak - odparł. Wiedział, iż nie może stchórzyć.

- Idę z tobą - stwierdziła.

- Co? Nie ma mowy jest tam zbyt niebezpiecznie - nie miał zamiaru ją w to wpływać.

- Właśnie dlatego nie puszczę cię samego - postanowiła.

- Nie zgadzam się! - próbował wybić jej ten pomysł z głowy. 

- Nie potrzebuję twojej zgodzy, pójdę i koniec kropka - powiedziała stanowczo.

- Ale....

- Koniec tematu, kiedy wyruszamy? - zapytała nie ugięta. 

- Dziś wieczorem - parsknął nie zadowolony, nie chciał narażać dziewczyny, ale widział, że jej nie przekona.

- To do zobaczenia wieczorem - zostawiła chłopaka samego na korytarzu.

Po kolacji para Ślizgonów poszła w stronę lochów. Draco nie czuł się dobrze z tym, że naraża na niebezpieczeństwo Veronicę. Wolał, aby została w szkole.

- Może jednak zostaniesz? - zapytał pełen nadzieji.

- Nie ma mowy, w życiu nie puszczę cię tam samego - nie miała zamiaru odpuścić. 
- To za ile się widzimy?

- O pierwszej będę pod twoimi drzwiami. Musimy poczekać, aż wszyscy usnął - odpowiedział.

- Dobrze, to do zobaczenia.

- Cześć - blondyn zawsze lubił zadziorność i stanowczość Wenter, ale w tym momencie wcale mu się to nie podobało.

Zostało piętnaście minut do wyznaczonej godziny. Vee siedziała jak na szpilkach. Bała się wyprawy do Zakazanego Lasu chociaż przed chłopakiem nie chciała tego po sobie pokazać. Nie mogłaby go tam puścić samego. Jej współlokatorki już dawno spały, w sumie co się dziwić było już naprawdę późno.

Ślizgoni potrafią kochać [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz