Czarny Pan nie toleruje sprzeciwów

624 27 2
                                    

  
Niektóre wypowiedzi ją inspiracją z filmu/książki "Harry Potter i książę półkrwi".

Przez następne kilka dni Veronica spędzała bardzo dużo czasu z Draco. Oboje widzieli, że gdy tylko są przy sobie wszystko inne jest nieważne. Jednak nastąpił dzień, w którym blondyn został wezwany do Malfoy Manor. Bardzo obawiał się tego spotkania, lecz niestety musiał się tam udać. Wyjaśnił dziewczynie, gdzie jedzie i dodał, iż wraca tego samego dnia wieczorem. Brunetka bała się o chłopaka. Nie wyobrażała sobie jakie to musi być uczucie przebywać w tym samym pomieszczeniu co Sami-Wiecie-Kto.

Gdy tylko blondyn opuścił Hogwart nastolatka pomaszerowała do gabinetu dyrektora. Mężczyzna ćwiczył z nią bardzo często różne techniki i sposoby panowania nad emocjami. Dziewczyna czuła, iż te lekcje faktycznie przynoszą efekty. Dzięki nim stawała się spokojniejsza. Dumbledore też zawsze odpowiadał na pytania Ślizgonki związane z przyjaźnią Corneliusa i Lorda Voldermota. Vee cieszyła się, że ma wsparcie w Albusie. Dobrze wiedziała, że bez jego pomocy nie byłoby jej łatwo. Dzięki temu wszystkiemu zaczęła wierzyć, iż da radę zapanować nad tym wszystkim.

Po skończonych ćwiczeniach z dyrektorem Veronica postanowiła udać się do lochów. Miała ochotę się położyć i nie myśleć o niczym. Te lekcje wymagały od niej sporo energii. Gdy Wenter zmierzała w stronę schodów usłyszała jak ktoś woła jej imię. Odwracając się ujrzała trójkę Gryfonów. Momentalnie przypomniała sobie, że miała z nimi wcześniej pogadać. Jednak przez natłok wydarzeń wyleciało jej to z głowy.

- Ymm...cześć - nie wiedziała co powiedzieć, bardzo dawno z nimi nie rozmawiała.

- Hej, mamy jeszcze szansę się wytłumaczyć? - Harry postanowił zacząć. Golden trio bardzo zależało na znajomości z Vee. Szybko zrozumieli błąd jaki popełnili ciągle, mając nadzieję, że nie jest jeszcze za późno.

- Sama nie wiem - podrapała się po karku. Po jej głowie krążyło pytanie - Czy warto? 

- Proszę - dodała Hermiona, poczucie winy nadal jej nie opuszczało.

- Niech będzie, ale ma to być naprawdę dobry powód, bo jak nie, to nie mamy o czym mówić - postawiła ulec i tak nie miała co robić skoro Dracona nie było w szkole.

- Więc chodźmy - Gryfoni zaciągnęli Vee przed Hogwart, po czym zaraz się aportowali.

Nastolatka rozjerzała się dookoła, zupełnie nie znała tego miejsca. Jej oczom od razu rzucił się ogromny budynek.

- Gdzie my jesteśmy? - popatrzyła zaciekawiona na znajomych.

- Na Grimmuald Place 12 znajduje się tu siedziba Zakonu Feniksa - wyjaśnił jej Ron.

- Co to Zakon Feniksa? - dziewczyna była totalnie zagubiona. Nie rozumiała o czym oni mówią.

- To tajne stowarzyszenie. Dumbledore jej powołał do walki z Sama-Wiesz-Kim - Granger starała się przybliżyć koleżance zarys sytuacji.

Czwórka nastolatków weszła do środka. Brunetka od progu podziwiała przeróżne obrazy wiszące na ścianach. W końcu udali się do pokoju głównego, w którym znajdowali się członkowie Zakonu.

- To ona - wybraniec pokazał ręką na dziewczynę.
- Veronica Wenter.

- Dzień dobry - rzekła nie śmiało. Nie wiedziała co ma powiedzieć, co zrobić.

Zaraz do dziewczyny podszedł Moody i zaczął przedstawiać jej wszystkich członków. Ślizgonka w wielkim szoku starała się słuchać nauczyciela. Jednak Vee zaraz w oczy rzucił się pewien mężczyzna. Szybko odeszła od Alastora i podeszła do niego. 

Ślizgoni potrafią kochać [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz