[Epilog]

60 9 2
                                    

,,Odlot samolotu z Tokio do Rzymu nastąpi za pół godziny. Prosimy o umieszczenie walizek w strefie bagażowej oraz o udanie się ku bramkom biletowym. Dziękujemy." - usłyszeliśmy oboje. Na lotnisku roiło się od ludzi, spieszących ku swoim samolotom. Rin zerknęła na mnie porozumiewawczo. Uśmiechnąłem się tajemniczo w odpowiedzi.
- Chyba coś chodzi ci po głowie... - zauważyłem. Dziewczyna zerknęła na mnie zakłopotana. Sapnęła tylko, wcześniej spojrzywszy w moje oczy.
- Cóż...Zastanawia mnie jedna rzecz. - wyznała. Przyjrzałem się jej zaintrygowanym wzrokiem. - Czy ten Giorno Giovanna...Co, jeśli będzie chciał z nami walczyć? - zapytała delikatnie zaniepokojona. Uśmiech zszedł mi z twarzy. W istocie nie zakładałem nawet w swoim umyśle, by mogło dojść do takiej sytuacji. Zamyślony ułożyłem dłoń na ramieniu Rin.
- Wedle tego, co mówił mi Koichi...Taki scenariusz nie powinien mieć miejsca. Jak się okazało, Giorno ma dobre zamiary. Jeżeli jednak podejmie się walki...Jestem pewien, że sobie poradzimy. I wiedz, że cokolwiek się wydarzy, nie pozwolę cię skrzywdzić. - uspokoiłem głosem pełnym troski. Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie, po czym wtuliła się w moją klatkę piersiową. Widok ten rozczulił mnie do granic możliwości, co oczywiście ukryłem pod daszkiem swojej czapki. Niespodziewanie usłyszałem za sobą znajomy, kobiecy głos.
- Jotaro-san!
Odwróciłem się, wciąż trzymając Rin przy sobie. Przede mną stali Reiji oraz Ryu Shizukesa. Wydałem z siebie pytający pomruk.
- Kupiliśmy wam jedzenie na drogę! Przecież nie możecie głodować tyle godzin. - zakomunikowała żywo Reiji. Wziąłem od niej torbę z jedzeniem, kątem oka spoglądając na wtuloną we mnie dziewczynę.
- Dziękujemy, Reiji. Uratowałaś nas od niechybnej śmierci głodowej. - Rin zachichotała, na co zareagowałem ciepłym uśmiechem.
- Nie żartuj sobie, to poważna sprawa. - odpowiedziała starsza z nich, krzyżując ręce na piersi. - A ty! - wrzasnęła, wskazując na mnie. - Spróbuj zrobić krzywdę mojej siostrze, a powyrywam ci nogi z...
- Spokojnie, Reiji. - przerwał jej Ryu. - Wierzę w odpowiedzialność Jotaro Kujo. Gdyby był złym człowiekiem, dostrzegłbym to już dawno. - zapewnił, na co odpowiedziałem skrytą wdzięcznością.
- Bez obaw. Możecie na mnie polegać. - zapewniłem z rezerwą, lecz przy tym przekonująco. Choć spojrzenie Reiji nadal wyrażało nieufność, na jej twarzy wymalowany był delikatny uśmiech.
- A teraz idźcie już, samolot odlatuje za pół godziny, a wy wciąż nie oddaliście bagażu. - zauważył Ryu. Istotnie, miał w tym całkowitą rację. Rin najwyraźniej również dostrzegła ten fakt, ponieważ wyraźnie się speszyła.
- Masz rację, tato. Na nas już pora. - powiedziała pospiesznie, obejmując na pożegnanie ojca oraz siostrę. - Nie martwcie się o nas. Wrócimy cali i zdrowi! - Rin pokrzepiwszy swoich bliskich chwyciła mnie za dłoń.
- Do zobaczenia! - zawołali za nami Reiji i Ryu, gdy nasza dwójka zmierzała w kierunku strefy bagażowej. Jedną ręką ciągnąłem walizkę, drugą zaś ścisnąłem niewielką dłoń Rin. Gest ten skomentowała ciepłym spojrzeniem. Sprawnie przeszliśmy przez niezbędne kontrole, wcześniej zostawiając wspólną walizkę w strefie bagażowej. W końcu wyczekiwany przez nas samolot wylądował na pasie startowym. Razem z innymi pasażerami wgramoliliśmy się do niego, po czym zajęliśmy swoje miejsca. Gdy samolot poderwał się do lotu, całe napięcie Rin względem naszej wspólnej podroży wyraźnie się unormowało. To doprowadziło również mnie do wewnętrznego spokoju. Pomyślałem jednak, że przyda nam się dodatkowa dawka odprężenia, dlatego też gdy tylko stewardessa przyniosła mi menu, poprosiłem o wino, o którym słyszałem wiele dobrego. Filigranowa, czarnowłosa ukochana, która siedziała zaraz obok mnie, wpatrywała się we mnie z namysłem. Nie minęło nawet pięć minut, kiedy kryształowy kieliszek zabłysł czerwienią kwaskowej ambrozji, która przyjemnie rozgrzewała mnie od środka. Mieli słuszność ci, którzy chwalili ów trunek. Nagle zorientowałem się, że Rin przygląda mi się wzrokiem, który wskazywał na nietypową fuzję zadumy, zachwytu i niepewności. Przez moment ignorowałem jej spojrzenie, lecz napięcie mojego umysłu było zbyt silne, by dłużej się opierać.
- O czym myślisz? - zapytałem nieśmiało, patrząc prosto w jej oczy. Prawdopodobnie usłyszawszy moje pytanie zrozumiała, że od dwóch minut wpatruje się we mnie niczym w antyczną rzeźbę lub obraz wybitnego artysty. Dłuższą chwilę zajęło jej, by otrząsnąć się z tego niecodziennego transu.
- Przypomniałeś mi o czymś. - przyznała, nie odrywając wzroku od mojej twarzy. Uśmiechnąłem się pobłażliwie, patrząc na nią wyczekująco. Wiedziała, że chcę, by mi powiedziała. - Na pewno chcesz wiedzieć? - dopytała.
- Tak. - odpowiedziałem pewny swego, czując, jak ciekawość zżera mnie od środka. Rin spuściła wzrok na naczynie, które trzymałem w dłoni, lekko unosząc kąciki swoich ust.
- ,,Spojrzał na nią błękitnymi oczyma, westchnął, redukując niepewność w swoim umyśle, po czym wziął ostrożny łyk kwaskowego wina. Nie powiedział ani słowa. Zamiast tego pogrążył się w zadumie." - zacytowała, gorączkowo próbując ukryć rumieńce na swojej twarzy. Westchnąłem dogłębnie. Noriaki, gdziekolwiek jesteś, kimkolwiek się stałeś, cokolwiek robisz...Wiedz, że dziękuję. Stałeś się moim aniołem stróżem. Choć ani razu w moim życiu nie prosiłem cię o pomoc, ty zawsze byłeś przy mnie. Czy ty i Rin jesteście tacy sami? Czasem patrząc w jej oczy odnoszę właśnie takie wrażenie. I chociaż nigdy nie wierzyłem w przeznaczenie, ten jeden raz...Jestem pewien, że jestem jej pisany. Uśmiechnąłem się. Nie powiedziałem ani słowa. Zamiast tego pogrążyłem się w zadumie.

Fin

Koniec pisania: 15 lutego 2021
Liczba słów (nie licząc dopisków autorki): 29731

Cześć...
Jeżeli dotarłeś/aś do tego momentu, znaczy to, że przeczytałeś/aś całe moje fanfiction. Nigdy o to nie prosiłam, ale jeżeli ci się ono spodobało...Zostaw chociaż jedną gwiazdkę. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to dzieło najwyższych lotów i pewnie ma masę błędów, jednak wciąż pracuję nad swoim stylem i gwarantuję, że będzie tylko lepiej! A jeśli szukasz profilu, na którym pojawiać się będzie content z JoJo - nie musisz już szukać. Wystarczy, że mnie zaobserwujesz. Wtedy nie przegapisz żadnej rzeczy, która mogłaby ciebie, jako fana/fankę JoJo, zainteresować. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za miłe komentarze i wspólnie spędzony czas. To bardzo wiele dla mnie znaczy. Peace!

PS: W najbliższej przyszłości wezmę się za pisanie fanfiction o Polnareffie (ponieważ jest moją ulubioną personą z JoJo), więc jeśli niektórzy są ciekawi...Wyczekujcie!

本当のことを言え [ JoJo's Bizarre Adventure - Fanfiction ] [ OC ] [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz