Czwórka przyjaciół teleportowała się przed bramy Hogwartu. Patrząc na szkołę czuli pewien niepokój. Nie dało się przewidzieć co tam się wydarzy. Widać było, że poplecznicy Czarnego Pana wtargnęli już do środka.
- Okej, robimy jak ustaliliśmy. Harry idzie zniszczyć Horkruksa, Hermiona z Ronem szukają Ginny, Luny, Nevillea i innych, a ja muszę porozmawiać z Draco - powiedziała drżącym głosem.
- Jesteś pewna? Przecież nie wiadomo co zrobi Malfoy - wybraniec bał się o przyjaciółkę. Nie mógł sobie wyobrazić, iż może ją stracić.
- Tak - pokiwała głową, starając się nie okazywać przerażenia.
- Jak tylko to zrobię to cię znajdę i pomogę ci w dalszym szukaniu, obiecuję - przytuliła Pottera.
- Zresztą tak samo jak Ron i Herm - kątem oka popatrzyła na Gryfonów.- Dobrze - odwzajemnił uścisk.
Nastolatkowie niepewnie weszli do szkoły. Za moment rozeszli się w inne strony. Vee chodziła po korytarzach w nadzieji, że odnajdzie blondyna. Nie wiedziała jak potoczy się ta sytuacja. Czy przeżyje, czy nie, ale nie mogła uciekać. Musiała stawić temu czoła.
Po dwudziestu minutach przechadzki na jej drodze stanął Draco. Oczy chłopaka były puste i zimne. Jego mimika co chwilę się zmieniła. Wlepiał się w Ślizgonkę, próbując wydusić z siebie jakiekolwiek zdanie.
- Cześć - wyszeptała, chcąc przerwać niezręcznią ciszę.
- Hej - ledwo co to z siebie wykrztusił.
- Możemy porozmawiać? - schował drżące ręce do kieszeni spodni.- Przecież już rozmawiamy - z chwili na chwilę traciła pewność siebie.
- Nie tutaj, pójdziemy do lochów?
- Dobrze - jej niepokój i przerażenie było coraz większe.
Gdy tylko weszli do pokoju wspólnego, blondyn zamknął drzwi i wymierzył w nią różdżką.
- Vee... - zaczął jednak ta zaraz mu przerwała.
- Draco, co ty robisz? - próbowała udawać zaskoczoną.
- Muszę to zrobić - czuł jak traci grunt pod nogami.
- Musisz mnie zabić? - patrzyła, na stojącego naprzeciwko niej chłopaka. Draco nieraz okazywał smutek i rozgoryczenie, ale teraz wydawało się jakby był zupełnie rozbity.
- Tak... - łzy spływały mu po policzkach.
- W takim razie - wyjęła z kieszeniu swoją różdżkę i rzuciła ją na podłogę.
- Rób co do ciebie należy.- Ale nie potrafię - myślał, że serce zaraz wyskoczy mu z piersi.
- A masz inny wybór? - uniosła brew.
- Nie wiem... - przełknął ślinę, widząc pustkę w oczach Wenter.
- Wtedy pewnie Czarny Pan dokona na mnie mordu.- Możesz mnie zabić, ale on nie zabije ciebie, bo dziś to on zginie. Ja, Harry, Hermiona i Ron jesteśmy już blisko zniszczeniu Horkruksów - uważała, że wraz z przyjaciółmi uda się pokonać Voldemorta.
- On jest potężniejszy, niż myślisz - chciał jej uświadomić, iż wplątuje się w coś bez wyjścia.
- Wiesz jak dużo ryzykujesz?- Nie mam czego ryzykować. Praktycznie nic mi nie zostało. Mam tylko garstkę przyjaciół, z czego jeden jest w ogromnym niebezpieczeństwie. Nie interesuję mnie w tym momencie jak bardzo się narażam - wzruszyła ramionami.
- Zanim wypowiesz to jedno zaklęcie, które sprawi, że spotkam mamę i tatę to chce ci coś powiedzieć.
CZYTASZ
Ślizgoni potrafią kochać [ZAKOŃCZONE]
Short StoryVeronica Wenter jest nową uczennicą Hogwartu. Na pierwszy rzut oka wydaje się zwyczajną nastolatką, jednak po jakimś czasie można dostrzec w niej nutkę mroku i tajemnicy. Jak myślicie czy jej przybycie dużo namiesza w historii, którą każdy z nas już...