[10] Zazdrość i rozterki

55 9 2
                                    

- Na pewno nie będzie to problemem, bym się u ciebie zatrzymała? - zapytałam jeszcze raz, spoglądając w błękitne oczy Josuke. Uśmiechnął się delikatnie.
- Na pewno. Mojej mamy się nie bój, przecież nie ma nic przeciwko temu. Poza tym przez większość czasu jest w pracy, więc zazwyczaj jestem sam w domu. Ewentualnie zapraszam przyjaciół, chociaż zazwyczaj i tak idziemy razem do miasta i nie siedzimy u mnie. - wyjaśnił, siadając na rozległym łóżku w swoim pokoju. Zerknął na mnie z sympatią, a następnie na moją walizkę, znajdującą się w kącie. - To aż dziwne, że zmieściłaś się do tej walizki. - zauważył tylko. Kąciki moich ust lekko się uniosły.
- Nie mam zbyt wiele rzeczy, co jest raczej dziwne biorąc pod uwagę to, że jestem kobietą. - odrzekłam z cichym chichotem. Zareagował na to rozbawieniem. Zobaczył jednak, że czuję się nieco niezręcznie, gdyż stanęłam nieopodal niego w delikatnym namyśle.
- Rozgość się i nie zwracaj uwagi na mnie i moje gadanie. Mam nadzieję, że nie będzie ci przeszkadzać to, że będziemy spali w jednym łóżku? - zapytał z niewinnym uśmiechem. Zarumieniłam się lekko, lecz zaprzeczyłam ruchem głowy.
- Jestem twoim gościem. Dostosuję się do warunków, jakie są. - odparłam na to. Granatowłosy obdarował mnie ciepłym spojrzeniem.
- Spokojnie, dam ci tyle prywatności, ile zechcesz. - zapewnił. W pośpiechu zdjęłam z nóg glany, po czym ułożyłam się na łóżku. Miałam moment na to, by przypatrzeć się posturze Josuke. Nie można było odmówić mu muskulatury porównywalnej do tej Jotaro. Był jednak conajmniej dziesięć centymetrów od niego niższy. Przynajmniej nie czułam się przy nim taka niska...Jego granatowe włosy były misternie ułożone i lśniące, zaś oczy skrzyły się chłodnym błękitem. Siedział w białym podkoszulku, zaś nogi miał okryte granatowym dresem. Niewątpliwie był przystojny, czego nie mogłam się wyprzeć. Na domiar złego, w przeciwieństwie do Jotaro miał w sobie ogromną charyzmę, był kulturalny, otwarty, ciepły i gościnny. Jego dobro było ciekawą odmianą dla mrukliwości i chłodu użytkownika Star Platinum. Pogrążyłam się w zadumie i delikatnej melancholii, ponieważ przypomniałam sobie o Jotaro. Tak naprawdę nie wiem, co o nim sądzić, ani jak podchodzić do jego osoby. Nasza relacja jest niezmiernie trudna. Słowa Kakyoina wcale jej nie ułatwiły. Josuke przerwał moje zamyślenie.
- Widzę, że coś cię trapi. - rzekł, kładąc się na łóżku obok mnie. Spojrzał na mnie współczująco. - Czy to ma związek z Jotaro? - dopytał. Pytanie to wybudziło mnie z mentalnego letargu. Całkiem jakby zgadł...
- Skąd wiedziałeś? Aż tak widać? - spytałam w odpowiedzi. Granatowłosy westchnął.
- Nie trudno to zauważyć. - stwierdził, odwracając się ciałem w moim kierunku. - Posłuchaj...Wiem, że nie znamy się długo. Możliwe, że mi nie ufasz. Ale znam Jotaro i mogę ci pomóc. Przynajmniej się postaram. Ale w tym celu musisz mi powiedzieć, co się stało. - rzekł ciepło. Mówiąc to patrzył prosto w moje oczy. Nie mogłam mu nie zaufać, gdy ujął swoje myśli w ten sposób. Gdyby tylko Jotaro w ten sposób formułował swoje myśli, wszystko byłoby dwa razy prostsze...Westchnęłam ciężko, patrząc na Josuke z poczuciem beznadziei.
- Nie wiem, jak do niego podchodzić...Raz przyciąga mnie do siebie, raz odpycha. W jednej chwili jest miły, w drugiej chłodny. Próbuję go rozgryźć. Wiem, że mu na mnie nie zależy, a jednocześnie cały czas trwa przy mnie, chociaż upierał się, że jestem mu potrzebna tylko do jednego celu. Nie mam pojęcia, jak zachować się w jego obecności...Czasem boję się spojrzeć w jego oczy w obawie, że zdenerwuję go tym. - wyjaśniłam niepewnym tonem. Josuke pokiwał głową w zrozumieniu z powagą wymalowaną na twarzy. Westchnął, po czym usiadł obok mnie na łóżku. Uśmiechnął się do mnie delikatnie.
- Nie wiem, co stało się między wami w Nowym Jorku. Nie mam zamiaru wnikać w to, chyba, że sama później mi o tym opowiesz. Jotaro jest...Trudny. Nawet bardzo. Gdy go poznałem, miałem spory problem z tym, by do niego dotrzeć czy porozumieć się z nim. Mnóstwo rzeczy chodzi mu po głowie i odczuwa zdecydowanie więcej, niż normalny człowiek, ale nigdy nie mówi tego co myśli czy czuje. Wzbrania się wręcz przed jakimkolwiek uzewnętrznieniem swoich uczuć czy przemyśleń. Wbrew jego aparycji, Jotaro jest delikatny i wrażliwy jak dziecko. Zwłaszcza w sferze emocjalnej. Myślę, że zależy mu na tobie w jakiś...Dziwny, trudny do określenia sposób. Walczy z samym sobą, by tego nie okazywać, ale średnio mu wychodzi. Uwierz mi, jeszcze nigdy nie widziałem, by miał z jakąkolwiek kobietą taką relację, jak z tobą. I widziałem, z jaką determinacją kazał mi ciebie uleczyć. Nigdy nie widziałem czegoś takiego w jego oczach... - rzekł chłopak z namysłem i śmiertelną powagą. Spojrzałam na niego. Moje dłonie zadrżały w przypływie emocji, a serce przyspieszyło bieg. Zrobiło mi się gorąco. Zaraz...Co się ze mną dzieje? Czemu tak zareagowałam na te słowa?
- Co zatem powinnam zrobić...? - wydukałam w kierunku osiemnastolatka. Kąciki jego ust uniosły się delikatnie.
- Powinniście pogadać. Dotrzeć do niego nie będzie łatwo, ale spróbować nie zaszkodzi. Albo zwyczajnie spróbuj się od niego odciąć na jakiś czas. Poobserwować go z dystansu i nie zaprzątać sobie tym głowy. Jeśli chcesz, pomogę ci w tym. Masz ochotę spędzić jutro czas ze mną i moimi przyjaciółmi? - zapytał z sympatią. Uśmiechnęłam się.
- Chętnie. - odpowiedziałam krótko na podarowaną mi propozycję. Josuke odwzajemnił uśmiech.
- Cieszę się. - rzekł, po czym wstał z łóżka, na którym siedział. - A teraz odpocznij po podróży. Na pewno jesteś wykończona. I nie myśl już o Jotaro...Bo jeszcze się w nim zakochasz. - zachichotał. Spiorunowałam go wzrokiem. - Hej, tylko żartowałem! Co prawda nie zdziwiłoby mnie to, Jotaro jest bardzo przystojny, ale podchodź do tego co mówię z dystansem. - wzbraniał się, podchodząc do drzwi wyjściowych prowadzących do holu. Zatrzymał się w progu na chwilę. Spojrzał na mnie ponownie. - Wydajesz się naprawdę interesującą osobą, Rin. Mam nadzieję, że niebawem bliżej się poznamy. - uśmiechnął się ciepło, po czym wyszedł. Zostałam sama z uśmiechem na twarzy i tysiącem myśli w głowie. ,,Bo jeszcze się w nim zakochasz". W nim czy w tobie?

[...]

Spojrzałem na zegarek kieszonkowy. Jest dokładnie północ, tymczasem ja palę papierosa przed wejściem do hotelu. Oparty o mur analizuję wszystko to, co się ostatnio wydarzyło. Parę dni odpoczynku w Morioh prawdopodobnie dobrze mi zrobi. Zresztą...Chcąc nie chcąc muszę porozmawiać z Koichim, który parę dni temu wrócił z Włoch. Mam nadzieję, że zda mi relację z tego, co widział. Wzdycham, wydychając pozostały w moich płucach dym. Rzucam papierosa na ziemię, po czym miażdżę  go podeszwą swojego buta. Przyglądam się otaczającemu mnie krajobrazowi. Po prawej stronie tafla oceanu, zaś po lewej mdłe światła przybrzeżnych posiadłości Morioh. Widok ten zachwycił mnie dogłębnie. Poprawiłem czapkę na głowie, po czym leniwym krokiem ruszyłem w kierunku plaży. Woda pokryta srebrzystą poświatą wywołała we mnie poczucie błogiego napięcia. Kucnąłem na piasku, badając wzrokiem przyniesione przez ocean muszle. Zamoczyłem palce w srebrzystej cieczy. Krople wody cieknące z mojej dłoni uderzały w piach. Westchnąłem. Uczucie niezachwianego spokoju rozeszło się po moim ciele. Padłem na piach, pozwalając na to, by czapka spadła z mojej głowy. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Czułem się nadzwyczajnie dobrze. Gwiazdy na niebie dopełniały błogą atmosferę. W takiej ciszy, przerwanej jedynie szumem fal...Pomyślałem o Rin. Natychmiast uśmiech zniknął z mojej twarzy. Usiadłem na piachu, po czym sięgnąłem po czapkę leżącą nieopodal. Założyłem ją na głowę, jakbym chciał ukryć swoją zamyśloną twarz, pogrążoną w melancholii. Rin...Znam ją ledwo parę dni. Niezbyt wiele o niej wiem. Jest młodsza ode mnie o aż osiem lat...Jej rodzina się rozpadła. W wieku dwunastu lat przeżyła napaść. Często widziałem, jak szkicowała coś w notesie. Zapewne lubi rysować. Przepada za sushi. Jej Stand podejmuje walkę na podłożu psychicznym, nie fizycznym. Całkiem odwrotnie od mojego. Jest...Po prostu inna. Z pozoru obojętna, wewnątrz ciepła i wrażliwa. Pozostaje wierna wartościom, które wyznaje. To chyba budzi we mnie największy respekt wobec niej...Wbrew przeciwnościom losu trwa w przekonaniu, że dobro zawsze zwycięży. Uśmiechnąłem się smutno. Kiedyś też w to wierzyłem. Ta dziewczyna kryje w sobie zbyt wiele tajemnic. Nadal nie wiem nic o jej relacji z Kakyoinem, ani o tym, jakie ma o mnie zdanie. Co kryje głębia jej oczu? Co kryje piękno jej oblicza? Niebiosa, o czym ja myślę...? Poczułem lekkie pieczenie na policzkach. Pragnąłem ukryć rumieniec, który oblał mą twarz. To przy niej...Przy niej poczułem się jak niewinne dziecko. Jak nastolatek. Nikt nigdy nie sprawił, że tak się czułem. Rin...Nie dziwi mnie, iż Josuke wydaje ci się lepszy. On w przeciwieństwie do mnie nie ucieka przed tym, co czuje. Zawsze mówił szczerze o swoich emocjach, czego mu w głębi duszy zazdrościłem. Jest żywy, pała miliardem uczuć, jest wulkanem życiowej energii i optymizmu. Uśmiech zszedł mi z twarzy. Zacząłem zastanawiać się, dlaczego z pogardy wobec kobiet dotarłem do momentu, w którym jedno skinienie jednej z nich wywołuje we mnie albo rozpacz, albo euforię. Czy to jest to uczucie, o którym mama opowiadała mi całe moje życie? Być może...Westchnąłem ponownie. Pragnę odnaleźć się pośród tak skrajnych myśli.
- Widzę, że nie tylko ja nie mogę spać. - usłyszałem znajomy, wysoki, melodyjny głos, który co jakiś czas dźwięczy w moich myślach. Kąciki moich ust się uniosły. Podświadomie chciałem, by tu przyszła.

本当のことを言え [ JoJo's Bizarre Adventure - Fanfiction ] [ OC ] [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz