Już rano pojawiły się pierwsze komplikacje. Najbliższy samolot do Japonii jest całkowicie pełny, tak samo jak i następny. Musiałabym czekać conajmniej trzy dni na powrót do domu. Co gorsza, muszę zapłacić za noc spędzoną w hotelu, co automatycznie sprawia, że mam coraz mniejszy budżet na samolot. Każdy dzień oczekiwania może spowodować, że zwyczajnie nie będzie mnie stać na bilet. Dzwoniłam na lotnisko z pomocą Voida już dziesiątki razy, by dowiedzieć się, czy przypadkiem jakieś miejsce się nie zwolniło. Na próżno. Za każdym razem otrzymałam odpowiedź, że nie ma żadnego miejsca w samolocie do Japonii w przeciągu conajmniej trzech najbliższych dni. Załamałam się. Czułam się całkowicie bezsilna. Ponadto rozbiłam kasetę z moim audiobookiem. Płakałam...Void starał się mnie pocieszyć, lecz nic nie zdziałał. Nic nie było w stanie mi pomóc. Nie będę mogła wrócić do domu. Nastał wieczór. Skoro i tak nie będzie mnie stać na samolot, bo będę musiała zapłacić za hotel, zwyczajnie zaleję swoje smutki. Wspominałam coś o chwili zwątpienia? Ten moment właśnie przyszedł. Ubrałam się bardziej wyjściowo, wzięłam portfel z pieniędzmi, które jeszcze mi zostały i wyszłam z hotelu. Było już ciemno. Dokąd zmierzałam? Przypomniałam sobie skwer, a nieopodal niego bar. Czy chciałam się upić? Niewykluczone. Ruszyłam energicznym krokiem w stronę wspomnianego wcześniej skweru. Nad Nowym Jorkiem świeciły gwiazdy, a ulice zapłonęły neonami. Za wszelką cenę nie chciałam wracać do matki, a jednocześnie nie chciałam fatygować ojca. Ma bardzo napięty grafik w pracy i nie może wychodzić z niej kiedy chce. Siostra ma swoje własne problemy. Jestem w sytuacji bez wyjścia. Myśląc w ten sposób przeszłam przez skwer okryty cieniem. Drzewa przypominały nocne zjawy. Tylko światło z ulicy redukowało mój niepokój. Założyłam maskę na twarz. Nim się obejrzałam, znalazłam się przy wejściu do baru. Weszłam bez zastanowienia. W dużym pomieszczeniu roiło się od mężczyzn w średnim wieku, palących papierosy i pijących wisky. Kobiety mogłabym zliczyć na palcach jednej ręki. Barman spojrzał na mnie spod oka. Nie myślałam długo. Podeszłam do baru i niezgrabnie napisałam na kartce swoje zamówienie. Gdy barman je zobaczył, przytaknął tylko, po czym zabrał się za nalewanie czterech kolejek wódki. Gdy skończył, postawił wszystkie przed moją twarzą. Zdjęłam maskę. Wypiłam pierwszy, drugi, trzeci, aż w końcu dotarłam do czwartego. Trunek przyjemnie rozgrzewał mój przełyk. Nic poza tym jednak nie poczułam. Zapłaciłam barmanowi za podany alkohol, po czym wyszłam z baru, delikatnie słaniając się na nogach. Właśnie wtedy poczułam, jakbym powoli traciła kontrolę nad swoim ciałem. Cały mój smutek zniknął, ale poczułam się bardzo senna, słaba i nazbyt rozluźniona. Próbowałam jakoś dojść z powrotem do hotelu, ale czułam, że zwyczajnie nie dam rady. Oparłam się o ścianę najbliższego budynku. Czułam, że zaraz zwymiotuję. Wtedy właśnie poczułam, że ktoś zza pleców popchnął mnie w wąską, ślepą uliczkę. Było w niej ciemno. Nawet nie byłam w stanie dostrzec twarzy człowieka, który mnie popchnął. Poczułam, jak krew szybciej krąży w moich żyłach.
- Proszę, proszę...Jaka piękna dziewczyna, całkiem sama przy barze, godzinę przed północą. - powiedział. Jego głos brzmiał...Obrzydliwie. Nie rozumiałam jednak ani słowa z tego, co do mnie powiedział.
- Pewnie chcesz wiedzieć, kim jestem...Ale czy to ważne? Ważniejsze jest to, że zaraz będziemy mieć okazję poznać się bliżej. Dosłownie, kochana. - odrzekł. Złapał mnie, a ja zaczęłam drżeć. Czułam się całkowicie bezradna. Do moich oczu napłynęły łzy. W moim umyśle pojawiły się wspomnienia sprzed dziesięciu lat. Próbowałam się wyrwać, na co on zaśmiał się histerycznie.
- Chcesz uciec? Nie ma szans, skarbie. Dopóki nie dostanę tego, czego chcę, nie pozwolę ci odejść. - odpowiedział. W panice nie pomyślałam nawet, żeby przyzwać Voida. Pot spływał po moim ciele. Serce biło jak oszalałe. Kończyny drżały w histerii. Widząc moją reakcję, zaczął się śmiać głośno i psychicznie.
- Od kiedy wszedłeś do baru, wiedziałem, że powinienem mieć na ciebie oko. Nie myliłem się. - powiedział kolejny nieznajomy, stojący prawdopodobnie za moim oprawcą, który właśnie zamilkł.
- Spadaj, ćwoku. Nie zgrywaj bohatera. - odpowiedział pierwszy. Drugi przez chwilę milczał. Chyba nie do końca dowierzał, jakie słowa padły w jego kierunku.
- Popełniłeś jeden, zasadniczy błąd. Wkurzyłeś mnie. - odrzekł w końcu. Pierwszy odwrócił się w kierunku mojego nieznajomego wybawcy. Nagle, pomimo całkowitego mroku, ujrzałam widmo umięśnionej postaci o jasnofioletowej cerze i czarnych, rozwianych włosach.
- Ora ora ora! - krzyczało widmo, masakrując mojego oprawcę do takiego stopnia, że ten traci przytomność, a jego ciało jest całe we krwi. Pada nieopodal mnie. Nie mogę powstrzymać płaczu. W mdłym świetle dostrzegam tylko turkusowe oczy mężczyzny, który mi pomógł. Chcę, by mnie stąd zabrał. Chcę mu coś powiedzieć, ale nie mogę. Głębia jego oczu była ostatnią rzeczą, jaką ujrzałam tamtej nocy...[...]
Rin Shizukesa. To ją wczoraj w nocy ochroniłem przed napaścią. Wczoraj wieczorem przyszedłem do baru, żeby przeanalizować w spokoju informacje na temat Zacka Raydelany. Szklanka whisky i dym papierosowy były idealnym akompaniamentem dla przeglądania papierów. Gdy rozsiadłem się wygodnie i byłem w połowie mojej lektury, do baru wszedł jakiś facet. Na oko czterdzieści lat, ciemne oczy i zarost. Około metr osiemdziesiąt pięć wzrostu. Kiedy tylko się tam zjawił, zmierzył wszystkich podejrzanym spojrzeniem. Już wtedy wiedziałem, że ten gość coś kombinuje. Kupił mniejszy kufel piwa i pił je w odosobnieniu, śliniąc się na widok kilku kobiet na drugim końcu baru, które paliły papierosy. Obserwowałem go z daleka przez jakiś czas, gdy nagle do baru weszła dosyć młoda dziewczyna. Bez wątpienia miała mniej, niż trzydzieści lat. Mierzyła nie więcej, niż metr sześćdziesiąt. Miała długie, lekko falowane, czarne włosy. Na nosie miała okulary z czarnymi, cienkimi i okrągłymi oprawkami. Jej twarz przysłonięta była czarną maską. Charakterystyczną cechą jej wyglądu były oczy - lewe było błękitne, prawe zaś skrzyło się ciemną czerwienią. Była ubrana dosyć nietypowo. Miała sweter w błękitne, czerwone i różowe romby, pod którym miała białą koszulę. Nosiła również czarną spódniczkę przed kolano, na której znajdowały się paski w tych samych kolorach, co jej sweter. Na nogach miała ciemnoczerwone glany, a nieco powyżej białe zakolanówki. Krótko mówiąc, była obiektywnie atrakcyjna. Obiekt moich obserwacji także zwrócił na nią uwagę. W tamtej chwili wydał mi się wręcz obrzydliwy. Dziewczyna zdjęła maskę. Nie powiedziała ani słowa, ale widziałem, że zamówiła cztery kieliszki wódki. ,,Desperatka" - pomyślałem wtedy. Gdy wypiła je wszystkie, zapłaciła barmanowi za alkohol, po czym wyszła. Mężczyzna nie myślał długo - zostawił kufel z piwem i sam wyszedł z baru. Chyba nie zamierzał pozwolić na to, by taka okazja przeszła mu koło nosa. Nie myślałem długo. Spakowałem wszystkie papiery do torby, zgasiłem papierosa resztą whisky, które było w szklance, po czym wyszedłem za delikwentem. W ten oto sposób nie dopuściłem do tego, by coś stało się tej niewinnej dziewczynie. Zanim zemdlała, była w zupełnej panice i histerii. O dziwo nie krzyczała, ani nie zaczęła dziękować za ocalenie jej życia. Podejrzewałem, że mogła być niemową. Do barmana także nic nie mówiła. Gdy straciła przytomność, zawiozłem ją do hotelu, w którym przebywałem. Przejrzałem wszystkie jej dokumenty, notes, który miała przy sobie, a nawet portfel. Dopiero gdy znalazłem jej paszport i dowód osobisty, wszystko złożyło się w spójną całość. Rin Shizukesa. Czarne włosy, heterochromia, zamieszkała w Japonii. To jej Kakyoin we śnie kazał mi chronić. Czekałem, aż się obudzi. Wiedziałem, że nawet jeśli to nastąpi, zapewne nie będzie chciała odpowiedzieć na żadne pytania w kwestii Noriakiego. Specjalnie mnie to nie dziwi. Natomiast metodą dedukcji doszedłem do jednego wniosku - skoro ma ona związek z Kakyoinem, to niemal na pewno jest ona użytkowniczką Standa. Co to dla mnie oznacza? Tego dowiem się później. Korzystając z tego, że dziewczyna była pogrążona we śnie, pojechałem do Stargrand Hotelu, zabrałem wszystkie jej rzeczy, a następnie z nimi wróciłem. Gdy znów znalazłem się w hotelu, Rin nadal spała. Zacząłem już tracić nadzieję na to, że jeszcze dziś się obudzi. Spojrzałem na zegarek. Pierwsza w nocy. Po namyśle stwierdziłem, że najlepszą opcją dla mnie będzie sen. Jutro wypytam ją o wszystko.
CZYTASZ
本当のことを言え [ JoJo's Bizarre Adventure - Fanfiction ] [ OC ] [ ZAKOŃCZONE ]
Hayran KurguTell me the truth. "Ukrywasz prawdziwą twarz pod maską obojętności, w duszy licząc na to, że nikt nie zobaczy, jaki jesteś naprawdę. Ja zobaczyłam. I spodobało mi się to, co ujrzałam. Ale dopóki wcześniej wspomniana maska ci towarzyszy, nasza znajom...