To niemożliwe

632 35 0
                                    


Gdy dziewczyna weszła do środka, ojciec od razu zaprowadził ją do salonu. Kazał jej usiąść na kanapie, a sam poszedł zrobić im coś do picia. Po kilku minutach wrócił z dwoma kubkami ciepłej herbaty.

- Proszę - położył przed nią napój.
- A teraz powiedz mi co się dzieję - usiadł naprzeciwko nastolatki.

- Tato, jestem...jestem potworem - trzęsła się z nadmiaru emocji.

- O czym ty mówisz? - Thomas był zakłopotany słowami córki.

- Już od jakiegoś czasu podejrzewałam, że coś jest ze mną nie tak, ale wczorajsza sytuacja mnie w tym utwierdziła - otarła palcami powiekę.

- Zacznij od początku - powiedział, chcąc wszystko zrozumieć.

- Zaobserwowałam to, że jestem wybuchowa i czasami nawet agresywna. Na przykład kiedy nakryłam na zdradzie dziewczynę mojego przyjaciela to wyzwałam ją od szmaty i wyjawiłam prawdę na oczach praktycznie wszystkich uczniów szkoły.

- Ta dziewczyna sobie na to zasłużyła - starał się uspokoić Ślizgonkę.

- To nie wszystko, zaatakowałam znajomą, gdy ta obraziła moją przyjaciółkę, a wczoraj odkryłam, iż chłopak mojej współlokatorki ją biję. Zamiast zawiadomić o tym Albusa albo jakiegoś nauczyciela to sama postanowiłam się z nim rozmówić. Po chwili stał się agresywny, a ja broniąc się użyłam na nim zaklęcia Sectumsempra.

- Zrobiłaś to w akcie samoobrony - próbował ją pocieszyć.

- Ale mi się to podobało - schowała głowe w dłonie.
- Sprawienie mu bólu przynosiło mi przyjemność.

- Skąd znasz takie zaklęcie? - spytał.

- Stąd - wyjęła z torby dwie książki.

- Tego się obawiałem - mężczyzna wyraźnie pobladł.

- Nie rozumiem? - spojrzała zdziwona na ojca.

- Poczekaj chwilę - wstał i poszedł do swojego pokoju. Minutę później wrócił, kładąc pewną księgę na stole.

- Tato, ale to jest... - popatrzyła zdezorientowana.

- Książka "Najczarniejsze Zakamarki Magii" - przytaknął.

- Zaraz skąd ją masz?

- Ucząc się w Hogwarcie wykradłem ją. Bardzo mnie interesowała czarna magia. Zapewne nie dostałaś pozwolenia, by udać się do działu ksiąg zakazanych, prawda?

- Nie, dostałam się tam podstępem.

- Jak to zrobiłaś?

- Wykradłam eliksir wielosokowy ze składzika Severusa - przyznała niechętnie.
- Zamieniłam się w Alastora i weszłam do środka.

- Stary dobry chwyt z eliksirem, ale wiesz używanie takich zaklęć wcale nie jest proste.

- Wiem, czytałam o tym, jednak wtedy nie sprawiło mi to żadnej trudności.

- Myślę, że to już czas by w końcu wyjawić ci prawdę - przepił te słowa herbatą.

- Jaką prawdę? - spojrzała podejrzliwie na swojego tate.

- Kojarzysz może nazwisko Wilson? - zadał pytanie.

- Oczywiście, takie nosił jeden z  najbrutalniejszych i najokrutniejszych czarodziejów świata - Cornelius Wilson - nie rozumiała co to miało do rzeczy.

- Dokładnie, zacznę od tego, że okłamałem cię co do twojego dziadka. Wcale nie umarł dwadzieścia lat temu przez śmiertelną chorobę tak jak ci mówiłem.

Ślizgoni potrafią kochać [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz